Wiesz co Kobito..czytałam Twój post i się uśmiałam, nie z Ciebie, ale do Ciebie.
I muszę to napisać....a pamiętasz jak na początku kazałaś mi się od siebie odwalić ( nie tak dosłownie) ale jednak ? A tu proszę jaka zmiana.
Pamiętam, Tazła, pamiętam...
Tak się składa, że obie jesteśmy temperamentne i obie mamy swoje zdanie... i wtedy o spięcie łatwo.
Tazła słyniesz z ciętej riposty i ostrego języka. Kiedy weszłam na to forum, to byłam jeszcze wierna umysłem organizacji i trafiłam na wypowiedzi (różnych forumowiczów) dyskredytujące moich współwyznawców. To mnie wkurzyło i postanowiłam się zarejestrować na forum żeby obronić moich braci i siostry. A to z kolei wkurzyło forumowiczów i tak się zaczęła nasza gorąca dyskusja.
Myślę, że trudno nam było (i może jest do tej pory) znaleźć w niektórych kwestiach wspólny język, ponieważ mamy inne doświadczenia z organizacją. Ja zawsze pisałam, że nie czuję się pokrzywdzona, i że spotkałam na swojej drodze w kilku zborach (w większości przypadków) dobrych ludzi. Spotkałam też złych, ale po prostu o nich nie myślę, a z czasem, po zmianie zboru, nawet zapomniałam jak się nazywają.
Z kolei na forum wiele osób opisywało głównie swoje negatywne przeżycia związane ze Świadkami. I czasem kazali mi się tłumaczyć np. z tego dlaczego ja popieram ostracyzm (choć nie popieram). To wywoływało we mnie bunt i poczucie, że niczym mickiewiczowski Konrad "cierpię za miliony" (a konkretnie za 8 milionów
).
Moja "przemiana" dotyczy głównie nauk WTS i tego, że nie utożsamiam się już z tą religią. Odrzucam też CK i uważam, że powinni ponieść konsekwencje swojego skandalicznego postępowania wobec całej społeczności ŚJ.
Ale jeśli chodzi o mój stosunek do braci i sióstr ze zboru, to nadal jest taki sam. Nadal ich darzę braterską miłością, choć ostatnio równo mnie olewają
Właśnie wczoraj - kiedy już myślałam, że łatwo byłoby mi wyjść ze zboru - spotkałam na ulicy jedną siostrę, z którą widziałyśmy się może 2-3 minuty. W każdym razie było to bardzo miłe spotkanie i choć prawie nie mam z nią kontaktu (bo jakoś nigdy wspólnych tematów nie miałyśmy za bardzo), to lubię ją. Nawet jakbym się odłączyła i ona przestanie mi mówić "dzień dobry" i będzie przede mną uciekać, to nie będę żywić do niej urazy. Ja wiem, że ona jest po prostu zmanipulowana - tak jak pozostali członkowie organizacji.
Chrystus przed śmiercią zwrócił się do Boga ze słowami, by przebaczył jego oprawcom, bo nie wiedzą co czynią. Wielu braci ze zboru też jest nieświadomych tego co czynią, choć akurat tych których opisujesz w swoich historiach nie usprawiedliwiam wcale, bo ich postępowania usprawiedliwić się nie da.
Każdy dzisiejszy Świadek, to potencjalny ex-Świadek w przyszłości. Ja nikogo nie odrzucam i cierpliwie czekam na ich wyjście "z piwnicy WTS"
Pozdrawiam Cię Tazła gorąco i dziękuję Ci za historie, które tu zamieszczasz. Tak mi ta historia Adama nie daje spokoju, że codziennie o tym myślę i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki tej opowieści