Gdyby KRK traktowal swoich wiernych jak swiadomych , rozsadnych ludzi , to nie robilby problemow z wystapieniem z tej wspolnoty religijnej . [...]koscioly ogladam tylko z zewnatrz . A pomimo tego oficjalnie jestem katolikiem i liczony jestem do tych 90 % . ! Po prostu paranoja !
Żadna paranoja, tylko celowe, przemyślane działania. Im więcej wiernych na papierze tym mocniejszy argument, że kościół ma moc oddziaływania, a co za tym idzie władza powinna mu iść na rękę i z nim współpracować. To się przekłada na określone korzyści polityczne, ekonomiczne, itp. Oczywiście do pewnego momentu, bo nie da się udawać, że naród jest katolicki czy protestancki gdy świątynie stoją puste a kapłanów nikt nie słucha, ale za pomocą sztucznej statystyki podpompowanej mediami i blichtrem biskupów można ten upadek opóźnić.
Dzięki tej jak to określiłeś "paranoi" pewna grupa wysoko postawionych ludzi pożyje sobie wygodnie np. o kilkanaście lat dłużej, ciesząc się majątkami, opieką państwa i słabnącym, ale jednak prestiżem.
Jan Paweł 2 też był elementem tego pozytywnego pijaru. Czy nastało pokolenie JP2 na które tak liczono za jego życia i jeszcze po jego śmierci? Nie, stało się coś odwrotnego, nastało pokolenie 2137. Ale wcześniej, dopóki jeszcze żył ludzie lubili o sobie myśleć, że są albo katolikami albo spadkobiercami wartości kościoła. Okazało się, że nie byli tacy, a przynajmniej nie wszystkie pokolenia, ale ta ułuda pozwoliła kościołowi nieco dłużej cieszyć się prestiżem i wpływami, więc była warta podtrzymywania tak długo jak się dało. Z liczbami będzie podobnie.
Ogromna część mocy religii nie polega na tym jacy ludzie są, ale jak mają w zwyczaju myśleć o sobie i innych.