Właśnie o to chodzi że czasami komentarz jest widoczny ale najczęściej jest niewidoczny publicznie. Bluzgów żadnych nigdy nie pisałem.
Jak by chociażby nie drukowali tylu publikacji które poszły do śmieci to może problemów finansowych byłoby mniej. Pamiętne czasy kiedy był zasyp starych czasopism i publikacji które najpierw leżały kilka lat gdzieś w szafkach, później trafiały do piwnic lub na strychy i z którymi nie wiadomo było co robić. Ale też starsi członkowie zboru dawali je młodszym, zwłaszcza świeżo skaptowanym bo tak było najłatwiej, później tamci jeszcze innym bo też u nich leżały, aż w końcu trafiły na śmietnik bo nikt ich nie chciał trzymać albo nie miał miejsca na ich przechowywanie, nie mówiąc już o czasie który nie jest z gumy a rzadko kto ma go tyle żeby bawić się w odgrzebywanie sentymentów sprzed lat i zachwycanie się tym.
Jeszcze co do sposobu wypowiadania się starszych w tym filmie to sam zawsze miałem swoją metodę rozmowy z nimi - taką samą jak oni. Np.:
ja: zobaczcie, co w książce dla starszych jest napisane: "..."
oni: czy to jest książka dla ciebie?
ja: a co to za różnica?
oni: odpowiedz na pytanie czy to jest książka dla ciebie?
ja: to wy odpowiedzcie, jaka to różnica?
oni: nie, nie rozumiesz
ja (przerywając): nie, to wy nie rozumiecie nic ale ja wam powiem o co chodzi, jeśli jest książka która jest dostępna w sieci to dlaczego nie mogę jej sobie poczytać, zabronicie mi?
albo:
oni: czy organizacja jest zarządzana duchem bożym i jest religią prawdziwą? Czy biblia mówi prawdę?
ja: a co wy mi tu marudzicie znowu to samo o organizacji, ja wam mówię o czym innym że to jest problem, zobaczcie (...)
oni (przerywając): nie, słuchaj (...)
ja (przerywając): nie, to wy słuchajcie, bo nie o tym mowa i bądźcie kulturalni wobec mnie a nie przerywacie, kultury was nie nauczono?
itp. itd.
Cały styl rozmowy z betonowymi starszymi zboru na jakimkolwiek spotkaniu które stwarza wrażenie "przywoływania do porządku" powinien w zasadzie niekiedy sprowadzać się do poziomu rozmowy dwóch polityków przeciwnych partii politycznych. Wystarczy włączyć TVP Info albo Radio24 żeby sprawdzić jak to się odbywa. Jeden gada i drugi gada. Jeden nie odpowiada na pytania i najczęściej robi tak samo ten drugi. W taki sam sposób nierzadko trzeba z nimi rozmawiać. Jeśli przerywają, przerywać im. Jeśli zmieniają temat, też zmieniać temat z powrotem na właściwe tory. Innej metody niestety nie ma. Oni tylko na to czekają żeby rozmówca się zagubił, "ściszył", zaczął słuchać. To im jest na rękę bo mają wtedy wielką satysfakcję, że jednak oni mogli go "zagdakać". Ale jeśli rozmówca jest tak samo hardy w rozmowie jak oni (albo i bardziej) to raz że nie traci w ich oczach (jako ktoś kogo można zgnoić) a dwa, że pokazuje że jest myślący i nie będzie wierzył w kłamstwa i brednie. Warto też być przygotowanym, np. mieć przy sobie fragmenty z ich publikacji np. takie jak:
W Przebudźcie się!" nr 11, lata 1960-69, na stronie 13 jest napisane: "W
16 rozdziale Objawienia, wierszach 14 i 16 (Kow) określono go jako
wielki dzień Boga Wszechmogącego 'zwany po hebrajsku Armagedon'. Wojna
ta zostanie stoczona w XX wieku. Proroctwo o niej spełni się tak
dokładnie jak się spełniły proroctwa o wojnach światowych, głodach,
trzęsieniach ziemi itd.".
W Przebudźcie się!" nr 11, lata 1960-69 na stronie 12 jest napisane:
"Mówi ona jednak także i o tym, że pewna grupa ludzi miała obwieszczać
sprawiedliwe rządy Boże, nadto mówi o wojnie, którą Bóg ma poprowadzić
przeciwko wszelkiemu złu (... ) Wszystko to według Biblii ma się
urzeczywistnić w XX wieku"."
Można się postarać również o rzeczowe czasopisma. Można bezpośrednio pokazać skany z książki dla starszych zboru. Tutaj będą mieli naprawdę niewielkie pole do popisu a co najważniejsze, da się udowodnić im że kłamią lub nie zapoznali się z pewnymi materiałami i nic nie wiedzą. I na tym budować. Jeśli zmieniają temat przerywając to tak samo przerywać i kierować z powrotem na właściwy temat. To tylko ludzie i łgarskie tchórze. Nie bać się z nimi normalnie rozmawiać.
Swego czasu przeprowadziłem kilka rozmów z tymi betonami i sami przekonali się że nie jestem jakimś mięczakiem i potrafię podeprzeć się solidnymi argumentami. Ale tu potrzeba oczywiście wysiłku i wytężenia charakteru żeby umieć "szczekać" tak samo jak oni.