Czyli nie jestem sama. Całe szczęście A więc jak sobie radzicie? Doradzcie coś.
A więc w wieku 21 lat zostałam bez rodziny, znajomych, zainteresowań i jakiegokolwiek pomysłu na dalsze życie.
Czuję się jak pusta kartka bez niczego i nikogo bo nie mam nikogo prócz znajomych z pracy.
Cześć, Miedziaku, dzieciaku
(bez urazy, wziąwszy pod uwagę sam wiek, gdybym się odpowiednio wcześnie wziął do roboty, mógłbym być Twoim ojcem
)
W ten Twój brak pomysłu na dalsze życie nie bardzo wierzę
Żeby się wyrwać z organizacji, i to w Twojej sytuacji, trzeba się wykazać "pomysłowością" na zdecydowanie ponadprzeciętnym poziomie.
W kwestii zainteresowań:
1. jest tyle pięknych i mądrych książek, które warto przeczytać (a których przeczytać i tak się nie zdąży),
2. jest tyle fantastycznych sportów, które wcale niekoniecznie uprawiane wyczynowo, potrafią stać się prawdziwą pasją,
3. jest tyle genialnej muzyki, której słuchanie czy to w domu, czy na koncercie (zwłaszcza na koncercie!) potrafi dostarczyć wzruszeń nieporównywalnych z czymkolwiek innym,
4. jest tyle górskich szlaków, dla których "przedreptywania" niejeden porzucił wszystko inne.
A przecież to jedynie subiektywnie i tendencyjnie wybrany początek listy, którą można by ciągnąć niemal w nieskończoność - Ty, jako osoba młoda, bez zobowiązań, możesz przebierać w niej jak w ulęgałkach... czego Ci pewnie niejeden z nas zazdrości...
Bez względu zaś na dokonywane w tym temacie wybory, moim zdaniem bardzo mądrą radę wyśpiewał kiedyś mistrz Wojtek Młynarski:
No a gdyby kiedy kto
zadał mi pytanie to,
Co mnie nocą razy sto
ze snu budzi,
Gdybym miał powiedzieć wam,
dokąd gonię, dokąd gnam,
Ja odpowiedź jedną mam:
gnam do ludzi.Tyle rad od "tatusia"
Trochę wiary w siebie i "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie", jak śpiewał inny artysta