Gołębiemu sercu nie musi towarzyszyć ptasi móżdżek. Wczoraj wyciągając listy ze skrzynki, kątem oka zauważyłam, wychodzące od sąsiada dwie panie.
Widok bardzo znajomy, z daleka się uśmiechały i już wiedziałam, że sobie mnie upatrzyły na swoją zdobycz.
Grzecznościowe dzień dobry wymienione, zagadały do mojej korespondencji
- Ale ma pani dużo listów. Powiedziałam młodsza z kobiet
- Tak, wszyscy mnie kochają i stąd taka ilość. Odpowiedziałam z uśmiechem.
- A to my też coś dla pani mamy. Zagadnęła starsza, a młodsza podałam i zaproszenie na zgromadzenie.
One coś tam gadały, a ja obmyślała, co im tu powiedzieć, jak je zaskoczyć? A może wziąć zaproszenie i mile pogłaskać ego, a może postraszyć kim to ja jestem? Postanowiłam poczekać, na rozwój sytuacji.
Jak już się nawychwalały, co to za wspaniałości będą na tym zgromadzeniu. Wzięłam je, niby oglądam i mówię..
- O jak miło, dziękuję bardzo, że panie i o mnie pomyślały. Jak miło naprawdę, jestem bardzo wdzięczna, ja bardzo chętnie. Takie wyróżnienie.
- Proszę panią, mówi młodsza, jeśli zechce pani kogoś ze sobą zabrać to bardzo proszę, to jest zaproszenie dla każdego.
- Taaaak? Pytam zdziwiona.
-Tak, każdy może przyjść zobaczyć, posłuchać wykładów.
Kobiety promienieją i mówią, że jak zechcę przyjść na zgromadzenie, one się ze mną umówią i otoczą mnie swoją opieką.
Więc znów się zachwycam i kobietom dziękuję, za miły gest.
- Bardzo się cieszę, bardzo tyle lat i nikt o mnie nie pomyślał, nie zaprosił.
- Ojej, mówi starsza. To szkoda, tyle wartościowego pokarmu duchowego panią ominęło, ale nic straconego, możemy to nadrobić.
- Niestety, mnie jako odstępcę takie imprezy omijają.
Krótka chwila ciszy i starsza wyrwała mi zaproszenie mówiąc
- Pani się nie należy! I w nogi.
- Jak to nie, przecież mówiły panie, że dla każdego! Oddajcie mi moje zaproszenie!
Kobiety ruszyły do przodu, a ja za nimi w kierunku swojego domu. O mało nie udusiłam się ze śmiechu.
Dochodzą do swojej posesji, przyśpieszyłam kroku i złapałam młodszą za pasek od torebki.
- Oddajcie mi moje zaproszenie, tak się nie robi. Kto daje i odbiera...
Nie zdążyłam dokończyć. Kobieta zrzuciła torebkę z ramienia, chwyciła za pasek z drugiej strony i nie patrząc na mnie prawie krzyknęła.
- Proszę mnie nie dotykać! A za chwilę spokojniej już..Niech pani mnie puści, mnie nie wolno a panią rozmawiać. Patrzyła gdzieś obok mnie w ziemię, a ja zobaczyłam w jej oczach przerażenie.
Ona naprawdę się mnie bała i wtedy zrobiło mi się jej żal. Młoda kobieta, może lekko po trzydziestce i takie podejście. Podejrzewam, że nigdy w życiu nie spotkała odstępcy, a swoją wiedzę i doświadczenie opiera wyłącznie na tym co wyczytała w strażnicy.
Puściłam ten pasek i powiedziałam.
- Niech pani idzie, miłego dnia życzę. I było to szczere i bardzo poważne.
Prawie pobiegła za swoją towarzyszką, która taka naprawdę nawet się nie oglądała co się za nią dzieje. A może bała się, że podzieli los żony Lota?
Zostawiła dziewczyną na pastwę losu, na pożarcie złemu odstępczuchowi.
A ja tylko chciałam aby mi oddały moje zaproszenie.