Mam liczną rodzinę katolicką i nie zerwalam więzi i kontaktu. Cenię to bardzo. Poznaję nowych ludzi ,nowe znajomości tak jak mówisz, nie oceniam ludzi według wyznania, rozszerzam się w miłości:) A co co braci i sióstr ze zboru : ogarnęła ich gorączka pokongresowa i nagle wszyscy chcą mnie ratować. Myślę że miesiąc ,góra półtora znowu będę dla nich obojętna.