Kochani miło mi, że lubicie czytać historie jakie tu piszę. Ale tak jak pisze Niepokorna....wszystko trzeba dozować z umiarem. U mnie jak w serialu tv...odcinek się kończy w najciekawszym momencie, a to zachęca do obejrzenia następnego.
Jak Wam wywalę wszystko naraz to co , przeczytacie i koniec. A tak sami dopowiadacie sobie co tam może być dalej....
Bo chodzi aby gonić króliczka.....
Ból czyni w duszy to, co w ziemi pług: rani ją, rozdziera, wywraca Tego dnia, Adam jak co dzień wstał rano do pracy, uszykował się i wyszedł. Ujechał pół drogi gdy nagle sobie uświadomił, że dziś nie widział, ani nie słyszał matki.
Zawsze albo mijali się w drodze do kuchni, albo zwyczajnie ją słyszał w pokoju, a dziś nic , cisza. Zawrócił na najbliższym skrzyżowaniu i zaczął dzwonić do żony.
Wyciągnął ją z łóżka, kazał iść do matki zobaczyć co się u niej dzieje i zaraz oddzwonić. Oczywiście mógł jechać do pracy, przecież żona tam była, ale coś nie dawało mu spokoju. Gnał jak wariat do domu, a gdy próbował dodzwonić się do żony i było zajęte, naszły go najgorsze myśli.
Był już na swojej ulicy gdy usłyszał nadjeżdżającą karetkę, nie miał wątpliwości że jadą do jego matki. Wcisnął pedał gazu, aby nie blokować jezdni i czym prędzej być w domu.
Lekarz stwierdził zawał, miała prawie 80 lat, w tym wieku trzeba się liczyć z takimi przykrymi niespodziankami, a jednak Adam jak i jego żona byli zaskoczeni, żeby nie powiedzieć przerażeni.
Załoga karetki udzieliła pierwszej pomocy i popędzili czym prędzej do szpitala. Mężczyzna poczekał na żonę aż się ubierze i też pojechali.
Tam lekarze byli bardzo powściągliwi, kobieta miała swój wiek, wiele schorzeń, a więc rokowania były nienajlepsze.
I choć Adam często mówił o matce ta kobieta, to teraz czuł się bardzo źle, było mu smutno i zwyczajnie się bał, bał że to koniec.
Mimo całego żalu, zepsutych nerw, wiecznych zgrzytów to bardzo chciał aby żyła.
Wziął sobie urlop i siedział przy matce prawie całe dnie, żona chciała go zmieniać, ale on wolał aby zajmowała się córką. On chyba bał się pytań dziewczynki, była już dość duża i mimo że to nie była typowa babcia to jednak jakaś tam więź powstała.
W tych ciężkich chwilach znów pojawiły się obie kobiety. Siedziały z Adamem nad łóżkiem, albo siłą go wypędzały aby szedł odpocząć.
Dni mijały a w stanie zdrowia chorej nie było żadnej większej poprawy, nadal była nieprzytomna, bez kontaktu, ale żyła i się nie pogarszało.
I tej nadziei na poprawę Adam trzymał się bardzo kurczowo.
Miał zaplanowany wyjazd służbowy, to się wiązało z jego awansem. Chciał zrezygnować, ale żona i obie znajome matki stworzyły wspólny front i musiał jechać.
Obiecały siedzieć na zmianę przy matce, a gdy coś będzie się działo , zaraz dadzą mu znać.
Na tych warunkach Adam wyjechał na dwa tygodnie.
Po tygodniu wczesnym rankiem zadzwoniła żona z wiadomością, że matka się wybudziła. Ma robione badania , zabiegi i póki co jest dobrze.
Ulżyło mu ogromnie, oddał się pracy całkowicie i już nie odbierał telefonu z takim przerażeniem jak wcześniej.
Minął ostatni tydzień wyjazdu, czas wracać do domu. Na dworcu czekała na niego żona i pojechali prosto do szpitala.
Gdy wszedł do sali na której leżała matka, zobaczył ją półleżącą na łóżku. Spojrzała na niego, znał ten wzrok, pełen wyrzutów i pretensji.....