Niestety ostatnie kursy pionierskie tak uczą, kiedy jest podejrzenie odstępstwa to mają ważniejsze zasady niż te Jezusowe. Miałam podobne przeżycia i boli mnie brzuch gdy o tym mówię. A minęło pół roku. Ludzie dali się uwieść, poszli jak wół na rzeź. Zaatakowano mnie i dowiedziałam się ,że ponad rok mnie "obserwowano",podsłuchiwano,osaczano, wrabiano by coś na mnie znaleźć. Tak samo Jezusa faryzeusze chcieli na czymś przyłapać,by go skazać. Na mnie próbowano jakieś głupoty z kapelusza wyciągnąć. Człowiek jest tak zaskoczonony,że nawet nie wie jak się bronić. Usłyszałam,że dla nich nic nie znaczy to co zrobiłam i kim byłam,ważne co miałam powiedzieć. Nawet jeśli nie mówiłam,to oni mają swoich świadków gotowych zeznawać. Na takie diabelstwo to tylko powiedzieć"idź precz szatanie" i otrzepać proch z nóg. Dobrze,że wszyscy w rodzinie jesteśmy jednomyślni. Dzieci,mąż ,rodzeństwo, wielu przyjaciół. Biedna Barbara Anderson nie miała tyle szczęścia.