Pewnie odczujesz krytykę,jak także pewną formę odrzucenia ze strony głosicieli.
Krytyki nie odczuwam bo nie chodzę na zebrania od ponad roku, ale odrzucenie i owszem np. gdy idę ulicą i nie będąc wykluczonym właśnie tak się czuję ponieważ wiele osób mnie omija. I tak sobie właśnie myślę, że jednak warto było nie chodzić na zebrania bo:
1. Poznałem prawdziwe oblicze "chrześcijańskich braci i sióstr" w zborze, którzy omijają "niepoprawnych" czyli jeszcze nie wykluczonych, ale już nie aktywnych.
2. Pozbyłem się wrzodu na zdrowym organizmie w postaci fałszywych przyjaciół ze zboru.
3. A tak poza tym to nie potrzebuję kontaktów z nikim ze zboru. Skupiam się teraz na zacieśnianiu więzi z sąsiadami i wiecie co? Odkryłem, że sąsiedzi nie będący ŚJ są naprawdę świetnymi ludźmi, którzy nie robią niczego na pokaz. Już nie raz nam pomogli o czym w WTS mogliśmy tylko pomarzyć.