Nie wiem jak liczyć "czas obowiązywania doktryny".
Pewne jest,że nie ustalamy d o g ma t ó w,chociaż oczekujemy,że inni uwierzą w podawane wykładnie itp.
Niektórych wymagamy.
Pewnie tak.
Tak jest niemal wszędzie.
Człowiekiem ,który sprzedaje tutaj niedorzeczności jesteś tutaj ty.
A twoje zagrywki to nieudane [ruchy].
Zrozum,że zmiany to istotna droga do rozwoju.
W nauce r o z w ó j odbywa się poprzez modyfikacje i innowacje.
Pisałem tutaj o tym wiele razy.
To jest pewne.
Jak i to,że tak następuje "Rozwój doktryny chrześcijańskiej".
A na pewno istnieje "rozwój" tej doktryny w katolicyzmie.
Pisało tym,o czy pisałem kard. J.H.Newman.
I jeszcze jedno.
Jaki wspominałem ,nam nie została objawiona prawda.
Prawda została objawiona w natchnionym słowie.
Niestety na przestrzeni wieków katolicyzm wypaczył jej obraz.
Protestantyzm w pewnych naukach "wyprostował te ścieżki".
Tak jest też z "pisaniem dziejów ludzkości od nowa".
Pisałem o tym przywołując wypowiedź J.W.Goethe.
I nie idzie o to,że nie podawaliśmy wszystkiego "od razu".
Tak ,nie.
Idzie o to,że nikt nam prawd nie "podał na tacy".
Nikt.
Prawdy z natchnionego słowa to prawdy.
Tylko,że nikt z nas nie zajmuje się wszystkim w jednej chwili.
Tak jak i my.
Jak pisał E.H.Carr :
"Fakty nie są podobne do ryb na ławie handlarza.Podobne są do ryb ,które pływają w rozległym,niekiedy niedostępnym oceanie;co historyk złowi - zależy częściowo od przypadku,ale głównie od tego,jaką część oceanu wybrał do połowu..."
Tak i my ,my wszyscy musimy złowić prawdy,znajdujące się w wielu miejscach natchnionego słowa.
I jedne złowimy,tu,inne tam.
Jedne wtedy,inne w innym czasie.