Fakt jest faktem, że na zebraniach czy zgromadzeniach nikogo się nie zmusza do dawania datków, ale często się o nie nagabuje. Może nikt pod nos tacy nie wciska, ale zawsze jest ogłoszenie: "Bracia, to zgromadzenie kosztuje nas 15 tys. złotych dziennie... możecie zaznać radości z dawania... macie do wyboru skrzynki, karty kredytowe, stronę jw.org itd.".
Kiedyś komunikaty o datkach były bardziej subtelne, a dziś to już wyrafinowane nagabywanie. Jak ktoś nie chce dać, to mu się pokazuje filmik z Zosią, która nie kupi sobie loda, tylko wrzuca pieniążek do skrzynki. Jak nie dasz - to masz poczucie winy!
Że już nie wspomnę o członku CK (chyba to jest Lett), który całe przemówienie wygłosił na temat potrzeby dawania datków.
A! Bym zapomniała! Na zgromadzeniach są jeszcze scenki pokazywane. Ojciec rozmawia z synem, który chce nową komórkę. A ojciec na to: po co ci komórka! Lepiej te pieniądze dać na budowę nowej sali królestwa. To jest nagabywanie i koniec!