Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 331720 razy)

Marzena

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1350 dnia: 03 Styczeń, 2020, 12:34 »
wg mnie, nie ma takiej opcji jak całkowite zakończenie działalności tej sekty w Polsce...

nawet jeśli Cezar dokonałby delegalizacji (albo Warwick sprzedałby nieruchomości i zwinąłby kasę), to wśród dotychczasowej starszyzny pojawiłoby się wielu samozwańczych liderów, którzy prowadziliby dalej działalność, spotykając się w mieszkaniach prywatnych jak w czasach Polski Ludowej... I oczywiście każdy z tychże liderów uważałby się za tego najwłaściwszego...

W takim razie byłoby jeszcze bardziej niebezpiecznie. W każdym takim gronie powstałoby nowe światło 😁 a może i nawet nowe zamierzenia. Nie wiem co gorsze śj, czy odłamy sekciarskie powstające po ich upadku.
 


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1351 dnia: 03 Styczeń, 2020, 19:36 »
Mnie tylko czasem zastanawia cóż oni wszyscy poczną, gdy nie będzie już GDZIE wrócić, tzn, gdy ta sekta wreszcie z hukiem zakończy swój nędzny żywot, a całe towarzystwo byłych braci wpadnie w ręce "krwiożerczych światusów"  :o  ;D

    Jeśli do mnie przyjdą, z dziką rozkoszą powiem...a nie mówiłam, że to pic na wodę... ::)
Później dopiero mogę posłużyć jako przewodnik po ''złym świecie'', albo wprowadzić na odstępcze salony.  ;D

wg mnie, nie ma takiej opcji jak całkowite zakończenie działalności tej sekty w Polsce...

nawet jeśli Cezar dokonałby delegalizacji (albo Warwick sprzedałby nieruchomości i zwinąłby kasę), to wśród dotychczasowej starszyzny pojawiłoby się wielu samozwańczych liderów,

    Już widzę jakby sobie skakali do gardeł dla władzy, kto mądrzejszy, komu więcej wolno...
A siostry starsze byłby niczym kapo w obozach.  :D

Sebastian, Twój tekst o muchach mnie  rozwalił, śmiałam się z niego pół dnia.  ;D
 
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline HARNAŚ

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1352 dnia: 04 Styczeń, 2020, 08:43 »

 Mnie tylko czasem zastanawia cóż oni wszyscy poczną, gdy nie będzie już GDZIE wrócić, tzn, gdy ta sekta wreszcie z hukiem zakończy swój nędzny żywot, a całe towarzystwo byłych braci wpadnie w ręce "krwiożerczych światusów"  :o  ;D
Myślenie życzeniowe . Za Twojego życia to nie nastąpi .


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1353 dnia: 07 Marzec, 2020, 17:10 »



     Muszę to z siebie wyrzucić, bo mimo ogromnego wsparcia bliskich, za co jestem im bardzo wdzięczna, to  zaraz chyba eksploduję, chce mnie rozerwać od środka.

Wiele przeszłam w ostatnich latach, opieka nad teściową po udarze, jej śmierć.Mąż alkoholik, który się staczał, aż w końcu wszedł w łóżko i zmarł.Wydawało się, że to koniec mojej gehenny, ale gdzie tam. Rodzina szanownego pana męża dostrzegła majątek po bracie. Dom który sami wybudowaliśmy itd itp. Nieważne, że został syn, im się należy.Postanowiłam zejść im z oczu, zamknęłam dom i przeprowadziłam się jak najdalej od złych wspomnień , zaczęłam podnosić się, psychicznie, fizycznie , odcięcie się do tamtego miejsca było dobrą decyzją.I co? Znów świadkowie dali o sobie znać. Umiera mój ojciec,nie będę się wdawać w szczegóły, zmarł.

Pierwsze co usłyszałam od matki na powitanie...pogrzeb będzie chrześcijański. Tzn jaki zapytałam? Nasz, jak Pan Bóg przykazał. Pytam się...czyj Bóg? Wywiązała się pyskówka, wykrzyczałam matce, że nie udało jej się  z ojca zrobić świadka przez ponad 40 lat, to chce swojego dopiąć po śmierci.Fakt, był katolikiem bardziej z nazwy, ale świadkiem nawet nie był z domysłu. Dodałam na koniec ...kto sieje wiatr ten zbiera burzę. Ona mi na to, że bogobojna żona jest zbawieniem dla niewierzącego męża i drogą do jehowy. Nie pamiętam jak to brzmiało dosłownie, ale coś koło tego. Dodała...nas jest więcej, nie masz nic do gadania. Co racja to racja, matka, brat, siostra...zamknęli się w pokoju i debatowali.

 Później władowałam im się ( bratu i siostrze) do samochodu i pojechaliśmy do zakładu pogrzebowego. Nie było to matce w smak, na odchodne rzuciła za nami...pamiętajcie co mówiła. Aha, dostali wytyczne co i jak mają załatwić. I tu postanowiłam zepsuć im szyki. Od nekrologu, gdzie kazali wymazać wszystkie ''gorszące'' rzeczy, po trumnę i napisy na szarfach. Oni chcieli po świadkowskiemu, a ja z bezczelnością mówiłam NIE! I pytałam fachowców jak się pisze, jak się robi ?. A gdy moje było na wierzchu, uśmiechałam się szyderczo. Brat nie miał dość odwagi aby mi się sprzeciwić, a siostra... jest tylko mocna w gębie przy matce lub świadkach. Ona poszła na autobus, a my z bratem wracaliśmy do rodzinnego domu.

Nim przejechaliśmy 10 km, matka już o wszystkim wiedziała,moja siostra świadkowski konfident o wszystkim doniósł. Już się do mnie nie odzywała.Gdy przyjechałam następnego dnia, aby jechać z bratem dalej załatwiać, nie bardzo chciał mnie zabrać, ale nie dałam się. Po drodze dał mi kartkę z wytycznymi jak ma być to i owo zmienione. Wyśmiałam go.I kazałam aby matka wszelkie żale kierowała do mnie, jeśli on nie ma jaj aby postawić się matce. Ja rozumiem kwestia gustu, ale jeśli chodzi o przyzwoitość i rodzinę ojca nie ma zmiłuj. Drukując nekrologi kazałam jeden więcej, aby powiesić w miejscowości skąd ojciec pochodził. Brat że nie bo mama mówi po co...a masz tu gdzieś mamę? Zapytałam cedząc przez zęby. Postawiłam na swoim i pojechaliśmy rozwiesić, przed samym domem brat zasugerował abym nic nie mówiła o tym matce.Pierwsze co powiedziałam wchodząc do domu to właśnie to, pożarłyśmy się i to solidnie. Nawet wyrzuciłam jej te 50 zł za ten dodatkowy. Siostra i bracia ojca prosili aby coś zrobić, aby ojca nie grzebać w ten sposób, ale co mogliśmy? To matka była decyzyjna.

W dniu pogrzebu myślałam że mi pęknie serce, jego jednego w rodzinie ( dom rodzinny) miałam za sobą, czułam się jak sierota, porzucone dziecko. Po jednej stronie trumny ja, po drugiej oni. Gdy przychodzili witali się z nimi, mnie pomijano. Czy czułam się gorsza? Nie, byłam wściekła gdy widziałam matkę, która pokazywała na wiszący obraz za ołtarzem, że nie został usunięty.I ta ich ignorancja dla chwili, albo ręce w kieszeni, albo splecione na klatce piersiowej. Jednak gdy brat zaczął bawić się telefonem nie wytrzymałam. Znów wycedziłam przez zęby...wyłącz ten telefon, bo jak cię kopnę w dupę. Pomogło.Na cmentarzu jeden cyrk, gdy świadkowska pleciuga zaczęła swoją przemowę mówiąc o zmarłym i porównując śmierć do zakupów w dyskoncie, zrobiło się poruszenie.

 Część ludzi odeszła nazywając to pogrzebem jak dla psa...że świeckie pogrzeby mają więcej powagi i szacunku. Sama powiedziałam dość głośni..ale chrzani.Za trumną stała matka jej świadkowskie dzieci i rodzina, z boku stałam ja z bliskimi i ( o czym się później dowiedziałam) cała katolicka i niewierząca rodzina, sąsiedzi. Gdy wpuszczano trumnę a oni wyjęli tablety do śpiewu, myślałam że wyrwie mi serce razem z wnętrznościami. Tak bardzo bolało, czułam jakby część mnie została wyrwana i wrzucona do dołu. Ojca siostra podeszła i wrzuciła różaniec, miała włożyć do trumny, ale nie chciała się szarpać z matką.Na stypę nie przyszła nawet połowa zaproszonych, choć matka straszyła ich piekłem ( a podobno nie wierzą) i kuszeniem szatana. A może to ja byłam tym szatanem?My poszliśmy, syn nawet się śmiał że do żarcia pierwsi...Zajęliśmy miejsca gdzie wskazała obsługa, gdy przyszła matka ze swoją świtą popatrzyła i usiedli na drugim końcu sali. Na odchodne poszłam się z nią pożegnać, odwróciła się w drugą stronę, nie powiedziała ani słowa. Następnego dnia wróciłam do swojego nowego domu, nic tam po mnie.Wszyscy mnie zapewniają że są ze mną, że nie mam ojca, ale jest jego rodzeństwo, ja to doceniam. Ale pustki i bólu nic nie jest w stanie zapełnić, na to trzeba czasu. Już bym jechała na cmentarz, aby stanąć nad grobem i choć na chwilę poczuć się obok niego.


Kiedyś świadkowska zaraza dotknęła tylko mnie jak odeszłam, po kilkunastu latach podzieliła 1/3 rodziny, dziś poróżniła całą.Jeśli kiedyś mówiłam że ich nie lubię, dziś nimi gardzę i to bardzo gardzę. To się odbija na wszystkich świadkach jacy się teraz przewiną w moim życiu.  I z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że moja matka jest złym człowiekiem. Nie liczy się z nikim i niczym, byle jej było na wierzchu.  Ojciec  by jej tego nie zrobił, co ona zrobiła jemu. Duża wina jest po stronie zboru, nie powinien się tego podejmować i jątrzyć wiedząc jaka jest sytuacja. Przecież 100 % ojca rodziny i 50% matki to nie są świadkowie. 

Z tego miejsca chcę przeprosić tych o których ''zapomniałam'' nie zapomniałam, zwyczajnie nie mogłam, nie potrafiłam, nie czułam się na siłach. 
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline HARNAŚ

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1354 dnia: 07 Marzec, 2020, 17:32 »
Brak słów .
Przyjmij ode mnie wyrazy szczerego współczucia . Bardzo , bardzo mi przykro ,że cierpisz . W ciągu niecałego roku pochowałem rodziców , doskonale Cię rozumiem co czułaś wśród sekciarzy , którzy mienią się znawcami życia . Gdy u mnie na pogrzebie pierniczył , że dzień śmierci jest lepszy niż narodzin to miałem ochotę krzyknąć żeby się wreszcie zamknął . Nie darowałem i po jego wykładzie w kaplicy wyszedłem z marszu i z głowy czyli z niczego  :) powiedziałem to co chciałem powiedzieć . Za to zyskałem szacunek całej świeckiej rodziny ojca ale naraziłem się na nienawistne spojrzenia świadków. Ale ostatecznie to ja wydałem świadectwo .  :)
Powodzenia i pozdrawiam


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 999
  • Polubień: 8489
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1355 dnia: 07 Marzec, 2020, 17:42 »
Witaj Tazła:
Trudne jest do uwierzenia taki postępek, lecz taka jest prawdziwa natura ''świadkowska''.
Współczuję Tobie, co przeżywałaś właśnie w takiej chwili, ja nie zderzyłem się z taką sytuacją i tak  szlachetnie postąpiłaś, moja reakcja byłaby znacznie dobitna.- serdecznie pozdrawiam

PS. dobrze, że to wyrzuciłaś z Siebie na FORUM
« Ostatnia zmiana: 07 Marzec, 2020, 17:57 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14345
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1356 dnia: 07 Marzec, 2020, 18:20 »
Tazła. Współczuję Ci. Te nieszczęścia które przeszłaś, można podzielić na kilku ludzi, a i tak mogliby tego nie udźwignąć. A Ty musiałaś udźwignąć to w pojedynkę.
Jeszcze raz Ci współczuję i przyjmij moje szczere kondolencje.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


LD

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1357 dnia: 07 Marzec, 2020, 18:20 »
Na każdym pogrzebie mówca - pożal się Boże - pier..li o tym samym. Nieważne, czy na uroczystości są sami sekciarze, czy też część osób innego wyznania. Świadki nie mają żadnej empatii, ani innych ludzkich odruchów. Są jak roboty... Zaprogramowani: pieśń, modlitwa, powstań, baczność! Taki "ktoś" będzie zawsze reagował tylko na komendę!
Zbór zrobi wszystko, aby się wypromować, nie oszczędza nawet pogrzebów. Takim zachowaniem pogłębiają jednak i tak coraz większą niechęć innych do tego środowiska. To co opisuje Tazła, jest godne potępienia i pogardy, ale być może też większego nagłośnienia...
"Przed upadkiem kroczy pycha, a przed ruiną wyniosłość ducha"... świadki osiągają coraz nowe tereny w swojej bezczelności. Dla mnie coraz mniejszym usprawiedliwieniem jest to, że zostali zmanipulowani, że sami nie myślą itd.
To jest zaraza, która niszczy wszystko, co na stanie im na drodze. We mnie wzbudzają coraz większą nienawiść.
Najszczersze wyrazy współczucia Tazła.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1358 dnia: 07 Marzec, 2020, 18:30 »
Na każdym pogrzebie mówca - pożal się Boże - pier..li o tym samym. Nieważne, czy na uroczystości są sami sekciarze, czy też część osób innego wyznania. Świadki nie mają żadnej empatii, ani innych ludzkich odruchów. Są jak roboty... Zaprogramowani: pieśń, modlitwa, powstań, baczność! Taki "ktoś" będzie zawsze reagował tylko na komendę!
Zbór zrobi wszystko, aby się wypromować, nie oszczędza nawet pogrzebów. Takim zachowaniem pogłębiają jednak i tak coraz większą niechęć innych do tego środowiska. To co opisuje Tazła, jest godne potępienia i pogardy, ale być może też większego nagłośnienia...
"Przed upadkiem kroczy pycha, a przed ruiną wyniosłość ducha"... świadki osiągają coraz nowe tereny w swojej bezczelności. Dla mnie coraz mniejszym usprawiedliwieniem jest to, że zostali zmanipulowani, że sami nie myślą itd.
To jest zaraza, która niszczy wszystko, co na stanie im na drodze. We mnie wzbudzają coraz większą nienawiść.
Najszczersze wyrazy współczucia Tazła.

   Zgadzam się z Tobą, ich arogancja, panoszenie się i poczucie lepszości przybiera coraz większy wymiar. Te ich cudowne przemowy są kpiną z żywych i umarłych, ksiądz w czasie uroczystości posługuje się Biblią, a nie jak oni  tabletami.

Ci co byli na tym pogrzebie, jeśli ich tolerowali teraz na pewno będą obrzucać epitetami gdy przyjdą do ich domów.
Mało tego, nie było ich wielu ( śj) na cmentarzu, ale ci co byli patrzyli na resztę jak na dziwolągi, jakby to cała reszta urwała się z choinki, a oni byli jedyni, prawi na właściwym miejscu.

Nad trumną i grobem ojca szlochałam aż mi brakowało tchu, nad trumną matki nawet mi łza nie spadnie. Większość zła jakie mnie spotkało w życiu, to za jej sprawą bezpośrednio lub pośrednio.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Siedemtwarzy

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1359 dnia: 07 Marzec, 2020, 19:27 »
Współczuję tego przeżycia. Nie uszanują faktu, że ktoś nie chciał przez całe życie zostać SJ, mimo, że pewnie Twoja matka go ewangelizowała codziennie. Jak tylko mogą to robią co tylko się da, aby "dać świadectwo". Szkoda Twoich nerwów, szkoda, że ludzie nie mogli w spokoju pożegnać dobrego człowieka. Nie dość że okoliczność smutna, to ci muszą dowalać swoje swiatkowskie widzenie świata, które jeszcze bardziej dobija człowieka w takiej chwili. Nic o człowieku, co udało mu się zrobić w życiu, kim był, tylko mantra Jehowa w Krolestwie......
Jeszcze raz wyrazy współczucia.


Marzena

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1360 dnia: 07 Marzec, 2020, 19:45 »
Jeżeli to coś da to pomimo iż się nie znamy łączę się z Tobą w bólu. Nikt nie powinien być traktowany w ten sposób, żaden człowiek na to nie zasługuje. Świadkowie uważają, że są najmądrzejsi i nic i nikt nie powinien im stawiać żadnych warunków Ty jednak pokazałaś inaczej, trochę na przekór i dobrze. Taka chora sytuacja niezrozumienia czeka wielu z nas. Wielu z nas nie udźwignie tego co Ty dałaś radę dźwigać jednak pokazałaś, że można, że będzie trudno, ale mimo wszystko się da.
 


Offline Opatowianin

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1361 dnia: 07 Marzec, 2020, 20:44 »
Szczerze Ci współczuję tego, co w tak trudnych chwilach musiałaś znieść od tych wyzutych z naturalnych uczuć faryzeuszy XXI wieku (a zwłaszcza od własnej matki - szok!!! ) >:(  :-X Jednocześnie jestem pełen podziwu dla Twojej dzielności! :) :-*


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5142
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1362 dnia: 07 Marzec, 2020, 21:00 »
Moje kondolencje. Z tym pogrzebem niepotrzebny cyrk urządzili. Przykre!!
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Estera

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1363 dnia: 07 Marzec, 2020, 22:17 »
   Tazła
   Przyjmij ode mnie szczere kondolencje :'( :'(
   I trzymaj się dziewczyno.
   Czytając tę Twoją smutną relację o godność Ojca, Twoją walkę, to co opisałaś, taka refleksja mi się nasunęła.
   Szkoda, że Twój Tato, przed śmiercią nie wyraził jasno swojej rodzinie tego, w jaki sposób chce być pochowany.
   Może wtedy matka Twoja nie miała by nic do powiedzenia w sprawie pochówku.
   A rodzina Ojca, czy nawet Ty sama, mogłaby Go pochować tak, jak by On sobie tego życzył.
   Bez tego calego, świadkowskiego cyrku z wywyższaniem się w tle.
   Tym bardziej, że miałaś w Nim taką mocną ostoję.
   Szczere wyrazy współczucia.
   
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Storczyk

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1364 dnia: 07 Marzec, 2020, 22:58 »
Świadkowski pogrzeb, skoro ojciec świadkiem nie był ?
Z tego co pamietam to dzieci nieletnie, są uswiecone ze względu na rodziców, ale nie dorosły swiadomy człowiek, ktory świadkiem nigdy nie chciał być.
Że pochowali Ojca, nie znam takiego przypadku .

Tu matka i starsi powinni uszanować Ojca i dac Ci i jego rodzinie wolną rękę.
Starsi, też powinni  matce to podpowiedzieć chyba?