WTS gra na sumieniach nawet w sytuacjach pozornie pozostawionych osobistemu wyborowi. Wszystko co bezpośrednio lub pośrednio nie wiąże się ze "świętą służbą" już traktowane jest jako niebezpieczeństwo, co równa się zasiewaniu niepewności, czy aby na pewno już ktoś się nie dał skusić przez zepsuty świat. Stara i sprawdzona taktyka: niby nie jest to złe same w sobie, ale "chrześcijanin kierujący się wyszkolonym sumieniem"... i tu następuje sto argumentów przeciw, ze stwierdzeniem, że Diabeł wymyślił wszystko, żeby nas zwieść. Nawet wystawy sklepowe czy Facebook.
Pierwsza z brzegu Strażnica z 15.10.2015, która to ilustruje:
(...) Biblia ostrzega przed niebezpieczeństwem kryjącym się w nadmiernym korzystaniu z tego, co oferuje świat (odczytaj 1 Koryntian 7:29-31). Bardzo łatwo moglibyśmy marnować sporo czasu na rzeczy, które same w sobie nie są złe, na przykład hobby, czytanie dla przyjemności, oglądanie telewizji, zwiedzanie, oglądanie wystaw sklepowych czy szukanie najnowszych gadżetów elektronicznych lub towarów luksusowych. Również korzystanie z serwisów społecznościowych, esemesowanie, przesyłanie e-maili albo częste sprawdzanie najnowszych informacji bądź wyników sportowych może zabierać nam cenne chwile, a nawet stać się obsesją (Kazn. 3:1, 6). Jeśli nie ograniczymy czasu poświęcanego na nieistotne sprawy, możemy zaniedbać nasze najważniejsze zajęcie — wielbienie Jehowy (odczytaj Efezjan 5: 15-17).
Szatan tak skonstruował podległy mu świat, by nas pociągał i rozpraszał. Było tak w I wieku i jeszcze wyraźniej widać to obecnie (2 Tym. 4:10). Powinniśmy zatem usłuchać rady: „Nie miłujcie (...) tego, co na świecie”. Jeśli wciąż staramy się żyć zgodnie z tym poleceniem, nie damy się rozproszyć i będziemy wzrastać w „miłości do Ojca”. To z kolei ułatwi nam spełnianie woli Boga i pozwoli na zawsze cieszyć się Jego uznaniem (1 Jana 2:15-17)." (...)
Wg WTS: sporo czasu (ile to jest sporo?) = nadmiernie = miłowanie świata.
Pomijam już zrównanie jakiegoś kreatywnego hobby z oglądaniem TV, co jest permanentną bzdurą.