Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce  (Przeczytany 8482 razy)

Offline Roszada

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #30 dnia: 22 Lipiec, 2016, 21:28 »
Niestety znam i takich i to całe mnóstwo.
Jakby przyszedł list dźgaj nożem każdego kto podziękował za rozmowę to toby zrobili.
Przeraża mnie to.
Russell przecież już mówił, że trzeba czekać na rozkazy. :-\


Offline Woland

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #31 dnia: 22 Lipiec, 2016, 21:31 »
dla mnie koronnym argumentem na ich korzyść jest to, że wielu z nich jest gotowych pójść za kraty w imię postawy pokojowej i pacyfistycznej. W języku angielskim funkcjonuje termin "conscientious objector" - człowiek, który odmawia służby wojskowej z pobudek pokojowych, w imię przekonań sumienia. Nie powstał odpowiednik tego pojęcia w języku polskim, ale kto miałby na tyle odwagi cywilnej i wiary w swoją drogę duchową, żeby z własnej woli pójść za nią siedzieć?...
Casius Clay aka Mohammad Ali


Offline pitekantrop

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #32 dnia: 22 Lipiec, 2016, 21:39 »
Casius Clay aka Mohammad Ali

Ha! Tak kształtuje ludzi Wiara. W szlachetny kruszec




Dlatego przy całym szacunku dla poświęcenia ŚJ i ofiar, które ponieśli, wydaje mi się, że w ich przypadku bardziej trafnym określeniem byłoby "conscientious prisoner", a nie "conscientious objector".

Agalloch, duży szacun i chapeau bas za objectorów. I wielkie dzięki za muzykę!!!

motywacja to faktycznie ważny szczegół. Żeby ich określić jako objectorów warto byłoby poznać ich pobudki, czyja była to bardziej decyzja.
Nie znam szczegółowej historii zmian podejścia brooklynu do służby wojskowej, ale faktycznie sie zmieniać.

Pierwsi świadomi objectorzy w Polsce (85r.) szybko stworzyli nieformalny ruch społeczny. Zapoczątkowany na wybrzeżu, skupiał on ludzi całej polski połączonych wspólnymi poglądami i podejściem do życia, wydawał własne publikacje (w pewnym sensie zbliżone do zinów) i prowadził punkty poradnictwa. Z tego co mi wiadomo, nie było jednak wśród nich ŚJ. Mogły na tym zaważyć różnice światopoglądowe między śj a objectorami.
Swoją drogą, mogłoby być ciekawe zebrać relacje sj, więźniów sumienia z lat 70-tych i 80-tych. Kim byli i co ich motywowało? To fragment historii, który odejdzie razem z nimi. Warto go ochronić...

Tematu krwi wolałem nie poruszać, bo zakaz przetaczania krwi trudno mi zrozumieć, a jeszcze trudniej zgodzić się z nim. Zastanawiam się, jaką matką jest członkini śj, która skazuje swoje dziecko na śmierć. Instynkt macierzyński zanika u jednostek z zaburzeniami (uzależnienia chemiczne, zaburzenia psychiczne etc). Ale takie "matki" w sensie biologicznym nie wiem, czy są zaburzone, czy nie. Na testach pewnie wyszłyby w normie, ale nie wierzę, żeby z nimi było wszystko po kolei. A jak może później wyglądać życie takiej kobiety, jeśli zwątpi w doktrynę. Wolę sobie nie wyobrażać

« Ostatnia zmiana: 22 Lipiec, 2016, 21:45 wysłana przez pitekantrop »


Offline Weteran

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #33 dnia: 22 Lipiec, 2016, 21:58 »
Jak Ciebie wykluczą ze zboru, to ci mili ludzie, którzy dziś się do Ciebie uśmiechają, w momencie gdyby spotkali Ciebie na ulicy albo będą milczeć i nie patrzeć w Twoją stronę albo wręcz przejdą na drugą stronę ulicy.

Ja jeszcze nie byłem wykluczony, a już tylko „nieczynny” i znany z niewygodnych dla nich wątpliwości (i nie chodziłem już na zebrania), a zdarzyło się, że pewna siostra widząc mnie idącego chodnikiem na ulicy zeszła tak blisko krawężnika, że o mały włos, a byłaby wpadła pod auto >:(
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline pitekantrop

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #34 dnia: 22 Lipiec, 2016, 22:02 »
o mały włos, a byłaby wpadła pod auto >:(

stałaby się wtedy pierwszą męczennicą polskich świadków, a następne pokolenia głosicieli śpiewałyby o niej pieśni i ballady...


Offline Weteran

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #35 dnia: 22 Lipiec, 2016, 22:13 »
Ale żeby nie było - nieuczestniczenie Świadków w wojnach to moim zdaniem duży plus! Nie uważam bowiem, że chrześcijanie powinni się nawzajem zabijać!

Neutralna postawa - szczególnie w Niemczech hitlerowskich i nie tylko – to była jedna z tych rzeczy , która w swoim czasie przyciągnęła mnie do organizacji. W tych ciężkich czasach, szczególnie w obozach, widać było prawdziwą miłość, jeden drugiego ratował z narażeniem życia, potrafił ogrzać własnym ciałem itp. Więc tym boleśniej odczułem zgrzyt, gdy dowiedziałem się o złamaniu neutralności przez CK przez stowarzyszenie z ONZ, którą zinterpretowali jako „bestię idąca na zagładę” oraz gdy z „Kryzysu sumienia” dowiedziałem się o haniebnych praktykach unikania służby wojskowej w Meksyku.
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline M

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #36 dnia: 22 Lipiec, 2016, 22:33 »
Warto dodać że ŚJ podłączają się pod neutralną postawę wszystkich członków ruchów postrussellowskich - Badaczy Pisma Świętego i innych. Dla Niemców oni wszyscy byli Badaczami Biblii (Bibelforscher). Jednak oczywiście literatura WTS manipuluje faktami, bo w żadnym momencie o tym nie wspomina, pisze tylko o ŚJ w kontekście "fioletowych trójkątów".
« Ostatnia zmiana: 22 Lipiec, 2016, 22:36 wysłana przez M »


Offline Agalloch

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #37 dnia: 22 Lipiec, 2016, 22:37 »
Zastanawiam się, jaką matką jest członkini śj, która skazuje swoje dziecko na śmierć. Instynkt macierzyński zanika u jednostek z zaburzeniami (uzależnienia chemiczne, zaburzenia psychiczne etc). Ale takie "matki" w sensie biologicznym nie wiem, czy są zaburzone, czy nie. Na testach pewnie wyszłyby w normie, ale nie wierzę, żeby z nimi było wszystko po kolei. A jak może później wyglądać życie takiej kobiety, jeśli zwątpi w doktrynę. Wolę sobie nie wyobrażać

Ani nie jestem specjalistą, ani szczęśliwie nie znam konkretnych przypadków, ale wydaje mi się, że instynkt macierzyński tych matek wcale nie zanika. One po prostu święcie wierzą, że:

- dla Boga trzymanie się nakazu powstrzymywania się od krwi (który ŚJ w dość swobodny - i na przestrzeni lat bardzo zmienny - sposób rozciągają również na zabiegi medyczne), jest w takim momencie ważniejsze niż ratowanie za wszelką cenę życia DOCZESNEGO,

- w swoim czasie Bóg zrekompensuje wszelkie szkody, TYMCZASOWO poniesione w związku z trzymaniem się Bożych zasad (czytaj: wzbudzi dziecko z martwych do życia w rajskich warunkach),

- w związku z powyższym dobro dziecka, jego WIECZNOTRWAŁA pomyślność wymaga tego, by teraz zdobyć się na to największe z możliwych poświęceń.

Ogromnie żal dzieci, ale mnie osobiście nie mniej żal tych matek.  :( Jestem pewien, że zdecydowana większość z nich bez wahania wolałaby sama umrzeć, byle tylko uratować swoje ukochane dziecko. Kilkakrotnie w życiu widziałem na własne oczy rozpacz matki po stracie dziecka... Koszmar, który zapada w pamięć na długo.

Nie winię więc ich, ale KMIOTÓW, którym się ubzdurało, że Bóg dał im upoważnienie do narzucania milionom własnego (prymitywnego) zdania w temacie decydującym o czyimś życiu lub śmierci  >:(

A jak słusznie zauważyłeś, koszmarem do kwadratu może być dla takiej matki "przebudzenie" i uświadomienie sobie, że ofiara została złożona nie Bogu, ale tak naprawdę kilku prykom wożącym dupska w business klasie (o czym w odrębnym wątku)...


Offline Woland

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #38 dnia: 22 Lipiec, 2016, 22:55 »
Ha! Tak kształtuje ludzi Wiara. W szlachetny kruszec

Glinę to raczej w dzbanek szlachetny, albo piękny kafelek

Ładnie i mądrze piszesz.

Idealizm Świadków jest niecnie wykorzystywany , ale to na ogół mili ludzie.

Gorzej że własne rodziny niszczą , bo im się wmawia że nie ma lepszego sposobu okazania miłości niż głoszenie. Nie można lepiej pomóc ludziom niż gazetką. I to wszystkim tą samą , która została przewidziana na ten miesiąc do uszczęśliwiania potrzebujących.

A prawda jest taka - żeby pomóc potrzebującym - posłuchaj co mówią. Może ci powiedzą co potrzebują , może to ty odgadniesz.

A na zebraniu życie i służba masz filmiki jak głosić. Zadają pytanie , potem pierd** sobie człowieku co tam chcesz , nie słuchamy tylko czekamy aż się wygadasz. A potem i tak filmik z tabletu i gazetka dla wszystkich taka sama.

Czy wszyscy mają  takie same problemy? Czy ich rozwiązaniem jest ta sama dla wszystkich gazetka?

Moim zdaniem prozac , vicodin i szklanka wody to zdecydowanie skuteczniejsze lekarstwo jeśli już szukać jakiejś unifikacji i zadziała na te 6 godzin na każdego


Offline PoProstuJa

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #39 dnia: 22 Lipiec, 2016, 23:31 »
Ha! Tak kształtuje ludzi Wiara. W szlachetny kruszec

Tematu krwi wolałem nie poruszać, bo zakaz przetaczania krwi trudno mi zrozumieć, a jeszcze trudniej zgodzić się z nim. Zastanawiam się, jaką matką jest członkini śj, która skazuje swoje dziecko na śmierć. Instynkt macierzyński zanika u jednostek z zaburzeniami (uzależnienia chemiczne, zaburzenia psychiczne etc). Ale takie "matki" w sensie biologicznym nie wiem, czy są zaburzone, czy nie. Na testach pewnie wyszłyby w normie, ale nie wierzę, żeby z nimi było wszystko po kolei. A jak może później wyglądać życie takiej kobiety, jeśli zwątpi w doktrynę. Wolę sobie nie wyobrażać

To trudny temat, o którym w zasadzie się nie mówi. A powiem jak to wyglądało z mojej perspektywy.
Otóż każdy rodzic martwi się o swe dziecko i jego zdrowie. I ja czasem miałam takie myśli: "co ja bym zrobiła gdyby moje dziecko musiało przyjąć krew?". To były stresujące i przygnębiające rozważania. Ale choć byłam jeszcze "wierzącym" Świadkiem, to wiedziałam, że nie pozwoliłabym swojemu dziecku umrzeć w nagłym wypadku.

Ja jestem niechętna transfuzjom z przyczyn medycznych, ponieważ jest to ryzykowny przeszczep (dokładnie tak: przeszczep). Dużo o tym czytałam w internecie z racji wierzeń swoich.
Ale jeśli krew byłaby jedynym ratunkiem, to zgodziłabym się na jej podanie. Z prostego powodu - nie mogłabym dalej żyć normalnie, wiedząc, że przeze mnie umarło moje dziecko. Zresztą to ja byłam Świadkiem, a dziecko nie ma jeszcze żadnego wyznania... a więc narzuciłabym mu swoje praktyki religijne... i naraziła na śmierć.

Z tego co wiem, to nie tylko ja prowadziłam w głowie takie rozważania: "co by było w razie wypadku". Bo pewna siostra mi powiedziała, że jej koleżanka z pracy zapytała czy ona jako Świadek podałaby krew swojemu dziecku w razie wypadku. I ta siostra zamiast stanowczo odpowiedzieć: NIE, to odpowiedziała: NIE WIEM... nie wiem jak bym się zachowała w tej bardzo stresującej sytuacji.

No więc moim zdaniem większość matek ma normalne, ludzkie odruchy i chciałoby swoje dzieci ratować za wszelką cenę. Ale są też takie, które ślepo są oddane organizacji... i wtedy to co mogłoby uratować ich dziecko, to procedura odebrania im praw do dziecka na czas transfuzji.

Jeszcze dwa lata temu i ja miałam dylemat co do krwi i cieszę się, że mój stan zdrowia jednak tej transfuzji nie wymagał. Ale na pewno miałabym potworne wyrzuty sumienia gdybym ją przyjęła.
Dziś już patrzę na to inaczej. Krwi nie chcę z przyczyn medycznych, ale w razie wypadku na pewno bym jej nie odmówiła jeśli miałaby uratować życie mi lub dziecku.
Mnie do zmiany opinii w tej kwestii przekonał werset z Księgi Kapłańskiej gdzie pokazano, że w wyjątkowych przypadkach Bóg nie karał ludzi za spożycie krwi.


Offline pitekantrop

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #40 dnia: 23 Lipiec, 2016, 05:47 »
A prawda jest taka - żeby pomóc potrzebującym - posłuchaj co mówią. Może ci powiedzą co potrzebują , może to ty odgadniesz.
dzięki za trafne uwagi, to prawda. coraz więcej ludzi chce mówić, coraz mniej chce słuchać. Ginie i zanika umiejętność słuchania wśród sj, bo generalnie zanika ona u ludzi. Potrzeba do tego empatii, a empatia wymaga żeby człowiek był sterowany od wewnątrz, ze środka od siebie, czyli niezależny. A jeśli prawdą jest to, co tu słyszę, to dużo świadków to dobre dusze, ale zewnątrzsterowne.  Druga rzecz, to umiejętność słuchania - która niestety wymaga wysiłku intelektualnego, podczas gdy  tablety i szymle prezentacji uwalniają od myślenia. Triumf systemu nad człowiekiem. Przecinka nie zmienisz w gotowcu, który masz z centrali. A to jest zgubne. Bo człowiek jest ważniejszy od tabletu...
biorę poprawkę, że do zborów mogą trafiać ludzie na rozdrożu, którzy nie odnaleźli się we wcześniejszej grupie, z różnym poziomem wiedzy religijnej, którzy próbują poukładać swój świat duchowy. Na tych deficytach świadkom może być łatwiej coś ugrać, bo być może grają kartą poczucia wdzięczności i zobowiązania (uszczęśliwiamy cię, będziesz za to zobligowany do noszenia tabletu).
Piszesz o rodzinie. Jak cała rodzina świadkuje, to może ta odmienność, może dysfunkcyjność ich cementuje. Poza tym może się mylę, ale lepiej chodzić po klatkach, niż siedzieć w swojej klatce w bloku i oglądać kiepskich, ale przed klatką i pić napoje ze szklanej butelki. Bo w tym pierwszym przypadku masz jakiś cel.
Dla mnie czymś nie przyjęcia jest skazywanie "odstępców" na banicję i tworzenie próźni społecznej wokół nich. Tak się nie traktuje psów, tym bardziej byłych uczestników swojej grupy religijnej. (chociaż pewnie zwierzęta, zwłaszcza psy, są lepsze od wielu ludzi, tak sobie myślę)
Zniechęca, to właśnie "centralne planowanie". może jest więcej osób, które mają takie skojarzenie, że to taki religijny macdonalds. Nie ma mowy, o indywidualnym podejściu , nie liczy się pojedyncza osoba, ani pojedynczy zbór. Warunki dyktuje (dla wszystkich identyczne) abstrakcyjny warwick. Myślę, że ten przerost globalizmu może ostatecznie podciąć skrzydła organizacji, bo ludziom wyjdzie uszami nadmiar religijnego fast foodu. Można jeść np. zdrowe i lokalne potrawy zrobione na miejscu w domu, a można wciągać szamę z macdo. I właśnie sj to przemysłowa szama taka sama na całym świecie. Na komendę wciągana szama z przemysłowej hodowli.


Offline gerontas

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #41 dnia: 23 Lipiec, 2016, 06:06 »
Ja jeszcze nie byłem wykluczony, a już tylko „nieczynny” i znany z niewygodnych dla nich wątpliwości (i nie chodziłem już na zebrania), a zdarzyło się, że pewna siostra widząc mnie idącego chodnikiem na ulicy zeszła tak blisko krawężnika, że o mały włos, a byłaby wpadła pod auto >:(

Weteran, postępowali z Tobą tak dlatego, że zapewne zostałeś "naznaczony" w zborze jako ten nieporządny. Według dyrektywy "miłosiernych" starszych zostałeś uznany za niewłaściwe towarzystwo dla braci w zborze. Stąd ta panika gdy ktoś "porządny" Cię zobaczył, uciekał gdzie pieprz rośnie, aby przypadkiem nikt ze zboru nie zobaczył go w twoim towarzystwie.
Co za hipokryzja, w pracy, w szkole z gorszymi się zadaje i czasem mu nawet brzydkie słowo się wymcknie a brata "miłościwie" unika.


Offline pitekantrop

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #42 dnia: 23 Lipiec, 2016, 06:21 »
koleżanka z pracy zapytała czy Świadek podałaby krew swojemu dziecku w razie wypadku. I ta siostra zamiast stanowczo odpowiedzieć: NIE, to odpowiedziała: NIE WIEM... nie wiem jak bym się zachowała w tej bardzo stresującej sytuacji.
czy kiedyś ktoś przystawiał Ci giwerę do oka? albo może skakałaś przez okno w czasie pożaru?... nie potrafimy przewidzieć swoich reakcji w sytuacjach ekstremalnych, a do takich zaliczam decydowanie o życiu lub śmierci. Pewne odruchy możemy mieć wrodzone, ale też nie do końca. Instynkt samozachowawczy v. chęć zbawienia. W niektórych religiach bardzo dużą wagę przywiązuje się do ochrony życia doczesnego. Ale co jest ważniejsze - życie doczesne, czy wieczne? Rozumiem, że odmawianie dzieciom przetaczania krwi bardzo zbliża się do morderstwa, jeśli już nim nie jest. Ale nie mogę nie szanować religijnie motywowanej odmowy dorosłego, który dojrzał do śmierci, żeby później żyć. Bo jak powiedział bardzo mądry człowiek, który życiem potwierdził swoją wiarę, jeśli nie masz po co zginąć, to po co ci żyć?


Offline Weteran

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #43 dnia: 23 Lipiec, 2016, 10:49 »
Weteran, postępowali z Tobą tak dlatego, że zapewne zostałeś "naznaczony" w zborze jako ten nieporządny. Według dyrektywy "miłosiernych" starszych zostałeś uznany za niewłaściwe towarzystwo dla braci w zborze. Stąd ta panika gdy ktoś "porządny" Cię zobaczył, uciekał gdzie pieprz rośnie, aby przypadkiem nikt ze zboru nie zobaczył go w twoim towarzystwie.
Co za hipokryzja, w pracy, w szkole z gorszymi się zadaje i czasem mu nawet brzydkie słowo się wymcknie a brata "miłościwie" unika.

Nie było żadnego przemówienia na temat „naznaczenia”. Wiem, że było takie zalecenie, aby wygłosić stosowne przemówienie bez wskazywania palcem, po którym słuchacze mieli się domyśleć, o kogo chodzi. Ale w moim przypadku unikano mnie na własną rękę. Gdyby takowe przemówienie wygłoszono, „moi ludzie”  :D :D :D, ktorzy tam chodzili, donieśliby mi o tym. Nota bene, nadal mam  z kilkoma kontakt, którzy, choć przebudzeni, ciągle tam jeszcze chodzą. Ale mam satysfakcję, ze to ja pomogłem im się przebudzić. A moje zaoczne wykluczenie pomogło otworzyć oczy następnym, bo znając mnie, wiedzieli, że to granda.
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline Salome

Odp: do not judge strażnica by its cover - nie sądź strażnicy po okładce
« Odpowiedź #44 dnia: 23 Lipiec, 2016, 12:19 »
Pitekantrop, podoba mi się jak piszesz. Pisz więcej.
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann