Jeśli ktoś podszedłby do Ciebie, gdy wbijasz gwoździa w deskę z zapytaniem o cel tej czynności , to nie powiedziałabyś mu:"bo osobiście czuję, że tak trzeba, ale nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego". Rozumiesz, że taka odpowiedź byłaby niewystarczająca, delikatnie mówiąc. A w wątku rozmawiamy o czymś dalece istotniejszym niż wbijanie gwoździ, czymś co nas przenika, wpływa na wybory życiowe, drogę życiową - o wierze. Skoro więc sprawa jest tak istotna, ważne jest, żeby mieć naprawdę dobre powody, żeby w takiej kwestii dokonać wyboru takiego, czy innego. Potrzebujemy jakichś zewnętrznych, obiektywnych dowodów na prawdziwość naszych wierzeń. I to niezależnie od tego, że nasze "osobiste doświadczenia" mogą być czymś, za co autentycznie moglibyśmy sobie dać rękę uciąć. I Ty to rozumiesz, bo wyszłaś z WTS-u.
Przykład o gwożdziu według mnie chybiony.
Natomiast z tym, ze mózg nasz łatwo oszukać i ze ulegamy łatwo sugestii-zgoda.
No i widzisz, tu musiałabym jednak rozpocząć nawracanie, a nie miejsce i czas na to
Żartuję oczywiście.
Ja widzę to tak: ktoś kto czeka na niezbity dowód , by uwierzyć w Boga , a nie skłania go do żadnych przemyśleń istnienie Wrzechswiata, sposób w jaki Biblia przetrwała, to jak ukształtowany jest człowiek, to, ze ma wewnętrzny głos, zwany sumieniem, ze ma poczucie piękna, sprawiedliwości, jest zdolny do altruizmu ( ewolucja to wykształciła ?) , tego dowodu nigdy się nie doczeka. Ja jestem prosta kobieta, ale miałam możliwość przysłuchiwania się dyskusjom ludzi naprawdę na poziomie, o sporym zasobie wiedzy , którzy podawali ateistom fakty z rożnych dziedzin życia, które ich samych skłaniały do wiary w miłosierdzie i istnienie Siły Najwyższej, która chrześcijanie utożsamiają z Panem Bogiem . O , dziwo, ateiści byli gotowi kazdy argument zbić i odrzucić, lub po prostu zlekceważyć. I przysłuchując się tym rozmowom, doszłam po prostu do wniosku, ze dowody na to, by wierzyć w Boga kazdy musi jednak znaleść w sobie.
Ale my tu sobie możemy tak dywagować i rozprawiać siedząc w ciepłych domkach w wygodnych fotelach, przy dobrym piwku.... ciekawe jest jednak to, ze w obliczu nagłego wypadku, zagrożenia lub u kresu życia ,często ludzie wcześniej niewierzący wzywają ...Boga , mając nadzieję, ze On tam jednak jest i ich usłyszy.
A tak wogole to odbiegliśmy od tematu.Bo tematem jest rola religii,w naszym społeczeństwie a ja do religii jako instytucji mam uraz .