Po ogłoszeniu naszego wykluczenia suchym komunikatem , że Paweł i Ania nie są już ŚJ wysłałem do kilku znajomych listy pożegnalne .
Nie wdawałem się za bardzo w szczegóły mojego odejścia , kilka lakonicznych zdań , że nie mam zaufania do niewolnika i nie wierzę w jego natchnienie ,że zmienne nauki działają na niekorzyść rzekomej Organizacji Bożej , kierowanej jego duchem. Do każdej korespondencji dołączyłem również list jaki napisałem do starszych z decyzją o moim odłączeniu , aby mieli pełny podgląd co było moim powodem odejścia i uciąć ewentualne plotki dlaczego już nie jestem ŚJ.
Bardziej skupiłem się na podziękowaniu za wieloletnie znajomości , czasami nawet przyjaźnie ,które miło z żoną wspominamy .
Wymieniłem wiele zdarzeń czy sytuacji wspólnie przeżytych , jakieś wspominki z wyjazdów na kongresy , porządki na sali czy ich wypowiedzi z zebrań , które mnie poruszały i nawet dziś po latach potrafię je przywołać w pamięci i zacytować.
Napisałem , że ja mam o nich bardzo dobre zdanie i zawsze gdy ich spotkam , nie ważne w jakich okolicznościach , będę im mówił dzień dobry . Jednocześnie nie oczekuję , żeby mi odpowiadali . Zaznaczyłem jednak , że taka postawa nie odpowiadania ma rzekomo skłonić do powrotu do zboru a skoro ja nie chce wracać , bo odszedłem na własne życzenie , w wyniku własnych przemyśleń , więc raczej ta zasada nie ma do mnie zastosowania , ale zrozumiem jeśli na ulicy gdy się przypadkowo spotkamy nie będą odpowiadać na moje przywitanie.
Zaskoczyło mnie kilka reakcji od totalnej ignorancji , wrogości , okazywania jawnie wyższości nade mną , przeświadczenia , że popełniam olbrzymi błąd, że oni dają odpór atakom diabła a ja dałem się zwieść w tych dniach końca , po całkiem przyjazne dowody sympatii.
Jeden brat zadzwonił do mnie i powiedział , że po przeczytaniu mojego listu stwierdza , że nie ma tam nic z czym on by się nie zgadzał. Porozmawialiśmy chwilę o bzdurnych naukach i absurdach tego nurtu religijnego , bo trudno nazwać to religią. Do dzisiaj parę osób nie ma oporu aby odpowiedzieć mi dzień dobry na ulicy , niektórzy są wyraźnie zaskoczeni naszym pozytywnym nastawieniem do życia i okazywaniem zadowolenia ze stanu w jakim obecnie funkcjonujemy. Łamiemy ogólnie panujące w zborach przeświadczenia , że poza organizacja to już tylko dno i 100 metrów mułu. Pokazujemy , że jest odwrotnie , że wreszcie jesteśmy sobą i cieszymy się prawdziwym życiem .
Daliśmy też impuls innej siostrze do odważenia się aby odejść ze zboru ,choć podkreślam , że to była wyłącznie jej decyzja oparta na analizie i obserwacji . Napisała list do starszych i wraz z nią trójka jej dorosłych synów nigdy już się na zebraniu nie pojawili. Kolejna siostra po miesiącu od naszego odłączenia również skontaktowała się z nami i postanowiła napisać do Nadarzyna o odłączeniu. Jeden starszy z mojego zboru , który został jakiś czas temu wykluczony , pod wpływem wspólnych rozmów ,porzucił myśl o próbie powrotu do zboru i obecnie jest bardzo zadowolony z życia jakie prowadzi bez dyktanda organizacji.
Paradoks polega jednak na tym , że nasz syn zadeklarowany ateista oraz jego serdeczny przyjaciel ze zboru , rówieśnik o jeszcze bardziej radykalnych poglądach i negatywnym nastawieniu do organizacji nadal są świadkami , podobnie jak syn pewnego starszego , który ubiega się o przywileje a sam przyznaje w rozmowie z nami , że on nie ma dwóch twarzy w organizacji tylko siedem , dla każdego inną
, poza tym wciąż nie uporał się z nałogiem palenia o czym nikt w jego aktywnej rodzinie nie wie
Za to inna siostra choć jest już po rozwodzie , postanowiła zamieszkać z nowym partnerem , na próbę
ale ona dzień dobry jak jestem w OBI już mi nie odpowie , bo ja przecie łodstępca. Tak to właśnie duch działa w zborach i oczyszcza