Saro,
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze!
Decyzja o odłączeniu oraz samo odłączenie już za mną.
Założyłam nawet wątek o pozytywach odejścia z organizacji.
Pamiętam, że długo wahałam się nad odejściem, bo wyobrażałam sobie, że stracę całą rzeszę znajomych, przyjaciół. A gdy moje odłączenie już nastąpiło, to zaczęłam sobie zadawać pytanie: dlaczego ja tyle z tym zwlekałam?
U mnie bilans jest taki, że jest więcej pozytywów odejścia niż negatywów (procentowo: (+) 95%, (-) 5%).
Przede wszystkim psychicznie lepiej się poczułam. Nie bałam się już tego, że ktoś może mnie śledzić i zobaczyć, że rozmawiam na ulicy z osobą wykluczoną. Przestałam mieć wyrzuty sumienia, że odpoczywam w domu zamiast iść na nudne zebranie.
Poprawiły się moje kontakty z rodziną (nieświadkową), z sąsiadami, ze znajomymi.
A co do Twojej rodziny będącej u Świadków - to będzie dla nich najlepszy sprawdzian. Osobiście znam pewnego Świadka, który cały czas utrzymywał normalny kontakt ze swoim wykluczonym dzieckiem, pomagał wykluczonemu sąsiadowi i zawsze radośnie odpowiada mi dzień dobry na ulicy. A więc da się być w orgu i być człowiekiem, tylko nie każdego na to stać.
Nawet jeśli rodzina zachowa się wobec Ciebie jak ortodoksyjni Świadkowie, to jestem pewna, że kiedyś to minie. Minie, bo religia Świadków coraz bardziej upada i jest obnażana przez media. To tylko kwestia czasu, gdy w Polsce pojawią się kolejne reportaże o Świadkach. I może wtedy Twoja rodzina zrozumie w jakim bagnie siedzi.
A więc cierpliwości i powodzenia!