Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 331327 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #450 dnia: 09 Styczeń, 2017, 20:03 »
Z utęsknieniem czekam na kolejna część, emocje.
Jak czytałam jak rodzeństwo Adama zachowało się względem ojca to az sama ręka mi chodziła zeby walnąc w ten głupi czerep, normalnie to jest poza moim wyobrażeniem jak dziecko może się zachowac względem rodzica. Wiem że kazdy musi sobie zasłużyć na szacunek. Przez to w jaki sposób traktujemy innych pokazujemy na jaki szacunek zasługujemy. To jakimi jestesmy ludźmi i jaką kulturę posiadamy.
Jak rodzeństwo jest miłe, pokazali po pogrzebie matki, jak upomnieli się o mieszkanie, normalnie trafia cos na miejscu  :-\

  Zgadzam się z Tobą, na wszystko trzeba sobie zapracować. Tylko tak już bywa w życiu, że ci co najmniej zapracowali na szacunek, są najbardziej roszczeniowi.....bo im się należy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Yvonna

  • Zainteresowany
  • Wiadomości: 13
  • Polubień: 30
  • Jeśli zycie daje Ci cytryny,zrób z nich lemoniadę
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #451 dnia: 09 Styczeń, 2017, 20:49 »
żebym miała  troche czasu wiecej też chętnie bym opisała wiele ciekawych historii których świadkiem byłam ,które przeyżyłam  TAZŁA pięknie Ci to wyszło :-)
Yvonna


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #452 dnia: 09 Styczeń, 2017, 21:49 »
  Zgadzam się z Tobą, na wszystko trzeba sobie zapracować. Tylko tak już bywa w życiu, że ci co najmniej zapracowali na szacunek, są najbardziej roszczeniowi.....bo im się należy.

Dokładnie, nic nie daje od siebie, a roszczenia nie z tej planety, jak to moja babcia mawia 'wyzej sr*, niż dup* ma'  ;D
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #453 dnia: 10 Styczeń, 2017, 17:57 »
żebym miała  troche czasu wiecej też chętnie bym opisała wiele ciekawych historii których świadkiem byłam ,które przeyżyłam  TAZŁA pięknie Ci to wyszło :-)
 
    Dziękuję :)
Też go nie mam za wiele, jednak są historie, których nie można przemilczeć. Są tak tragiczne, a zarazem pouczające, iż nie można ich trzymać tylko dla siebie. Jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu  zastanowi się....w co wdepnęła i jakie to za sobą niesie konsekwencje, to ani przez chwilę nie żałuję zarwanych nocy.

Dokładnie, nic nie daje od siebie, a roszczenia nie z tej planety, jak to moja babcia mawia 'wyzej sr*, niż dup* ma'  ;D

 Moja mówiła...........niż dziurę ma.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #454 dnia: 11 Styczeń, 2017, 18:23 »
Adam i Ada


     Wszystko układało się bardzo dobrze, mecenas zajął się sprawami Ady, a także ich wspólną działką. Dużo na ten temat rozmawiali, zgodnie stwierdzili, że z pozyskanej kwoty, część przeznaczą na leczenie ojca. A to, co zostanie podzielą między siebie. Była szansa na jego wyleczenie, wszystko rozbijało się pieniądze, teraz mieli szanse je zdobyć i wyleczyć ojca. Ada zaczęła coraz częściej wspominać o wynajęciu jakiegoś mieszkania, choć jej było bardzo dobrze u brata, ale nie chciała być ciężarem. Miała świadomość tego, że dom do ich przyjazdu był oazą spokoju, z jej urwisami, które bardzo odżyły, tętnił życiem, a nie każdy to lubi. Adam protestował, a Halinka ją rozumiała, że chciała się poczuć u siebie, być panią w swoim domu, a nie wiecznym gościem. Że czasem może mieć ochotę usiąść z nogami na stole, a tu jej nie wypada. Było mieszkanie po matce, ale ono było za daleko, a więc odpadało. Dzieciaki były małe, Ada czasem będzie potrzebowała pomocy, tu Emilka czy jej rodzice mogli być pomocni. Na drugim końcu miasta, byłoby gorzej. Nie zostało nic, jak tylko rozejrzeć się, popytać znajomych, może ktoś coś ma lub wie. Na taką debatę trafiła kiedyś mama Halinki, zgodziła się z nimi, że musi mieć blisko, aby można jej było pomóc. I ona by chyba coś miała, ale nic nie chciała więcej powiedzieć, póki się nie upewni.

Po zjedzonym obiedzie dzieci zajęły się sobą, żona tłumaczeniem, a Adam wziął siostrę za rękę i powiedział....a my chodźmy na długi spacer, coś mi obiecałaś opowiedzieć. I choć Ada od zawsze marzyła o takim spacerze ze swoim bratem, to świadomość powrotu do przeszłości, studziła jej zapał do tej wyprawy. Jednak obiecała Adamowi, że mu opowie i słowa miała zamiar dotrzymać. Szli dłuższą chwilę, rozmawiając o mieszkaniu, aż padło to, czego Ada się obawiała...to opowiadaj siostra, co to kiedyś nabroiłaś, a później ojcu przysięgałaś, że nigdy więcej. Kobieta zrobiła głęboki wdech i zaczęła....

Byłam na studiach, w domu się nie przelewało, dorabiałam sobie w markecie na wykładaniu towaru po nocach. Była tam też dziewczyna, która nie uczyła się, nie miała rodziny, nie pracowała w innej pracy, a na pytania, czemu dorabia nocami, odpowiadała.... w dzień mam inne zajęcia. Bardziej dociekliwe pytania ciekawskich zbywała, Ada jej nie dopytywała, nie chciała mówić, jej prawo. To też chyba wpłynęło na to, że coraz częściej, chciała być z nią w parze. Dziewczyna była sympatyczna, rozmowna, dobrze im się razem pracowało. Pewnej nocy sama zagadała...a ty Ada nie jesteś ciekawa czym jestem zajęta w dzień? Ciekawa jestem, odparła dziewczyna, ale nie chciałaś mówić, więc szanuję to. Widzisz ja w dzień ........
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline wspaniale

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #455 dnia: 11 Styczeń, 2017, 22:08 »
... głoszę dobrą nowinę o królestwie ...

idę o ciasto fasolowe ;)
=========
Wspaniale


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #456 dnia: 12 Styczeń, 2017, 18:22 »
... głoszę dobrą nowinę o królestwie ...

idę o ciasto fasolowe ;)

  Już dzwonię do mojego osobistego cukiernika, niech piecze. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #457 dnia: 12 Styczeń, 2017, 19:56 »
nie błagam nie, pilnmowanie stojaka? to by była przesada  :-\
Blagam nie trzymaj nas w niepewności, chcesz żebym noze zarywała z niepewnoći, juz n ie mam paznokci do obgryzania  ;D
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #458 dnia: 12 Styczeń, 2017, 22:51 »
Ciekawa jestem, odparła dziewczyna, ale nie chciałaś mówić, więc szanuję to. Widzisz ja w dzień ........

Tazła myślę, że śmiało możesz zarabiać na życie jako scenarzysta tasiemcowego serialu :)
Kiedyś słyszałam taką definicję, że serial to taki film, w którym, gdy pistolet wystrzeli w pierwszym odcinku, to kula dolatuje dopiero w 47  ;D ;D ;D
A Twoja kula ma teraz przerwę na reklamy  ;D ;D ;D


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #459 dnia: 13 Styczeń, 2017, 09:38 »
nie błagam nie, pilnmowanie stojaka? to by była przesada  :-\
Blagam nie trzymaj nas w niepewności, chcesz żebym noze zarywała z niepewnoći, juz n ie mam paznokci do obgryzania  ;D

Kwiatuszku kochany...cierpliwości, aż tak żeby przy stojaku nie, ale bliskoooooo


Tazła myślę, że śmiało możesz zarabiać na życie jako scenarzysta tasiemcowego serialu :)
Kiedyś słyszałam taką definicję, że serial to taki film, w którym, gdy pistolet wystrzeli w pierwszym odcinku, to kula dolatuje dopiero w 47  ;D ;D ;D
A Twoja kula ma teraz przerwę na reklamy  ;D ;D ;D

 Wiesz co....może to myśl, aby się przebranżowić. :D Robiłabym to co lubię, pisała sobie i jeszcze zarabiał, praca która sprawia przyjemność, to żadna praca, to relaks. :D

Jednak swoją drogą, tak sobie nieskromnie myślę, gdybym była świadkiem i bym ludziom zaczęła sprzedawać te sielskie perspektywy, a bym je trochę po swojemu ukwieciła...ale bym werbowała, normalnie hurtem.
Oni nie wiedzą co stracili. :-\ ;D ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #460 dnia: 13 Styczeń, 2017, 19:54 »

Adam i Ada

      Widzisz, ja w dzień jestem pionierką. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, zapytałam ją ...a co to znaczy? Jestem świadkiem Jehowy, a pionier to ktoś, kto zajmuje się głoszeniem.
Dobrze nam się razem pracowało i to mi wystarczyło, nie przeszkadzało mi kim jest, choć na naszego ojca działali jak płachta na byka. Z biegiem czasu, zaczęła coraz więcej mówić o swojej religii, w co wierzą, jakie zasady wyznają, jakie perspektywy mają ludzie będący świadkami Jehowy.

Minęło trochę czasu, przyniosła mi jakieś kolorowe czasopismo mówiąc....to prezent dla ciebie.
Byłam zdziwiona, jaki prezent? Wyjaśniła, że mają taki gest i jak będę chciała więcej poczytać, albo porozmawiać o czymś, co mnie interesuje, ona chętnie mi wszystko wyjaśni.
Po pewnym  czasie wciągnęła mnie w te swoje  pogadanki i sama nie wiedziałam kiedy, zaczęłam z nią dyskutować.
Aż pewnego dnia zaprosiła mnie, abym zobaczyła jak wygląda ich zebranie. Nie miałam co robić w niedzielne popołudnie, a więc się umówiłyśmy i poszłam. Byłam pod wrażeniem tych ludzi. Przywitali mnie jak najlepszą kuzynkę, byli serdeczni i mili. Wiele osób powtarzało, że się cieszą, iż przyszłam na ich spotkanie. Na koniec już nie byłam pod wrażeniem, byłam zszokowana, jak można traktować całkiem obcego człowieka.

Sama w dużym mieście, byłam głodna ciepła i przyjaznej atmosfery, tam ją spotkałam. Starsze panie, gdy się dowiedziały, że nie mam matki, zaczęły mnie zapraszać do siebie na obiady, dawały wałówki na wynos. Czułam się niezręcznie, ale wszyscy mnie przekonywali, że tak postępuje prawdziwy bliźni. Nie ukrywam, podobało mi się to i nawet nie zauważyłam jak zaczęłam chodzić na każde zebranie. Czułam się ważna, potrzebna, ktoś się mną interesował.
Nagle Ada się zatrzymała, szarpnęła brata za ręka, mówiąc...nie myśl Adaś, że ja się żalę na ojca, on był dla mnie bardzo dobry, starał się być matką i ojcem, najlepiej jak tylko umiał. Mnie jednak brakowało kobiety w życiu, tak do pogadania, pożalenia się czasem wypłakania. Pewnie, była też ciotka, ale ona miała swoje życie, swoje zmartwienia, nie chciałam jej obciążać.
Siostra odezwał się Adam, ja nic ci nie zarzucam, nie oceniam, opowiadaj dalej. Wziął ją pod rękę i poszli....

Wtedy nie mogłam uwierzyć w szczęście, jakie mnie spotkało. Pewnej niedzieli moja koleżanka przyprowadziła jakiegoś mężczyzną, okazało się, że chcą mnie nauczyć czegoś więcej i prowadzić ze mną indywidualne nauczanie.
Zgodziłam się, nauki nigdy dość i tak się z nimi spotykałam w domu jednej pani. Zawsze czekała na mnie z ciepłym obiadem, później kawa jakieś ciasta, miłe rozmowy, bardzo fajne perspektywy na przyszłość. Wciągało mnie to wszystko tak bardzo, że zaczęłam mieć problemy na studiach. Gdy się podzieliłam moimi kłopotami z nauką na jednym ze spotkań, usłyszałam, że to, co razem z nimi robię ma sens. Cała reszta to niepotrzebne obciążanie umysłu i siebie, ponieważ można ten czas spożytkować dużo lepiej.

I gdybym nie obiecała ojcu, że skończę studia, że będę wykształcona, rzuciłabym naukę. On tak na mnie liczył, był ze mnie dumny, chwali się wszystkim moim indeksem, nie mogłam mu odebrać tej radości.
W takiej atmosferze dotrwałam do lata, gdy na wakacje wróciłam do domu, zauważyłam, że brakuje mi tych ludzi, tych spotkań i rozmów. Początkiem sierpnia miało być ogromne spotkanie, bardzo wiele mi  opowiadano, ile tam ludzi, jakie budujące wykłady i wszyscy tacy sami. Bez nałogów, wulgarnych słów i zachowań, tak jak będzie po armagedonie. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, co udzielało się także i mnie. Postanowiłam sobie, że muszę tam być i nic mi nie przeszkodzi.

Ojcu powiedziałam, że umówiłam się ze znajomymi ze studiów i wyjeżdżam na kilka dni. O nic więcej nie pytał, dał mi jeszcze parę groszy, abym nie czuła się gorsza. I z tym czułam się podle ja go okłamałam, a on w nagrodę dał mi zastrzyk gotówki. Wiedziałam jak ich nie lubi, choć nie wiedziałam skąd taka ogromna niechęć, przecież nasz ojciec to spokojny, tolerancyjny człowiek.
Nadszedł wyczekiwany dzień, pojechałam. To wszystko było jak bajka, tysiące ludzi, wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, uprzejmi dla siebie. Bez względu na aurę, siedzieli, słuchali i nikt nie narzekał, gdy jednego dnia padał deszcz, zaś następnego mocno grzało słońce. Coś, co do tej pory wydawało mi się niemożliwe, tam zobaczyłam jako coś całkiem normalnego. Tak, chciałam tak żyć, też chciałam pewnego dnia wejść na stadion w kostiumie kąpielowym i zostać jedną z nich. Wracałam do domu i zastanawiałam się, jak o tym powiedzieć ojcu? Na pewno będzie się złościł, może nawet na mnie gniewał, ale to nic. Bracia mi powiedzieli, abym się nie poddawała, wszystkie przeciwności to tylko próba mojej wiary, jak bardzo jestem oddana Jehowie. A jeśli będę nieugięta, on mi pomoże wszystko przezwyciężyć.
Tak pozytywnie naładowana weszłam do domu ......
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #461 dnia: 13 Styczeń, 2017, 21:37 »
Adam i Ada

      Widzisz, ja w dzień jestem pionierką. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, zapytałam ją ...a co to znaczy? Jestem świadkiem Jehowy, a pionier to ktoś, kto zajmuje się głoszeniem.
Dobrze nam się razem pracowało i to mi wystarczyło, nie przeszkadzało mi kim jest, choć na naszego ojca działali jak płachta na byka. Z biegiem czasu, zaczęła coraz więcej mówić o swojej religii, w co wierzą, jakie zasady wyznają, jakie perspektywy mają ludzie będący świadkami Jehowy.

Minęło trochę czasu, przyniosła mi jakieś kolorowe czasopismo mówiąc....to prezent dla ciebie.
Byłam zdziwiona, jaki prezent? Wyjaśniła, że mają taki gest i jak będę chciała więcej poczytać, albo porozmawiać o czymś, co mnie interesuje, ona chętnie mi wszystko wyjaśni.
Po pewnym  czasie wciągnęła mnie w te swoje  pogadanki i sama nie wiedziałam kiedy, zaczęłam z nią dyskutować.
Aż pewnego dnia zaprosiła mnie, abym zobaczyła jak wygląda ich zebranie. Nie miałam co robić w niedzielne popołudnie, a więc się umówiłyśmy i poszłam. Byłam pod wrażeniem tych ludzi. Przywitali mnie jak najlepszą kuzynkę, byli serdeczni i mili. Wiele osób powtarzało, że się cieszą, iż przyszłam na ich spotkanie. Na koniec już nie byłam pod wrażeniem, byłam zszokowana, jak można traktować całkiem obcego człowieka.

Sama w dużym mieście, byłam głodna ciepła i przyjaznej atmosfery, tam ją spotkałam. Starsze panie, gdy się dowiedziały, że nie mam matki, zaczęły mnie zapraszać do siebie na obiady, dawały wałówki na wynos. Czułam się niezręcznie, ale wszyscy mnie przekonywali, że tak postępuje prawdziwy bliźni. Nie ukrywam, podobało mi się to i nawet nie zauważyłam jak zaczęłam chodzić na każde zebranie. Czułam się ważna, potrzebna, ktoś się mną interesował.
Nagle Ada się zatrzymała, szarpnęła brata za ręka, mówiąc...nie myśl Adaś, że ja się żalę na ojca, on był dla mnie bardzo dobry, starał się być matką i ojcem, najlepiej jak tylko umiał. Mnie jednak brakowało kobiety w życiu, tak do pogadania, pożalenia się czasem wypłakania. Pewnie, była też ciotka, ale ona miała swoje życie, swoje zmartwienia, nie chciałam jej obciążać.
Siostra odezwał się Adam, ja nic ci nie zarzucam, nie oceniam, opowiadaj dalej. Wziął ją pod rękę i poszli....

Wtedy nie mogłam uwierzyć w szczęście, jakie mnie spotkało. Pewnej niedzieli moja koleżanka przyprowadziła jakiegoś mężczyzną, okazało się, że chcą mnie nauczyć czegoś więcej i prowadzić ze mną indywidualne nauczanie.
Zgodziłam się, nauki nigdy dość i tak się z nimi spotykałam w domu jednej pani. Zawsze czekała na mnie z ciepłym obiadem, później kawa jakieś ciasta, miłe rozmowy, bardzo fajne perspektywy na przyszłość. Wciągało mnie to wszystko tak bardzo, że zaczęłam mieć problemy na studiach. Gdy się podzieliłam moimi kłopotami z nauką na jednym ze spotkań, usłyszałam, że to, co razem z nimi robię ma sens. Cała reszta to niepotrzebne obciążanie umysłu i siebie, ponieważ można ten czas spożytkować dużo lepiej.

I gdybym nie obiecała ojcu, że skończę studia, że będę wykształcona, rzuciłabym naukę. On tak na mnie liczył, był ze mnie dumny, chwali się wszystkim moim indeksem, nie mogłam mu odebrać tej radości.
W takiej atmosferze dotrwałam do lata, gdy na wakacje wróciłam do domu, zauważyłam, że brakuje mi tych ludzi, tych spotkań i rozmów. Początkiem sierpnia miało być ogromne spotkanie, bardzo wiele mi  opowiadano, ile tam ludzi, jakie budujące wykłady i wszyscy tacy sami. Bez nałogów, wulgarnych słów i zachowań, tak jak będzie po armagedonie. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, co udzielało się także i mnie. Postanowiłam sobie, że muszę tam być i nic mi nie przeszkodzi.

Ojcu powiedziałam, że umówiłam się ze znajomymi ze studiów i wyjeżdżam na kilka dni. O nic więcej nie pytał, dał mi jeszcze parę groszy, abym nie czuła się gorsza. I z tym czułam się podle ja go okłamałam, a on w nagrodę dał mi zastrzyk gotówki. Wiedziałam jak ich nie lubi, choć nie wiedziałam skąd taka ogromna niechęć, przecież nasz ojciec to spokojny, tolerancyjny człowiek.
Nadszedł wyczekiwany dzień, pojechałam. To wszystko było jak bajka, tysiące ludzi, wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, uprzejmi dla siebie. Bez względu na aurę, siedzieli, słuchali i nikt nie narzekał, gdy jednego dnia padał deszcz, zaś następnego mocno grzało słońce. Coś, co do tej pory wydawało mi się niemożliwe, tam zobaczyłam jako coś całkiem normalnego. Tak, chciałam tak żyć, też chciałam pewnego dnia wejść na stadion w kostiumie kąpielowym i zostać jedną z nich. Wracałam do domu i zastanawiałam się, jak o tym powiedzieć ojcu? Na pewno będzie się złościł, może nawet na mnie gniewał, ale to nic. Bracia mi powiedzieli, abym się nie poddawała, wszystkie przeciwności to tylko próba mojej wiary, jak bardzo jestem oddana Jehowie. A jeśli będę nieugięta, on mi pomoże wszystko przezwyciężyć.
Tak pozytywnie naładowana weszłam do domu ......

Fajny tekst. Pomógł mi przypomnieć sobie co mnie przyciągnęło do Świadków.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #462 dnia: 14 Styczeń, 2017, 19:15 »
Fajny tekst. Pomógł mi przypomnieć sobie co mnie przyciągnęło do Świadków.


  Dzięki.

Niestety wiele osób się na to nabiera, każdy ma swoje powody, jest w jakimś zakamarku życia, gdzie czuje się sam lub bezradny. I z tego świadkowie korzystają, na tym ich łapią.
Ada dorastała bez matki, to ją ujęły ciotki swoją troską i obiadkami. Niby to takie przyziemne, ale któż z nas nie lubi czuć się potrzebny, doceniony, ważny choć przez chwilę?
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #463 dnia: 14 Styczeń, 2017, 23:28 »

  Dzięki.

Niestety wiele osób się na to nabiera, każdy ma swoje powody, jest w jakimś zakamarku życia, gdzie czuje się sam lub bezradny. I z tego świadkowie korzystają, na tym ich łapią.
Ada dorastała bez matki, to ją ujęły ciotki swoją troską i obiadkami. Niby to takie przyziemne, ale któż z nas nie lubi czuć się potrzebny, doceniony, ważny choć przez chwilę?

Dokładnie. Każdy z nas odczówa silną potrzebe akceptacji, wpływa to na naszą opiie o swojej wartości, jak siebie postrzegamy. Niby coś niewilekiego, a jednak.

Jak przeczytałam ze pionierowanie i podobało się na zgromadzeniu, to serce mi zamarło  :-\
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #464 dnia: 17 Styczeń, 2017, 19:35 »
Dokładnie. Każdy z nas odczówa silną potrzebe akceptacji, wpływa to na naszą opiie o swojej wartości, jak siebie postrzegamy. Niby coś niewilekiego, a jednak.

Jak przeczytałam ze pionierowanie i podobało się na zgromadzeniu, to serce mi zamarło  :-\

  Ktoś kiedyś tu forum napisał, że...u świadków są sami życiowi popaprańcy. Bardzo mi się to nie podobało, bo nikt nie chce być uznawany lub nazywany popaprańcem.

Fakt, że większość z będących tam osób jest złapana na życiowym zakręcie. Żerują na tym, że ktoś przeżywa tragedię, bo zmaga się z jakąś chorobą lub kogoś stracił. Popadł w kłopoty lub jak Ada był głodny matczynej miłości.

I oni to cynicznie wykorzystują, obiecują  cuda wianki, dają poczucie bezpieczeństwa, troski, ogólne zainteresowanie.
Tylko tak naprawdę to wszystko jest krótkotrwałe i to łał nad nowicjuszem kończy się po kąpieli.
Później to on ma się zachwycać, troszczyć itd itp...nowym narybkiem i oby jak najwięcej.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).