Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe  (Przeczytany 33589 razy)

Offline TomBombadil

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #30 dnia: 18 Czerwiec, 2016, 23:15 »
Zgadzam się z Roszadą,że warto przeczytać tę grubą knigę o historii świadków. Mnie zaintrygował opis przejęcia władzy przez Rutheforda. Średnio inteligentny człowiek wyłapie,że chodziło o gierki korporacyjne,a nie kierownictwo Pana. Potem poszukałam co o tamtym przewrocie piszą epifaniści i badacze. Uderzyło mnie,że tylko świadkowie są tak bardzo agresywni i zawłaszczają sobie zbawienie. Kto nie poszedł za nowym prezesem był chwastem,odsianym,choć wiarę w Jehowę i Jego syna zachował.


Offline gangas

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #31 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 07:02 »
W celu unikniecia pulapki zniewolenia zwanej jako "Religia Prawdziwa" (jakakolwiek by to niebyla),proponuje aby na liste lektur obowiazkowych wpisac:

Wspomniany juz powyzej
Kryzys Sumienia - R Franz
W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci - In search of Christian freedom - R. Franz - niestety brak polskiego tlumaczenia.
The Gentile Times Reconsidered - Kwestia czasow pogan - Carl Olof Jonsson - dostepne po polsku drugie wydanie.

Co jeszcze proponujecie?  :)
 
[/quote

Stephen Hassan - Psychomanipulacja w sektach   ::) ::)
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline gangas

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #32 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 07:10 »
I dlaczego moja odpowiedź znajduje się  w cytacie? Pojęcia ni mom  :'(
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Roszada

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #33 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 09:08 »
Mnie zaintrygował opis przejęcia władzy przez Rutheforda

*** jv rozdz. 6 s. 67 ak. 1 Czas prób (1914-1918) ***
Przy tej sposobności podano też zaskakujący komunikat: czterech opozycyjnych członków zarządu usunięto ze stanowiska, a brat Rutherford wyznaczył na ich miejsce czterech innych braci.

Razem było 7 członków. Więc mniejszość w liczbie 3 usunęła większość tzn. 4.
Ciekawa demokracja czy teokracja. :)


Offline parasin

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #34 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 09:52 »
To jest świeży film, rezultat kongresu, w którym nakazuje się owieczkom odwracać się od członków swojej rodziny.
(...)
Osądzcie to sami….

https://youtu.be/B5P_W9mcjDM
Ja się poryczałem.
Ale w końcu to "boża organizacja", to jasne, że obce są jej ludzkie uczucia.


Blizna

  • Gość
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #35 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 21:39 »
Pięści same się zaciskają, żeby tej wnuczce nakłaść po ryju.
A z drugiej strony jestem prawie pewna, że gdyby sytuacja była odwrotna, tzn. rodzic/dziadek odrzuciłby x lat temu wykluczone/nieczynne dziecko, to jednak na starość i w obliczu niedołęstwa skruszałby zapewne.
Widząc jak bardzo organizacja "braci" ma go w d... i jest zdany wyłącznie na łaskę służby zdrowia/healthcare czy co tam innego.


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #36 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 21:44 »
Baran - wielkie dzieki za wrzucenie tych fragmentow.

Bardzo chcialbym przeczytac "W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci" - ale niestety nie ma polskiej wersji, a az tak biegly nie jestem. Masz moze jeszcze jakies fragmenty przetlumaczone?

Coś mam będę wklejał tutaj poszczególne rozdziały. Jeżeli trzeba to proszę to przerzucić w inne miejsce :)
Stylistyka i tłumaczenie takie sobie, ale myślę że warto przeczytać :) Mam tylko w takiej wersji, niektóre fragmenty są "rozgrzebane" nie przetłumaczone do końca ale i tak jest to wielki wysiłek tłumacza :)


Wstęp
1. Poszukiwanie chrześcijańskiej wolności
2. Kanał Boży
3. Scentralizowana władza
4. Powracający wzór
5. Niewolnik wierny i roztropny
6. Zbawienie poprzez wiarę a nie uczynki
7. Od domu do domu
8. Legalizm – przeciwnik chrześcijańskiej wolności
9. Krew i życie, Prawo i miłość
10. Pasterze stada
11. Niewłaściwe wykluczanie
12. Indoktrynacja i podporządkowanie
13. Argumentacja i manipulacja
14. Lud dla jego imienia
15. Wielkość dobrej nowiny
16. Pociągająca obietnica, niespełniona
17. Wyzwanie, które niesie ze sobą chrześcijańska wolność
18. Zbór wolnych ludzi
Zakończenie
Dodatki



Wstęp



Upłynęło kilka lat od momentu, kiedy zrezygnowałem z działalności w Ciele Kierowniczym Świadków Jehowy, ciele, które zarządza i kontroluje tę religię na skalę międzynarodową i to w znacznym stopniu – idee, słowa, jak również samo życie milionów członków tego religijnego ruchu. Wypadki, które doprowadziły do rezygnacji oraz te, które spowodowały moje wykluczenie z ruchu są szczegółowo opisane we wcześniejszej pracy “Kryzys Sumienia”. Książka ta kończy się tymi słowami:

  Wdzięczny jestem za to, że informacje zawarte w tej książce mogłem udostępnić szerszemu kręgowi ludzi. Myślę, że mają oni prawo je usłyszeć. Można by powiedzieć o wiele więcej, i może należałoby to powiedzieć, aby nakreślić całościowy obraz sytuacji. Ale czy czas, życie i okoliczności pozwolą na to, czy też nie, rezultaty tego, co zostało dotychczas powiedziane, z ufnością składam w Boże ręce.


Miałem wówczas 61 lat, w ciągu minionych lat otrzymałem tysiące listów; telefonów z każdej części świata. Wiele z tych osób to byli Świadkowie, a prawie tyle samo to ci, co nadal są zrzeszeni w organizacji. Reprezentują różne poziomy organizacji. Ludzie, którzy zajmowali, bądź nadal zajmują takie stanowiska jak: pionierzy, pionierzy specjalni, misjonarze, słudzy pomocniczy, starsi, nadzorcy miast, obwodowi, okręgowi i koordynatorzy oddziałów. Kilkaset piszących czy dzwoniących było kiedyś członkami Strażnicy - centralnego biura w Brooklynie, albo należeli do personelu oddziałów w innych krajach, bądź służyli za granicą jako misjonarze. W dalszej części przytoczę kilka z otrzymanych listów. Celem nie jest chwalenie samego siebie, ale ukazanie wyrażonych w nich rozterek oraz tego, jakie podejście podobało się ich autorom i jakie odsłaniają zalety w sercach samych piszących.
To, co wyrażali pokazało, że informacja dostarczona w “Kryzysie Sumienia ” wypełniła szczególna potrzebę. Dyskusje Ciała Kierowniczego, jego doktrynalność, proces podejmowania decyzji i metody rozwijania pisanego materiału, którym karmią się wszyscy członkowie – wszystko to jest owiane tajemnicą. Wielu świadków włączając starszych i innych na odpowiedzialnych stanowiskach czuli poważne zaniepokojenie, ale stwierdzili, że było bardzo trudno złożyć to wszystko razem. “Kryzys Sumienia” dostarczył faktów dla nich niedostępnych. Posłużyły one jako ”katalizator” zbierający wszystkie te elementy, które dostrzegali w organizacji, pomagający im zrozumieć, dlaczego te problemy istniały. Informacja (zawarta w książce) uwolniła ich od fałszywego poczucia winy, zrodzonej z idei, że ich służba Bogu musi odbywać się poprzez organizację, tzn. poprzez Strażnicę. Informacja rozwiała uczucie odcięcia od Boga jako efekt odcięcia od organizacji.
List od Australijczyka ilustruje powyższe. Wraz z żoną spędził 40 czynnych lat w organizacji Strażnica, a ponieważ nie był w stanie zaakceptować pewnych dogmatów i polityki organizacji, został z niej wykluczony w 1984 r. Napisał:

Rodzina poprosiła mnie bym wyraził jej głęboką wdzięczność za wielką pomoc, jaką otrzymali czytając “Kryzys”, rozjaśniła ona i rozszerzyła nasze rozumienie problemów, które nas niepokoiły i przygnębiały przez wiele lat. Za dzielenie naszych poglądów mój syn z żoną zostali wykluczeni z ruchu w 1986 r. ... Książka ta bardzo przyczyniła się do jedności naszej rodziny w czasie najgorszego kryzysu, który rozpoczął się w momencie wykluczenia nas z ruchu i pomogła stanąć nam na własnych nogach w sensie duchowym i podjąć moralne decyzje oparte na naszej własnej jedności, a nie na polityce ruchu.


Młoda kobieta, która spędziła wiele lat jako pionier stały, a później była członkiem personelu redakcyjnego Strażnicy odsłania trudności przeistoczenia się z oddanego członka organizacji w osobę mającą bliski i prawdziwy związek z Bogiem. Pisze z Pensylwanii:

Pańska relacja otworzyła mi oczy i serce i potwierdziła to, co czułam przez te lata. ...
  Przed przeczytaniem książki nie uświadamiałam sobie wielkiego wpływu organizacji na moje życie, nawet w czasie mojego stopniowego odchodzenia. Przedtem czułam się taka zagubiona, bezwartościowa, ponieważ już nie miałam osobistego związku z Jehową i Chrystusem, poprzez organizację. Teraz po raz pierwszy, od bardzo, bardzo długiego czasu czuję się wolna, aby oddawać cześć Jehowie, poprzez Chrystusa poza organizacją. Mogę teraz zbliżyć się do Jehowy w modlitwie i mogę być jego sługą. Łzy spływały mi z oczu i nareszcie ból został mi zdjęty z serca.


Kolejna część listu zawiera pochlebne uwagi o sposobie, w jaki książka została napisana. Zgodnie z tym, co wcześniej stwierdziłem przytaczam list, ponieważ ilustruje coś, co jest prawdą tyczącą wszystkich piszących, – że nie są zwolennikami mściwej literatury przeciwko Świadkom Jehowy i że nadal mają ciepłe uczucia dla tych, którzy są w organizacji i nie czują do nich urazy. Dalej pisze:
  Byłam pod wrażeniem sposobu, w jaki Pan napisał tę książkę. Przewija się przez nią miłość, jaką Pan miał i ma w stosunku do braci. Pańskie określenia nie są gorzkie czy mściwe, ale po prostu oddają fakty w sposób możliwie łagodny. Kiedy należałam do organizacji spotkałam wielu wspaniałych, nadzwyczajnych ludzi, wielu z moich doświadczeń było wartych zapamiętania i szczęśliwych. To, czego mnie nauczono w dużej mierze jest oparte na Biblii i nadal tkwi głęboko w moim umyśle i sercu. Za to jestem bardzo wdzięczna. Jednakże ja również widziałam i czułam skutki w moim życiu i w życiu innych, kiedy prawo rządzące organizacją kierowało ludzkim sumieniami, a zatem było to odejście od Biblii. Powodowało to destrukcję w życiu mężczyzn, kobiet i dzieci.


List od innej kobiety piszącej ze środkowo-zachodnich Stanów Zjednoczonych ilustruje niszczący wpływ:

  Opuściłam organizację w 1980 r. po prostu nie chodząc na zebrania. Moja matka napisała do mnie w 1981 r., że zrywa ze mną stosunki, ponieważ nie chodzę na zebrania i oczywiście bracia postąpili podobnie.
    Nasza córka zginęła w styczniu 1983 r. Moja matka nie przyjechała na pogrzeb, ani nie wysłała kondolencji. Wychowuję czwórkę dzieci moje córki i to w twardy sposób dowiedziały się, kim są moi prawdziwi przyjaciele. Ludzie, których nawet nie znałam okazali mi współczucie i pomogli mi przy dzieciach. Dali pieniądze, czas i wszystko, w czym mogliby mi pomóc. Czułam się tak upokorzona na myśl, że odwróciłam się do nich plecami na wiele lat – nie byli Świadkami (sąsiedzi, krewni) – tak chętni by mi pomóc. Nigdy nie przestali mnie kochać. Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy płakałam nad straconymi latami, kiedy traktowałam ich jako “świeckich”. Chrzest przyjęłam w 1946 r., a ok. 1971 r. zaczęłam uświadamiać sobie, że nie wszystko jawiło się bardzo chrześcijańskie. Badałam Pismo Święte i nie znajdowałam podstawy dla tego, co działo się w zborze.... W tym czasie przeczytałam książkę Miltona Kovitz’a “Podstawowe swobody wolnych ludzi”. Zaczęłam zastanawiać się jak Towarzystwo Strażnica mogło tak wytrwale walczyć o swobody zagwarantowane w konstytucji, a negować te same swobody zagwarantowane w tej samej konstytucji, jako prawo do wolności słowa, prywatności, etc. Nie tolerowano indywidualnego sumienia. Z wyjątkiem jednej czy dwóch osób, wszyscy w zborze byli bardziej zainteresowani uzyskaniem wysokiej pozycji, niż zabieganiem o prawdziwe rozeznanie i modlitwą o nie.  Komentarze w czasie zebrań były po prostu papuzim powtarzaniem drukowanych stron Strażnicy. Nie było żadnego zainteresowania tymi, którzy mieli słabości, - po prostu wszechogarniająca chęć utrzymania organizacji w czystości. Zapomniałam tak wiele rzeczy, imion, dat, że nie mogę pisać z tak wielkim autorytetem jak Pan, ale nie odczuwam z tego powodu żalu. Cieszę się, że to przemija.
Coś jeszcze. Stwierdziłam, że modlitwa jest prawie niemożliwa. Żałuję, że nie potrafię się modlić – nie wiem jak rozwinąć osobisty związek z Bogiem i Chrystusem. Kiedy próbuję się modlić wracają zranione uczucia związane z organizacją. Po przeczytaniu Pańskiej książki, stałam przy zlewozmywaku, odczuwając współczucie, dla tych, którzy być może próbują zdobyć odwagę, jakiej potrzebują i prosiłam Boga, aby mi pomógł. Pierwsza prawdziwa modlitwa od długiego czasu. Dziękuję.


Jeszcze inni, którzy pisali nie mieli żadnych powiązań ze Świadkami Jehowy, ale doświadczali podobnej walki sumienia odnośnie swojej religii. Typowym listem jest ten od małżeństwa z Kalifornii:

  Ja i moja żona zdobyliśmy egzemplarz “Kryzys Sumienia”. Bardzo chcieliśmy go “odkryć”. Dziękujemy, że Pan pisał z godnością w dziedzinie, którą tak często cechuje sensacja i gorycz.
Pańskie doświadczenie było dla nas gorzkie – opuściliśmy Kościół naszych przodków, Kościół Mormonów, aby czcić Ojca „w duchu i w prawdzie”, nieskażone ludzkimi rozkazami i naukami – podobnie jak w pańskiej historii… Jeszcze raz dziękujemy za Pańskie odważne świadectwo dla łaskawości Boga w pańskim życiu. Oby Pana wziął pod swoje leczące skrzydła.


Nie czuję, że to, co napisałem jest szczególnym aktem „odwagi”. Napisałem tę książkę, ponieważ czułem, że ludzie mają prawo poznać sprawy, które w inny sposób nie byłyby dla nich dostępne. Co jest najbardziej satysfakcjonujące w tych listach to wyrażanie przybliżania się do Ojca Niebiańskiego i Jego Syna, bądź odnawianie i umacnianie wiary. Również jest dla mnie wielką nagrodą to, że wielu z nich uwolniło się od goryczy i urazy. Ja nie mam takich uczuć w stosunku do Świadków Jehowy, i jestem szczęśliwy, że w tym, co napisałem nie przekazywałem takich negatywnych uczuć. Te listy, które otrzymałem, a które ostro napadają na ruch, jego przywódców czy członków, sarkastycznie ich ośmieszają - nie sprawiły mi przyjemności.
Jestem przekonany, że ci, którzy sądzą, że indywidualna osoba, w organizacji lub jej przywódcy są prawdziwym niebezpieczeństwem, gubi istotę rzeczy. Żyłem między tymi ludźmi przez blisko 60 lat i nie waham się powiedzieć, że są tak samo szczerzy w swoich przekonaniach jak ludzie należący do innych religii. Znam osobiście członków Ciała Kierowniczego i chociaż nie mogę tego powiedzieć o wszystkich, wielu z nich jest zasadniczo dobrymi i uczciwymi ludźmi, którzy po prostu robią to, czego się od nich oczekuje, to, co robiono tradycyjnie w przeszłości. Jest to spuścizna z przeszłości. W ich umysłach” organizacja” jest nierozłącznie utożsamiana z Bogiem i Chrystusem.
Niemniej jednak błąd jest przedstawiany jako prawda, podejmuje się czyny, które są poważnym wypaczeniem nauk i życia Syna Bożego. Jeśli ci, którzy są w to wplątani nic nie mogą zrobić, a jedynie ponosić część odpowiedzialności, to jak by nie było nie są głównym źródłem problemu. Bardziej niż sami ludzie – prawdziwym problemem i zagrożeniem są koncepcje i wierzenia. One stanowią główne źródło, z którego rodzą się błędne nauki, niewłaściwe postawy i szorstkie postępowanie.
Różni ludzie przystępują do organizacji Świadków Jehowy, z różnych powodów. Także różni ludzie (faktycznie setki tysięcy) wstąpili z różnych powodów. Niektórzy wstąpili jak ujął to jeden z byłych świadków “ze względu na te wszystkie złe powody”. Choć droga, jaką potem obrali może wskazać pewne motywy, które doprowadziły do odejścia, to jednak nie jest to pewny drogowskaz. Wielu z nich przechodzi przez okres przejściowy naznaczony zwątpieniem we wszystko, a spowodowanym poważnym rozczarowaniem. Są chwilowo zagubieni i dopiero, kiedy przejdą przez ten etap okaże się, jaka była ich motywacja.
Jakkolwiek jedno wydaje się jasne: Samo odstąpienie od systemu religijnego w przekonaniu, że jest pełne fałszu nie gwarantuje wolności. Po prostu samo dostrzeżenie błędu nie wystarcza, jeśli nie możemy dostrzec, dlaczego kiedyś wierzyliśmy w ten błąd i co było fałszywe w sposobie argumentacji, która doprowadziła do tego,że wierzyliśmy, osiągnięcie większego postępu nie jest możliwe, ani nie jest możliwe wytworzenie solidnej bazy dla trwałej chrześcijańskiej wolności. Jednostka może łatwo porzucić jeden system, który okazał się błędny i szybko przyłączyć się do innego, który także szerzy błąd, błąd będący być może doktrynalnie całkiem inny, ale wspierany przez dokładnie tę samą fałszywą argumentację i rozumowanie, co w poprzednim systemie.
Wielu Świadków Jehowy doznało rozczarowania z powodu nauk, które okazały się fałszywe, surowości niektórych wytycznych lub nacisku na angażowanie się wciągły kierat organizacyjnie zaprogramowanej działalności, który nie daje prawdziwego duchowego pokrzepienia (nie podnosi duchowo). Konieczne jest dostrzeżenie podstawowej przyczyny tych zafałszowań, autorytatywnej natury postępowania organizacji czy też próżności takiej zaprogramowanej działalności. Jestem przekonany, że bez zrozumienia nauk Pisma Świętego nie można jasno dostrzec tej podstawowej przyczyny i nie można dostrzec, że jest coś lepszego i prawdziwszego, co otwiera się przed nami. Niestety przeciętny Świadek nigdy nie był nastawiony na rozwijanie dobrego osobistego rozumienia Pisma Świętego. Jako członek organizacji nie był zachęcany do użycia swojego rozumowania, miał jedynie akceptować i wbijać w pamięć każdą informację dostarczoną przez organizację, poddając się prawie automatycznie jej dyrektywom. Pytania, jedno z najpotężniejszych narzędzi umysłu, były negatywnie przedstawiane jako dowód braku wiary i lekceważenia zaakceptowanego przez Boga kanału komunikacji.

Istnieje jeszcze jedna bardzo istotna strona problemu. Wielu ludzi szuka jedynie w sensie negatywnym. Chcą uwolnić się od czegoś, uwolnić się od poczucia, że są zmuszani do wierzenia w pewne nauki, do wykonywania pewnych czynności czy podporządkowywania się pewnym regułom – wszystkiego, co jest narzucane przez eklezjastyczny autorytet.
Taka wolność sama w sobie może być celem właściwym, pożądanym, przynoszącym uwolnienie od uciskających więzów i zdominowania umysłu oraz serca przez ludzi, i to w sposób jawnie niechrześcijański. Ale to uwolnienie samo w sobie nie przynosi chrześcijańskiej wolności, jako że poprzez chrześcijańską wolność rozumiemy wolność pozytywną – nie po prostu wolność od czegoś, ale wolność do czegoś. Jest to wolność nie do nie robienia czegoś, ale do robienia, jak również wolność do bycia – zgodnego z tym, czym jesteśmy w sercu i umyśle jako jednostka.To, czy osiągnęliśmy prawdziwą wolność, pokazujemy nie przez zwykłe opuszczenie systemu religijnego, który uznaliśmy za fałszywy, ale raczej przez to, co robimy ze swoim życiem po oddzieleniu się od tego systemu.
Kwestie te oraz ich zastosowanie rozważa dalsza część niniejszej książki. Choć wchodzące tu w grę zasady są oczywiście przede wszystkim skierowane do osób mających związek ze Świadkami Jehowy, to jednak obowiązują one w każdym systemie religijnym.
Mam nadzieje, że te informacje okażą się pomocne dla tych, którzy z miłości do prawdy i chęci podobania się Bogu rozważają słuszność bycia niekwestionowanie lojalnym wobec organizacji religijnej. Celem książki jest wzmocnienie w pewnej mierze ufności w to, że moc Boża podtrzyma nas w każdym kryzysie, który może wyniknąć z naszego obstawania przy wewnętrznej niezłomności oraz udzielenie pomocy w poszerzeniu duchowych horyzontów i prowadzeniu bardziej owocnego i satysfakcjonującego życia w służbie dla naszego Stwórcy, dla naszego Pana, Syna Bożego oraz dla bliskich nam ludzi.
« Ostatnia zmiana: 19 Czerwiec, 2016, 21:58 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #37 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 21:48 »
Poszukiwanie chrześcijańskiej wolności

” Chrystus wyprowadził nas z niewoli na wolność ... lecz   liczy się wiara ujawniająca swą moc dzięki miłości. Biegliście pięknie! Któż wam przeszkodził trwać w posłuszeństwie wobec prawdy?”
­                      - Galatów 5: 1,6,7 Biblia Poznańska


Wolność podobnie jak wiara, miłość i prawda jest podstawą prawdziwego chrześcijaństwa. Tam gdzie wolność dominuje wiara, miłość i prawda obfitują. Kiedy wolność jest ograniczona lub jej nie ma – wiara i miłość cierpią na tym – 2 Kor 3: 17.
   Wolność, którą dał nam Syn Boży służy do wyrażania naszej wiary i miłości w sposób najpełniejszy będąc wolnymi od ograniczeń narzuconych na nas poprzez ludzi nie poprzez Boga. Jakakolwiek utrata tej wolności zawsze oznacza poświęcenie prawdy. Ci, którzy narzucają takie ograniczenia czynią to nie dla prawdy, ale będąc w błędzie.
   W ostatnich latach setki tysięcy ludzi odeszło od religii, w której się urodziłem: Świadków Jehowy. W ciągu tych samych kilku lat setki tysięcy innych przystąpiło do tejże religii, w wystarczającej mierze, aby religia ta nadal wzrastała. Sądzę, że ani odejście ani przystąpienie tych ludzi o niczym nie świadczy. 
   Prawdziwym problemem tych, którzy odchodzą jest, to dlaczego odeszli, co spowodowało, że się odcięli. Czy było to umiłowanie prawdy, pragnienie wyrażania swej wiary i miłości w wolności chrześcijańskiej? Czy nie mogliby tego osiągnąć pozostając tam gdzie byli? Czy ich odejście było usprawiedliwione?
   W ten sam sposób można zadawać pytania dotyczące tych, którzy przystąpili do religii. Nie ulega kwestii, że duża liczba tych, którzy przystąpili była niereligijna, bez życia duchowego i wyznawała pogląd materialistyczny. Od momentu przystąpienia dokonała się znaczna zmiana w tych sercach. Co najmniej pewien ich procent uwolnił się od poważnych problemów seksualnych, związków poza małżeńskich, alkoholizmu, narkotyków, nieuczciwego zachowania, czy nawet kryminalnej przestępczości. To rzeczywiście uczyniło ich życie lepszym.
   Jednak jest również prawdą, że pomoc, jaką zarejestrowano nie może być jednomyślnie oceniana. Większość organizacji religijnych i kościelnych może rejestrować liczne przypadki i dowody na to, że życie wielu osób definitywnie się zmieniło jako wynik nawrócenia.
   Podobnie ilość zarejestrowanych przez organizację „Strażnica”, którzy dzięki niej poprawili różne złe nawyki czy uzależnienia niewątpliwie mogłaby uzyskać ten sam efekt przy pomocy organizacji społecznych, np. poradni Anonimowych Alkoholików, ośrodków leczenia uzależnienia od narkotyków, itp. I niewątpliwie większość z tych, którzy stali się Świadkami Jehowy nie była poprzednio dotknięta takimi problemami.         
   A zatem pytanie: Jeśli uzyskano jakiekolwiek oczywiste korzyści, to jakim kosztem? Czy ich przystąpienie do Świadków Jehowy w efekcie ograniczyła ich wolność do wyrażania prawdy, wiary i miłości w sposób nie ograniczony przez ludzką dominację?
   Takie same pytania tyczą jakiejkolwiek religii uważającej się za chrześcijańską, i mam nadzieję, że to, co tu jest przedstawione może okazać się ważniejsze dla ludzi wyznających inne religie.
   Stanowi to samo serce dobrej nowiny Syna Bożego Jezusa Chrystusa.

   W czym leży różnica?
   
   Kilka wieków temu w czasach reformacji, w czasach, kiedy wiele osób czuło w swoim sumieniu, że powinni odrzucić dominację kościoła nad ich życiem i wiarą, jeden z nich wyraził pozycję chrześcijanina w ten sposób:
   „chrześcijanin jest wolnym panem nad wszystkim i nie podlegający nikomu”.
    A dalej:
   „chrześcijanin jest posłusznym sługą we wszystkim, podległym każdemu”. 1
   Brzmi to sprzecznie, ale nie jest sprzeczne. W istocie parafrazuje słowa apostoła Pawła w 1 Kor.9: 19 2
   „Jestem wolnym człowiekiem i nie mam Pana, ale uczyniłem siebie sługą każdego człowieka, po to, aby zdobyć ich jak najwięcej”

   Różnica istnieje pomiędzy poddaniem się komuś, kto głosi, że ma wyższą pozycję i kto nalega na poddanie się jego autorytetowi, a poddaniem się i służeniem, które wynika spontanicznie z własnego serca. Jest to poddanie się i służba, które wynikają nie z podporządkowania się żądaniom innych,’ ale z dostrzegania potrzeb innych’ ludzi i dobra, które z tego może wyniknąć. Paweł uznawał jedynego przez Boga wyznaczonego Pana i Głowę – Chrystusa i żadnego innego, czy to pojedynczego człowieka, czy grupę ludzi. O niektórych, którzy próbowali przywłaszczyć sobie taką władzę mówi:

      A fałszywi bracia - którzy podstępnie wdarli się do nas, aby podpatrzeć nasz sposób życia, oparty na wolności, jaką mamy dzięki Chrystusowi Jezusowi - chcieli nas uczynić niewolnikami.  Lecz nie ustąpiliśmy ani przez chwilę ich żądaniu. Chodziło przecież o to, by zachować prawdę ewangelii wśród was.  3

   Dla apostoła, nie było rzeczą łatwą utracenie chrześcijańskiej wolności przez religijną dominację. Kiedy pisał zacytowane słowa, na początku tego rozdziału,  były one skierowane do ludzi, którzy zostali zwiedzeni przez fałszywą ewangelię, czy też dobrą nowinę. W jego czasach było trudno ponownie narzucić na chrześcijan przymierze prawa jako obowiązujące, co poważnie zagrażało ich wolności w Chrystusie. Gdzie leżało poważne zagrożenie? Prawo narzucone chrześcijanom było mimo wszystko tym samym prawem, które sam Jehowa dał poprzez Mojżesza. Dlaczego zatem Paweł powtarzał, że jego przywrócenie prowadziłoby na powrót do „noszenia jarzma niewoli”?
   Część niebezpieczeństwa leżała w fakcie, że takie poddanie się prawu pozwoliłoby ludziom występować w charakterze interpretatorów prawa, a ich interpretacje nabierałyby mocy przepisów z ciałami sądowymi i religijnymi sądami stosującymi te przepisy i narzujące sankcje jako egzekwowanie tego prawa. Oznaczałoby to ponowne powołanie ludzkiego kapłaństwa nad wiernymi chrześcijanami, którzy mieli tylko jednego arcykapłana i pośrednika, Syna Bożego.4 Dlaczego więc chciano w pierwszym wieku, w chrześcijańskim zborze, ponownie wprowadzić przestrzeganie prawa? Ewidentnie przyczyną była świadoma czy nieświadoma chęć sprawowania kontroli i władzy nad innymi. Szukali władzy nad chrześcijańskimi współwyznawcami i jednym ze sposobów osiągnięcia tego było uplasowanie siebie między chrześcijanami a ich prawowitą głową, Chrystusem. Było to wypełnieniem się proroctwa apostoła zapisanego w Dziejach Apostolskich 20: 29,30:
    Ja wiem, że po moim odejściu wejdą pomiędzy was ciemięskie wilki i nie będą się czule obchodzić z trzodą, a spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów. 5

   Argumenty ich były pozornie prawdopodobne, brzmiały logicznie i Paweł pokazuje, że wielu ich słuchaczy było przekonanych przyjmując to jako prawdę ewangeliczną. Zwolennicy przestrzegania prawa mogą dowodzić, że Bóg wymaga prawości i świętości, – co jest prawdą – i bez narzucenia prawa ludzie po prostu nie będą trzymać się prawości, – co może być prawdą tyczącą wielu ludzi, ale co nie powinno być prawdą tyczącą chrześcijan. Na początek nalegali na obrzezanie, coś ustanowionego przez samego Boga blisko dwa tysiące lat wcześniej, w czasach Abrahama. Z chwilą zaakceptowania tych postaw dobudowali inne przepisy przedstawione jako konieczne, aby być w zgodzie z Bogiem i aby utrzymywać zbór w czystości. 6
   Największym zagrożeniem było kładzenie nacisku na przestrzeganie Prawa, co zmieniałoby związek chrześcijanina z Bogiem poprzez Chrystusa, co w błędny sposób przedstawiałoby podstawę nadziei chrześcijanina i co przesunęłoby środek ciężkości służby chrześcijańskiej. Paweł uznawał to za poważne zaprzeczenie dobrej nowiny, którą miał głosić w imieniu Boga i Chrystusa.7 Wypowiadając powagę sprawy pisał:
   Odłączeni jesteście od Chrystusa, wy, którzy próbujecie zostać uznani za prawych na podstawie prawa; odpadliście od jego niezasłużonej życzliwości.  My zaś dzięki duchowi skwapliwie oczekujemy spodziewanej prawości wynikającej z wiary. Bo jeśli chodzi o Chrystusa Jezusa, to ani obrzezanie nie ma żadnej wartości, ani nie obrzezanie, tylko wiara działająca przez miłość. 8

   W tych kilku słowach ”wiara wyraża się w miłości”, natchniony pisarz podsumowywuje istotę całego życia chrześcijanina. Nie przestrzeganie Prawa i akceptacja innych tak czyniących, ani lęk przed ciałem sądzącym, – czyli nie oczywiście negatywna siła, – ale raczej wiara i miłość są tym, co motywuje chrześcijanina. Wiara i miłość są siłami pozytywnymi, które nie tylko dostarczają najlepszych środków zapobiegawczych przeciwko czynieniu zła, ale również dostarczają największych bodźców do wspaniałych czynów, które są owocem tych, którzy są prawdziwymi uczniami Syna Bożego.
   Może przykład z życia domowego zilustruje jaśniej różnicę miedzy prawem a łaską czy niezasłużoną dobrocią – i co to rzeczywiście daje, w końcowej ocenie.
  Wyobraźmy sobie dom, gdzie mąż jest zarówno ojcem jak i jedynym zarabiającym na życie. Jeśli postanowił egzekwować swoją władzę przez listę przepisów, ustanawiając specyficzne reguły, które jego żona ma przestrzegać. Ustanawiając prawo, jak dom ma być prowadzony, sposób, dni i porę wykonywania przez nią prac domowych i obowiązków rodzinnych takich jak: sprzątanie, zakupy, przygotowywanie posiłków, troska o odzienie I wychowanie dzieci – mąż może mieć bardzo uporządkowany dom, wszystko zgodnie ze schematem. Ale najprawdopodobniej, jego żona będzie nieszczęśliwa. Będzie to jedynie wymuszone przez jego władzę. Nigdy też nie dowie się, czy jego żona kierowała się miłością.
   Przeciwnie, mąż, który wierzy w potęgę miłości i dobroci, którego myślenie nie jest fałszywym poczuciem przewagi, ale który szanuje i ufa żonie szanuje jej inteligencję, jej zdolność do dbania o wszystko z własnej inicjatywy, który wierzy, że jej zainteresowanie domem i rodziną jest tak gorliwe jak jego, może cieszyć się zarówno dobrze utrzymanym domem jak i daleko szczęśliwszą atmosferą. Może to osiągnąć dobrym kontaktem, dyskusją, dzieląc się decyzjami i konkluzjami, nie pokazując arbitralnej władzy, że wszystko to płynie z miłości do jego żony, z ich małżeństwa i rodziny.
   Zewnętrzne efekty w tych dwóch wypadkach mogą się wydać takie same, ale wewnętrznie są bardzo różne. Klucz tkwi w odmiennym duchu i motywacji. I to jest ta różnica, która tyczy życia chrześcijanina i różnica między byciem pod władzą prawa, a życia w łaskawej dobroci Boga poprzez Jezusa Chrystusa.
   Jest to zapewne przejaw mądrości Bożej. Miłość i wiara, prawdziwe reguły chrześcijanina, mogą przeniknąć głęboko w nasze myśli i serce. Mogą dotykać każdej strony życia w sposób, w jaki nigdy nie dokona tego prawo czy przepisy. Ponieważ nie będąc zależnymi od prawa, chrześcijanin jest postawiony w sytuacji, kiedy musi pokazać, kim jest rzeczywiście w swoim sercu. I że wyłącznie liczy na Boga.

   Im dłużej byłem członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy, tym bardziej ten fakty wywierał presję na mój umysł. Stwierdziłem, że duża część czasu spędzonego na sesjach Ciała Kierowniczego, była poświęcona na podejmowanie decyzji tyczących regulowania życia osobistego ludzi. Zauważyłem, że każdy mnoży pytania, które prowadziły do kolejnych przepisów przy pomocy, których osądzano prawość innych. Jedynie, kiedy przestrzegali te przepisy uznawano, że mieli właściwy stosunek do Boga i Chrystusa. Dlaczego tak ma być? Czy tak niewielu ludzi, mogło posiadać taką władzę pochodzącą od Boga, by tak robić? Czy rzeczywiście było to dla dobra tych, którym mieliśmy służyć?
   Uświadomiłem sobie, że wolność, której uczy Pismo nie jest po prostu wolnością od Prawa Mojżeszowego, ale wolnością od samej koncepcji przestrzegania Prawa – dostrzegłem, w czym tkwi problem. Zamiast przestrzegania prawa czy przepisów jako środka do osiągnięcia i podtrzymania prawości w obrębie chrześcijańskiego zboru istniał lepszy sposób. To, co czyni chrześcijańską wolność możliwą, którą da się wypracować i która jest pożądana.
   To nie znaczy, że prawo jest złe (jest to w końcu jedyna rzecz, przy pomocy, której można trzymać wiele ludzi na świecie pod kontrolą). 9 To raczej miłość i wiara są tak nadrzędne, zdolne do osiągnięcia dużo więcej niż prawo, zdolne wzbudzić prawego ducha, którego źródłem jest samo serce. Dla kogo będziemy mieli większy szacunek i czuli większe zaufanie: do osoby, która mówi, że unika złego czynu, „ponieważ jest obrzydliwy”, czy do osoby, która mówi, że jest to brak miłości i wiary w Boga? Pierwsza wypowiedz odsłania jedynie stosunek tej osoby do prawa, podczas gdy druga daje nam obraz jej serca i osobistych uczuć.
   Kiedy Bóg  wybrał lud Izraela jako jego naród wybrany, nie wezwał ich do tego przymierza indywidualnie, ale jako całą masę – „dobrych, złych i obojętnych”. Ich narodowy poziom duchowości zapewne nie był znaczny ani wówczas ani potem. Prawo dane spełniło konieczną rolę. Służyło jako środek dyscyplinujący, prowadzący ich do Mesjasza, podobnie jak starożytni „wychowawcy” prowadzili dzieci ku ich nauczycielowi. 10
   Byli grzeszni i bezsilni, aby uwolnić się od grzechu i potrzebowali zbawiciela. 11
   Prawo to dawało panoramę ”cieni” symbolicznie nakreślających to, co miało się spełnić poprzez Mesjasza.12 Bez tegoż prawa nie ma powodu, aby wierzyć, że po upływie około 1500 lat istnienia tego narodu istniałyby jakiekolwiek zewnętrzne ”uporządkowania” (układy, nakazy), które ustanowił Bóg, a które miały przygotować tło do pozytywnego zidentyfikowania Mesjasza. Przeciwnie chrześcijanie są wzywani do związku z Bogiem jako poszczególne osoby, nie na podstawie cielesnego pochodzenia, ale w oparciu o ich serce i jego motywację. Ich nauczyciel przyszedł i nie potrzebują żadnego środka dyscyplinującego, któryby ich do niego zaprowadził. Nie działają z prawa, (bo jest im narzucone), ale działają w łasce z łaskawej dobroci Boga. Oddali mu swoje serce, a jego duch jest ich motorem działania.13 Duch ten może uczynić dużo więcej, aby ustrzec nas przed czynieniem zła i popchnąć nas do dobrych czynów niż jakikolwiek kodeks prawny, czy zbiór przepisów. Zapominając o tym, zapominamy o istocie dobrej nowiny.
   Nie docenianie wielkiej wolności, którą to duch przynosi jest lekceważeniem tego, co Chrystus uczynił, aby stało dla nas możliwym istnienie nie w Prawie, ale w niezasłużonej dobroci Boga.
   Jak w każdej innej sferze życia tak i w sprawach religii ”ceną wolności jest wieczna czujność.” Traci się wolność chrześcijańską nie tyle przez gwałtowny podbój, ale przez subtelną erozję, przez stopniowe rezygnowanie na rzecz innych z prawa danego przez Boga do posługiwania się własnym sumieniem, do własnego myślenia po to, aby dojść do własnych wniosków i przekonań, które są naprawdę własne, tak, aby wiara była produktem własnego serca, oparta na osobistej znajomości Słowa Bożego.
   W rezultacie człowiek osiąga wiarę z drugiej ręki, która to wiara jest oparta na przekonaniach i rozumowaniu innych. Poświęcenie tychże praw – nieodłącznych dla wolności chrześcijańskiej – w jakimkolwiek stopniu i dla jakiejkolwiek przyczyny – jest ograniczeniem i hamowaniem wyrażania wiary i miłości. Aby wyrażać wiarę i miłość spontanicznie i z wewnętrzną motywacją musi istnieć klimat wolności. Bo ”tam gdzie jest duch Pana jest wolność”.14 Czy ten klimat chrześcijańskiej wolności kwitnie wewnątrz organizacji Świadków Jehowy, sprzyjając wyrażaniu miłości i wiary, które swobodnie płyną z wewnętrznej motywacji, a nie z zewnętrznego nacisku?
   Jestem przekonany na podstawie dowodów, że tak nie jest. Lata, które spędziłem w Ciele Kierowniczym tej organizacji przekonują mnie, że tak nie jest. To nie znaczy, że wszyscy świadkowie są pod wpływem organizacji w tym samym stopniu. Niektórzy są w stanie walczyć skuteczniej z jej naciskiem. Są w stanie stawić opór targnięcia na ich indywidualność, próbować uniknąć wąskiego spojrzenia, sterowania mentalnością – tego, co wypływa z zaszufladkowanego myślenia. Tacy ludzie często manifestują spontaniczność motywacji, co jest warte zauważenia, jednakże dowody wskazują na to, że nie osiągnęli oni tego dzięki organizacji, ale pomimo organizacji.
   Sądzę, że wszyscy Świadkowie Jehowy są pod wpływem organizacji do pewnego stopnia, i że jest to nieuniknienie raniące. Wpojona postawa jest oparta nie na prawdzie, – na, która czyni wolnymi, – ale na odejściu od prawdy. To wypacza ich zrozumienie, czym jest pójście w ślady Syna Bożego. To przeszkadza im w pełnym wyrażaniu jego przymiotów wiary zgodnie ze wskazaniem serca i zobowiązuje ich do wykonywania czynów, – dla, których nie widzą przekonywującego duchowego powodu. W ten czy w inny sposób poświęcają wolność.
   Niejasna lub zapomniana jest prawda, że „kiedy Chrystus nas wyzwolił, chciał abyśmy pozostali wolni.”
   Problem ma różne korzenie, jednakże jestem przekonany, że dalszy ciąg wskaże na fundamentalną przyczynę.
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #38 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 21:50 »
ROZDZIAŁ 2

Kanał Boży

”Zbadajcie wszystko,...” – 1Tesaloniczan 5: 21 NIV.
   ”Ukochani przyjaciele, nie zawsze wszystkiemu wierzcie,...”
 ­– 1 Jana 4: 1,The Living Bible

   Znany, osiemnastowieczny brytyjski uczony przywódca religijny, znany jako miłośnik cywilnej i religijnej wolności sformułował to uderzające stwierdzenie:

   „Władza jest największym i najbardziej nieprzejednanym wrogiem prawdy i argumentacji, jakiego wydał świat. Całe krętactwo – kolorowe zakłamanie – podstępność najsubtelniejszego rozmówcy na świecie może być odsłonięte i obrócone na korzyść tej prawdy, którą próbuje ukryć, – ale władza jest niepokonana.”1
   
   Jeśli rzeczywiście władza jest najstarszym wrogiem prawdy, jest również najstarszym wrogiem wolności, jako że prawda jest najistotniejszym wyzwalającym źródłem, zdolnym do uczynienia wolnym.2 Jeśli trzeba skonfrontować prawdę – błąd znajdzie swoja ulubioną broń i ucieka się do władzy. Zbyt często rzekoma władza jest tak samo nieprawdziwa jak sam błąd.
   Nie ma znaczenia ile dostarczymy dowodów, nie ma znaczenia ilość biblijnego dowodu, jaki przedstawimy, ile logiczności wykażemy w dyskutowaniu problemów w tej książce, wszystko to może być odrzucone i uznane za niepotrzebne przez tych, którzy za przewodnika mają ludzką władzę religijną, która określa, co jest prawdą.
   Faktycznie takie dowody przedstawione przez Świadków Jehowy w większości będą odrzucone zanim się ich wysłucha. To samo tyczy świadectwa biblijnego. Władza postanawia, że powinna to odrzucić. A zatem ci zależni od władzy są ograbieni z wolności i decydowania w swoim imieniu czy informacja jest prawdziwa, czy fałszywa, korzystna czy szkodliwa. I to samo dotyczy wszystkich ludzi, którzy podlegają jakiemukolwiek ludzkiemu autorytetowi religijnemu, jako najwyższemu arbitrowi w sprawach dobra i zła. Jeśli wybierają władzę, żeby ta za nich decydowała, za nich mówiła, myślała – żaden alternatywny argument czy dowód nie będzie uczciwie wysłuchany, ponieważ przed władzą nie obronimy się. Władza nie musi odpowiadać, wyjaśniać, czy nawet rozważać przedłożony dowód. Ona po prostu potępia.
   To jest, sądzę podstawowy problem i dopóki tego nie zrozumiemy, niewiele więcej zrozumiemy. Przynajmniej, o to chodziło w moim własnym doświadczeniu.

   Ludzie nie mogą bardziej uzurpować sobie prawa do władzy (autorytetu), niż mówić w imieniu Boga – a co więcej twierdzić, że są jego jedynym kanałem łączącym go z całą ludzkością. Zajmowanie takiej pozycji byłoby doprawdy przerażającą odpowiedzialnością, logicznie nawołującą do największej pokory ze strony niedoskonałych ludzi, istot, gdyby rzeczywiście byli wyznaczeni do pełnienia takiej roli.
  Można znaleźć analogię w historii o niewolniku wysłanym przez króla celem przekazania obwieszczenia. Jeśli jest przekonany o swojej wartości, brak mu pokory, może dodać coś do informacji lub ją zmienić domagając się od słuchających by wszystko, co on przedstawia było przyjęte w dobrej wierze jako rozkaz króla. Pytany o pewne problemy, może poczuć się urażony, strasząc ich poparciem króla celem zlekceważenia jakichkolwiek wątpliwości, co do autentyczności jego stwierdzeń. Natomiast prawdziwie pokorny posłaniec będzie skrupulatnie unikał jakichkolwiek zmian tego, co pochodzi z królewskiego źródła. Nie będzie urażony, gdy ktoś zażąda potwierdzenia autentyczności jego słów i będzie nawet zadowolony, że pytający jest zainteresowany i okazuje głęboki szacunek dla woli swego pana Suwerena.

   "Strażnica” ciągle stwierdza, że jej posłannictwo to sprawa życia lub śmierci. Organizacja twierdzi, że jej posłannictwo pochodzi od Boga Najwyższego Suwerena, że ludzkość czeka w przeciwnym razie zagłada jako rezultat nieposłuszeństwa. Niektóre inne religie zajmują podobne stanowisko. Na pewno każde twierdzenie o takich rozmiarach powinno być zawsze sprawdzone, wymaga ostrożności. Zwykły szacunek dla Boga powinien nas zmusić do upewnienia się, czy takie posłanie naprawdę pochodzi od Niego, wolne od dodatków i zmian. Im większy szacunek dla Boga tym bardziej świadomy powinien być nasz wysiłek w badaniu. Z przekonaniem stwierdzam, że "Strażnica” z największą powaga traktuje swoją głoszoną pozycję jedynego kanału komunikowania się między Bogiem a ziemią.


   Pewne sprawy ujawniły się w 1954 r. w czasie procesu w Szkocji. Przypadek znany jest jako przypadek Walsh’a, skoncentrowany wokół twierdzenia o ministerialnej pozycji jednego ze Świadków Jehowy, który był głównym nadzorującym kongregacji w Szkocji. Za zgodą urzędnika mającego pieczę nad rejestrem w Szkocji, pewne fragmenty oficjalnego sądowego rejestru zostały przytoczone.3 Jak wspomniano, Fred Rranz – wówczas vice przewodniczący organizacji był pierwszym przesłuchiwanym świadkiem.
   Oto fragmenty:
Pytający:   dodatkowo do tych regularnych publikacji, czy przygotowujecie i wydajecie od czasu do czasu pewną ilość teologicznych periodyków i książek?
Odpowiadający:   Tak.
P:   czy te teologiczne publikacje i dwutygodniki są dyskutowane jako doktrynalne stwierdzenia?
O:   Tak.
P:   Czy są one autorytatywne dla stowarzyszenia?
O:   Tak.
P:   Czy ich akceptacja jest kwestią wyboru, czy jest obowiązująca dla wszystkich tych, którzy chcą być i pozostać członkami tej Organizacji?
O:   Jest obowiązująca.

   Zgodnie z tym świadectwem, każdy, kto chce pozostać Świadkiem Jehowy nie ma wyboru, musi zaakceptować opublikowane stwierdzenia "Strażnicy", w imieniu, której mówił jej przedstawiciel Fred Franz. Akceptacja jest „obowiązkowa”. Konsekwencje są ukazane w dalszym świadectwie:

P:   A zatem w konsekwencji będzie istniało na ziemi nowe ludzkie społeczeństwo podległe nowemu niebu, a poprzednie niebo i ziemia odejdą w bitwie Armagedonu. Wówczas ludność tej nowej ziemi będzie składała się wyłącznie ze Świadków Jehowy?
O:   Początkowo tylko ze Świadków Jehowy. Członkowie pozostałych religii oczekują, że przeżyją tą bitwę jak i wielka rzesza drugich owiec. Istnienie pozostałych na ziemi po bitwie Armagedonu będzie tymczasowe, ponieważ muszą zakończyć ziemskie sprawy, a pozostali, jeśli posłuszni woli Boga mogą żyć wiecznie na ziemi.

   A zatem akceptacja staje się sprawą życia i śmierci, dla tych, którzy przeżyją Armagedon, a będą to wyłącznie Świadkowie Jehowy. A co jeśli członek zboru odrzuci jakąś naukę podawaną przez Organizację, ponieważ świadomie wierzy, że nie jest poparta przez Pismo Święte? Czy stopniowo będzie usunięta? Jakie jest oficjalne stanowisko tyczące usuniętych osób, które nie zostały ponownie przyjęte? Oto świadectwo:

P:   Czy istnieją przewinienia, które powodują wyrzucenie bez nadziei ponownego przyjęcia?
O:   Tak. Faktycznie ekskomunika sama w sobie może prowadzić do unicestwienia samego ekskomunikowanego, jeśli ta osoba nie okaże skruchy i nie poprawi swojego postępowania i nadal będzie tak postępować poza organizacja. Nie byłoby dla niej nadziei na życie w tym nowym świecie; ale istnieje postępowanie, które powoduje ekskomunikę, od której nie ma odwrotu, a jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

   Doradca rządu Brytyjskiego zwrócił uwagę na pewne nauki, które "Strażnica” w pewnym momencie odrzuciła, a obejmujących pewne daty. A co się dzieje, jeśli ktoś w czasie, gdy takie nauki były głoszone widział w nich błąd i przez to ich nie zaakceptował? Jaki byłby stosunek organizacji do takiej osoby? Świadectwo to tłumaczy:   

P:   Czyż Pastor Russell nie wyznaczył 1874 r. jako ważnej daty?
O:    1874 r. rozumiano jako datę drugiego duchowego nadejścia Jezusa
P:   A zatem głoszono to jako fakt, który miał być przyjęty przez wszystkich Świadków Jehowy?
O:   Tak.
P:    Czy Russell oparł swój pogląd na księdze Daniela?
O:    Częściowo.
P:   Czy szczególnie na rozdz. 7, wers.7 i rozdz. 12, wers. 12?
O:    Daniela 7:7 i 12:12. Nie oparł roku 1874 na tych pismach. Datą był rok 539 - na niej oparł obliczenia.
P:   Ale jest to obliczenie, które już nie jest uznawane przez Zarząd Organizacji?
O:   Tak.
P:   A zatem obowiązkiem Świadka Jehowy było akceptowanie błędnego obliczenia?
O:   Tak.
P:    A zatem to, co publikuje się dzisiaj jako prawdę może być uznane za błędne za parę lat?
O:   Musimy poczekać i zobaczyć.
P:   A w międzyczasie Ciało Świadków Jehowy będzie szło za błędem?
O:   Za błędną konstrukcją opartą na Piśmie Świętym.
P:   Błędem?
O:   Dobrze, błędem.
   Dyskusja dalej tyczyła autorytetu publikacji. Z jednej strony vice-przewodniczący powiedział, że nie przyjmuje się wszystkiego obowiązkowo, z drugiej strony jego świadectwo dowodzi powrotu do wcześniejszego stanowiska:
O:   Aby stać się zamianowanym usługującym zboru trzeba zrozumieć to, co jest w tych książkach.
P:   Czyż chrzest nie jest wyświęceniem?
O:   Tak.
P:   A zatem w czasie chrztu trzeba znać te księgi?
O:   Tak. Trzeba rozumieć cele Boga, które są ukazane w tych księgach.
P:   Ukazane jako interpretacja Biblii?
O:   Księgi te ukazują całe Pismo Święte.
P:   Autorytatywnie?
O:   Przedstawiają Biblię bądź stwierdzenia w niej poczynione, a dana osoba bada stwierdzenia, a potem Pismo, aby stwierdzić, że jest to stwierdzenie poparte Pismem. Tak jak mówił apostoł: „Udowodnijcie wszystko, trzymajcie się mocno dobrego”.
P:    A zatem rozumiem, że członek Świadków Jehowy musi przyjąć za prawdę Pismo i interpretację podaną w księgach?
O:   Nie obowiązkowo. Ma chrześcijańskie prawo do badania Pisma, aby potwierdzić, że jest to oparte na Piśmie.
P:   Ale jeśli stwierdzi, że Pismo nie jest poparte przez księgi, albo odwrotnie, co wtedy?
O:   Pismo popiera (podtrzymuje)te stwierdzenia - po to jest. Musiałby Pan pokazać mi takiego człowieka, który by znalazł rozbieżności. Wówczas odpowiem.
P:   A zatem sugeruje Pan, że poszczególni członkowie mają prawo czytać księgi i Biblię i kształtować swój własny pogląd, jako właściwą interpretację Pisma Świętego?
O:   Nie. Pismo Święte jest podawane na poparcie stwierdzenia, a zatem kiedy dana osoba przegląda Pismo Święte weryfikując to stwierdzenie dochodzi do biblijnego poglądu na tę sprawę, biblijnego rozumienia tak jak jest napisane w Dziejach Apostolskich 17: 11, że Berejczycy są szlachetniejsi od Tesaloniczan, bo przyjęli słowo z całą gotowością i badali Pismo, aby stwierdzić czy to prawda i takie postępowanie zalecamy.
P:   A zatem Świadek Jehowy nie ma wyboru. Musi zaakceptować jako autorytatywne instrukcje wydane przez "Strażnicę", „NSK” i „Przebudźcie się” i być im posłusznym?
O:   Tak.
P:   Czy jest jakaś nadzieja na zbawienie dla człowieka, która zależy wyłącznie od Biblii, ponieważ nie może zdobyć publikacji waszej Organizacji?
O:   Jeśli zależy od Biblii.
P:   Czy będzie w stanie interpretować Biblię poprawnie?
O:   Nie.
P:   Czyż Chrystus nie powiedział, „Kto wierzy we mnie nigdy nie umrze”?
O:   Tak.
A zatem świadectwo dane przez Świadków Jehowy, że przesłanie, które publikuje "Strażnica” jako kanał Boga jest jedynym środkiem, dzięki któremu ludzie na ziemi w tym XX wieku mogą posiąść zrozumienie Pisma Świętego. Nie zaakceptowanie treści tych publikacji oznacza ściągnięcie niełaski boskiej, samą śmierć. To było świadectwo tylko jednego człowieka Freda Rranza, vice przewodniczącego. Byli również dwaj inni odpowiedzialni urzędnicy zarządu organizacji, którzy przybyli do Szkocji, aby zeznawać. Kolejny świadek Hayden Covington. Jego zeznanie:   

P:   Czyż mówienie prawdy na tematy religijne nie jest najważniejsze?
O:   Oczywiście jest.
P:   Czy w pańskich poglądach jest miejsce na zmianę interpretacji Pisma Świętego od czasu do czasu?
O:   Oczywiście. Nasz pogląd staje się jaśniejszy, jeśli wypełnią się proroctwa.
P:   Proszę wybaczyć, ale głosiliście fałszywe proroctwo.
O:   Nie sądzę. To były błędne twierdzenia. Zawsze próbujemy dojść do prawdy, zanim ją głosimy. Opieramy się na najlepszej informacji, ale nie możemy czekać, aż będzie perfekcyjna, bo gdybyśmy czekali, nigdy nie bylibyśmy w stanie mówić.
P:   Proszę przyjąć do wiadomości, że głoszono autorytatywnie, że ponowne nadejście Chrystusa będzie w 1874r.
O:   Jest to stwierdzenie hipotetyczne.
P:   A więc publikowanie fałszywego proroctwa?
O:   Było to błędne stwierdzenie albo błąd w wypełnieniu błędnych przewidywań.
P:   I wszyscy Świadkowie Jehowy mieli w to wierzyć?
O:   Tak. Musimy mieć jedność. Ludzie nie mogą iść w różne strony. Muszą maszerować noga w nogę.
P:   Nie wierzycie w światowe armie?
O:   Wierzymy w Chrześcijańską Armię Boga.
P:   Czy wierzycie w światowe armie?
O:   Nic nie mamy do powiedzenia na ten temat, nie głosimy przeciwko nim, mówimy po prostu, że armie te, podobnie jak narody są częścią organizacji Szatana, nie bierzemy udziału w nich, ale nie mówimy, że narody nie mogą mieć armii. Tylko żądamy wykluczenia nas z tego. To wszystko.
P:   Fałszywe proroctwo musieli zaakceptować Świadkowie Jehowy?
O:   Tak.
P:   Jeśli członek Świadek Jehowy uważałby, że proroctwo jest błędne i powiedziałby to, czy byłby usunięty?
O:   Tak. Gdyby upierał się i sprawiałby kłopot, ponieważ jeśli cała organizacja w coś wierzy nawet, jeśli jest to błędne, a ktoś próbuje na własną rękę przeciwstawić własne idee rozbija jedność, harmonię i wspólny marsz. Zmiana pochodzi z właściwego źródła głowy organizacji, Ciała Kierowniczego nie z dołu do góry, ponieważ, każdy miałby jakieś idee, a organizacja byłaby zdezintegrowana i szłaby w tysiące stron. Naszym celem jest jedność.
P:   Jedność za wszelka cenę?
O:   Jedność za wszelka cenę, ponieważ wierzymy i jesteśmy pewni, że Bóg Jehowa posługuje się naszą organizacją, Ciałem Kierowniczym nawet, jeśli od czasu do czasu popełniane są błędy.
P:   Jedność oparta na wymuszonej akceptacji fałszywego świadectwa?
O:   Tak to prawda.
P:   A osoba, która wyraża swój pogląd, że to jest błędne i zostaje usunięta, czy łamie Przymierze, jeśli była ochrzczona?
O:   Tak.
P:   I jak Pan wyraził wczoraj zasługuje na śmierć? Tak czy nie?
O:   Bez wahania odpowiem: Tak.
P:   Czy nazywa Pan to religią?
O:   Oczywiście tak.
P:   Czy nazywa Pan to Chrześcijaństwem?
O:   Oczywiście tak.
P:   Zgodzi się Pan, że od czasu powstania organizacji była różnica poglądów, co do autorytatywnego przedstawiania Pisma Świętego?
O:   Tak.
P:   I również zgadza się Pan, że osoby, które nie są przygotowane do przyjęcia tego autorytatywnego przedstawiania Pisma są wydalane Organizacji z duchowymi konsekwencjami?
O:   Tak.

Jedność, zgodnie ze świadectwem przedstawiciela Organizacji, może żądać od chrześcijanina, żeby przyjął za prawdę, to, co Słowo Boże uważa za Fałszywe. Bez względu na to, co czyta w Biblii nie wolno mu wyrażać tego, co stoi w sprzeczności z autorytatywnymi naukami organizacji. Nie wystarczy Słowo Boże. Musi czekać dopóki zmiana nie zostanie dokonana ”przez właściwe źródło, głowę organizacji, Ciało Kierownicze – a nie z dołu do góry”. Bez względu na to, co czyta w Biblii, musi czekać na ”właściwe źródło”, to Ciało Kierownicze ma mu powiedzieć, w co trzeba wierzyć i co można dyskutować.
   Jakie jest usprawiedliwienie takiego postawienia sprawy? Musi istnieć ”jedność za wszelką cenę” nawet, jeśli musi być oparta na wymuszonej akceptacji ”fałszywego proroctwa”. Jeśli nie spełni się wymogów w tym względzie zasłuży się na wydalenie i śmierć. W efekcie można czytać własne pisane słowo Pana, ale nie można ich akceptować czy postępować zgodnie z nimi, jeśli ”niewolnik” Pański mówi, co innego. Mówiąc prostym językiem jest to koncepcja wysuwana przez Organizację.

   Trzeci świadek był przesłuchiwany – był to Sekretarz-Skarbnik Grant Suiter. Zeznał, co następuje:
P:   Jaka jest pozycja sługi w organizacji w tym względzie?
O:   Musi spełniać wymogi, którym uprzednio dał świadectwo-dojrzałości, zrozumienie duchowe, zrozumienie i zdolność rozumienia (odczytywania)Zboru. Musi posiadać przygotowanie w uprzednio wspomnianej Teokratycznej Szkole, musi być przykładny w samym nauczaniu, musi być zdolny do nauczania – posiadać kwalifikacje ustalone na Pismo. Człowiek nie może ustalać kwalifikacji, nie ustalonych przez Pisma.
P:   Czy musi uczęszczać do Teokratycznej Szkoły?
O:   Tak.
P:   Czy tam znajdzie bibliotekę?
O:   Tak.
P:   Czy nie oczekuje się od niego, aby zapoznał się z publikacjami Towarzystwa?
O:   Tak.
P:   Czy może wg Świadków Jehowy posiąść zrozumienie Pisma niezależnie od publikacji Świadków Jehowy?
O:   Nie.
P:   Tylko poprzez publikacje może właściwie zrozumieć Pismo?
O:   Tak.
P:   Czy to nie arogancja?
O:   Nie.
P:   Słyszał Pan, że stwierdzono, że dowód o 1874 r. był fałszywy i że 1925 r. był mylną datą. I, że narzucono na Świadków Jehowy absolutną akceptację tego jako Prawdy?
O:   Tak.
P:   I zgodzi się Pan, że była to akceptacja fałszu?
O:   Nie zupełnie. Punkty, które były błędne były fałszywe, ponieważ były w błędzie, ale ważny jest ogólny efekt. Przez te wszystkie lata posługi przez Świadków Jehowy, od momentu utworzenia Stowarzyszenia, Korporacji w Pensylwanii, bez przerwy zwracały się serca i umysły ludzi ku słowu Bożemu i dodawano im duchowej siły do wytrwania w tym, co uważali za słuszne, do trzymania wysoko imienia Jehowy i do obwieszczania jego Królestwa. Nie ma porównania między przypadkowymi punktami, które zostały poprawione, a wagą głównej sprawy – czczenia Boga Jehowy. To było przez te lata wpajane w umysły Świadków Jehowy i niezliczonej ilości innych ludzi.

   Sekretarz-Skarbnik potwierdził, że „człowiek nie może ustalać kwalifikacji nie ustalonych w Piśmie”. Jednakże ci trzej świadkowie poświadczyli, że poprzez publikacje "Strażnicy" można „właściwie zrozumieć Pismo”. Chociaż wysunięto fałszywe proroctwo „absolutna akceptacja tego proroctwa jako Prawdy została narzucona na wszystkich Świadków Jehowy”. „Ogólny efekt jest ważny”, a zatem nie można źle osądzać organizacji za głoszone błędy w sprawach incydentalnych, „jeśli przekazuje się sprawę główną, tj. cześć Bogu Jehowie”. Byłoby nie w porządku stawiać znaku równości między ważnością tychże błędów a głównym posłannictwem. „Nie ma porównania” powiedział Sekretarz-Skarbnik.4

   Świadectwo trzech świadków wskazuje, że organizacja prosi o wyrozumiałość i wyważoną ocenę dla siebie a odmawia tego innym. Nie daje tego prawa członkowi, który sprzeciwia się błędnym naukom i nie może ich zaakceptować. Dla nich skutkiem jest usunięcie odcięcie jako tych, którzy zasługują na śmierć. Bez względu na to jak dokładnie akceptuje „główny punkt” posłannictwa i jak szczerze i z jakim oddaniem „czci Boga Jehowę”. Osoba taka musi zaakceptować całe posłannictwo, tak jak je wysłannik prezentuje, łącznie z błędami i wydaleniem jako alternatywą. Organizacja uważa publikowanie błędu za incydentalne, ale jeśli te same błędy nie są zaakceptowane bądź spotykają się, że sprzeciwem, paradoksalnie nabierają ogromnej ważności, wystarczającej do podjęcia postępowania wykluczenia z organizacji. To dziwne myślenie powoduje, że wygląda na to, że Bóg jest niezadowolony z osoby, która nie akceptuje błędów, które są głoszone przez rzekomego posłańca w imieniu Boga, Boga niezadowolonego z osoby, która nalega, aby „wszystko zostało sprawdzone i trzymająca się mocno jedynie tego, co jest udowodnione i prawdziwe” – prawdziwe od Boga. Osoba taka, jeśli wydalona przez organizację, według Boga będzie osądzona jako nie zasługująca na życie. Chociaż wydaje się to niewiarygodne, ci, którzy zeznawali ewidentnie nie widzieli sprzeczności w tym wszystkim.
   Wszystko to przywołuje na pamięć zasadę zawartą w przypowieści o dwóch szalach – ”oszukańcza para szali nie jest dobra”.5 Prawdziwy Boży Posłaniec Jezus Chrystus powiedział:, „Bo jakim sądem osądzacie, takim będziecie osądzeni, i jaką miarą odmierzacie, taką wam odmierzą”.6
   Nie tylko w czasie tego procesu, ale w różnych innych okolicznościach "Strażnica” wzywa Świadków Jehowy do przechodzenia nad jej błędami, bo te są równoważone przez inne pożyteczne czynniki. Ale organizacja nie stosuje tego w stosunku do tych, nad którymi ma władzę. Nie jest to ludzki ”błąd”, ale traktuje to jak błąd, jako podstawę do usunięcia z organizacji. Nawet, jeśli osoba nie zgadzająca się, wyraźnie okazuje prawdziwe chrześcijańskie cnoty nie jest to właściwa i odpowiednia postawa. Musi zgodzić się z organizacją. Słowa Chrystusa jasno mówią, że niezgadza się On z nierówną oceną.

   Sądzę, że ci trzej świadkowie w szkockim procesie wyrazili prywatne poglądy. Reprezentowali autorytatywną politykę ich organizacji – legalizm, który w niej dominuje. Moje własne doświadczenia związane z Ciałem Kierowniczym to potwierdzają. Niektóre punkty poruszone przez tych trzech świadków odzwierciedlają ważne stwierdzenia wyrażone jakieś 45 lat temu przez Pastora Russell’a w późniejszych latach jego prezesowania. 15 Września 1910 r. w wydaniu "Strażnicy" pierwszy prezes Towarzystwa porównał wartość bezpośredniego czytania Biblii z czytaniem Studiów Pisma Świętego – zbioru 6 tomów przez niego napisanych. Oto jego ocena:
   
,”Jeśli te 6 tomów Studiów Biblijnych są praktycznie Biblią ułożoną tematycznie, z Biblijnymi dowodami nie będzie niewłaściwym nazwanie tych tomów – Biblią w formie uporządkowanej. To nie są po prostu komentarze do Biblii, ale praktycznie są one Biblią samą w sobie, jako, że nie jest zamiarem budowanie jakiejkolwiek indywidualnej preferencji czy mądrości, ale celem jest przedstawienie całości na temat wierszy Słowa Bożego. Zatem wyrażamy, że jest bezpieczne podążanie za tego rodzaju instrukcją, tego rodzaju studiów biblijnych. Co więcej nie tylko stwierdzamy, że ludzie nie potrafią dostrzec boskiego planu w samodzielnym studiowaniu Biblii, ale również, że jeśli ktokolwiek odkłada studia Biblijne na bok, nawet, jeśli z nich korzystał i zapoznał się z nimi i czytał je przez lat, 10 – jeśli je odkłada i ignoruje a kieruje się wyłącznie ku Biblii, to, chociaż rozumiał Biblię, przez 10 lat okazuje się, że w ciągu 2 lat podąży ku ciemności. Z drugiej strony, jeśli czytał jedynie Studia Biblijne, z ich odnośnikami a nie przeczytał ani jednej strony Biblii pod koniec tych dwóch lat będzie w jasności, ponieważ miał światło Pisma Świętego”.

„Będzie się ich nauczać o Bogu”
„Nie będziemy tracić czasu na czytanie Biblii – niektórzy czytają rozdział po rozdziale bez pożytku, – bo nie zrozumiemy Biblii. Nie ma potrzeby czytania Nowego Testamentu codziennie, co roku. Pismo Święte mówi: „Wszyscy nauczą się o Bogu” – znaczy to, że ma On swój sposób na to, aby zwrócić uwagę na wszystko, co nosi cechy Boskiej Prawdy”.
„Studia Biblijne nie są substytutem Biblii”
„Studia nie są substytutem Biblii, ponieważ bez przerwy odnoszą się do niej. Każda myśl jest zgodna z Biblią. Spośród ilości naszych przyjaciół w Prawdzie czyta z reguły 12 stron ”Studiów” dziennie i nie znamy nikogo, kto by tak postępując zszedł z drogi prawdy. Przeciwnie znamy wielu, którzy znali te sprawy dawno temu, a faktycznie nie znają połowy z tego, co znali – zapomnieli więcej niż połowę z tego, co czytali, teraz podążają ku ciemności. Nie mamy nic przeciwko tym, którzy wchłaniają całe rozdziały nic nie rozumiejąc. Mają do tego prawo, ale będzie wszystko rozumiał błędnie”.

   W 1979 r. usłyszałem mgliste nawiązanie do tychże stwierdzeń w czasie sesji Ciała Kierowniczego czynione przez Przewodniczącego, Freda Franza:
   „Pastor Russell mawiał, że jeśli osoba miałaby wybrać między samą Biblią, a jedną z publikacji Towarzystwa, lepiej niech wybierze publikacje”.
   Wówczas stwierdziłem, że trudno było wierzyć, że stwierdzenie takie jak to będzie kiedykolwiek powtórzone, jako mające jakąkolwiek wartość. Stwierdzenia pisane przez Russell’a w "Strażnicy" głosiły, że nie można poznać celu Boga przy pomocy samej Biblii. Każdy odrzucający „Studia” pogrąży się w ciemności „w ciągu dwóch lat”. Czytanie Biblii rozdział po rozdziale było uważane za ”zbędne”, ale codzienne czytanie ”Studiów” za pożyteczne. A zatem oczywiste jest, że przed pojawieniem się tych pism, napisanych przez Przewodniczącego "Strażnicy" nikt na ziemi nie był w stanie naprawdę zrozumieć Biblię.
   Znamienne, że ze wszystkich publikacji napisanych przez Russell’a, ani nie jest drukowana czy przechowywana przez "Strażnicę". Jednakże pogląd wyrażony prezesa Towarzystwa w 1910 r. został zasadniczo powtórzony w Szkocji w 1954 r. i również w 1979 r. w czasie sesji Ciała Kierowniczego. Zasadnicza różnica polegała na tym, że z upływem lat punkt ciężkości przesunął się na „organizację” a nie na jednostkę i jej opracowania. Twierdzenie, że literatura "Strażnicy" była istotnym niezbędnym warunkiem zrozumienia Biblii, pozostało. A nawet poszerzono to twierdzenie o znaczny dogmatyzm, jako boski wymóg uzyskania samego życia. Odmiennie niż w czasach Russell’a, nie zaakceptowanie tej literatury prowadziłoby do ekskomuniki. 17 października 1979 r. jeden dzień po moim wyjeździe na „strefową podróż” do Zachodniej Afryki, Fred Franz, obecnie prezes Towarzystwa poczynił komentarze spisane dla mnie jak następuje:
   „Niektórzy mówią obecnie o czytaniu Biblii, że powinniśmy czytać „jedynie Biblię”. Dobrze, to jest to, co mówią ludziom chrześcijańskie kościoły od wieków i popatrzcie na zamęt, jaki z tego wyniknął. Dobrze byłoby pamiętać, że byliśmy ”Wacht Tower Tract Society” przez długi czas, zanim staliśmy się „Wacht Tower Bible and Tract Society”.7 Stosunkowo w niedawnej przeszłości faktycznie publikowaliśmy Biblię. Jedynym celem naszego istnienia jako Towarzystwa jest głoszenie Królestwa ustanowionego w 1914 r. i głoszenie ostrzeżenia o upadku Babilonu Wielkiego. Mamy do przekazania szczególne posłannictwo”

   Kiedy prowadziłem poranne sesje w siedzibie Towarzystwa, często osobiście zachęcałem do tego by więcej czytać samą Biblię, podkreślając, że jest to prawdziwe źródło wiedzy i jest to ostateczny autorytet dla chrześcijanina. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że coś wrogiego dla interesów Organizacji. Nigdy nie zapomnę tego, co uważałem za wspaniałe i niezapomniane w wydaniu "Strażnicy” w 1946 r. 8 Tytuł „brzmiał „Niech Bóg okaże się Prawdziwy” – omawiano w artykule twierdzenia autorytetów żydowskich i katolickich „jako jedynej składnicy prawdy”. Oto poczynione stwierdzenia.

37 A zatem pisanie Słowo Boże nie potrzebuje dodatku w postaci tradycji, która jest prywatną interpretacją „człowieka i religijnych organizacji. To nie my mówimy, że wystarczy Biblia bez tradycji. Natchniony apostoł Paweł pisze do swojego zaufanego towarzysza – współpracownika Tymoteusza: „Od dzieciństwa znasz Święte Pismo, które pokazuje drogę do zbawienia, poprzez wiarę, która jest w Jezusie Chrystusie. Całe Pismo natchnione przez Boga jest pożyteczne, aby nauczać, poprawiać, tak, aby człowiek Boży mógł być doskonały w wierze i oddaniu Bogu”. ( 2Tym 3: 15-17, Donay) Gdyby ustna tradycja religijnych ludzi była konieczna, aby uzupełnić Kanon Biblii, Paweł nie powiedziałby, że natchnione Pismo Święte jest pożyteczne, jeśli idzie o uczynienie ludzi Bożych doskonałymi w wierze i oddaniu Bogu. Byłoby nie wystarczające, a ludzie Boży byliby niedoskonali. Przy pełnej dojrzałości Tymoteusza jako przyszłego chrześcijanina, Paweł nakazał mu pokonać trudności związane z Biblią mówiąc: „Starannie studiuj...” ( 2 Tym 2: 15, Donay). Wszyscy ci, którzy chcą służyć Bogu, powinni wypełnić to polecenie.
Autorytet wyższej władzy nie lekceważony

38  Ostateczny argument skierowany przeciwko nam przez tych, którzy podtrzymują eklezjastyczną  bądź hierarchiczną organizację mówią: „Nawet odrzucając religijną tradycję, Biblia nie może być interpretowana przez poszczególnego czytelnika; nadal potrzebna jest widoczna organizacja wiernych, którzy by działali jako ”żywe magisterium” bądź siła nauczająca po to, aby interpretować Biblię  i na jej podstawie czynić prostą wolę Boga. Spójrzcie jak Biblia pozostawiona indywidualnej interpretacji podzieliła religijnie protestantyzm”. Na to odpowiadamy, że mnogość sekt i kultów w protestantyzmie nie jest dowodem na to, że Biblia dzieli. To nie jest dzieląca Księga, ale jest od początku do końca harmonijna w zgodzie ze sobą samą- w jej wszystkich harmonicznych księgach. Tym, co dzieli katolików i protestantów jest religijna tradycja, która uznają. Prawda Biblii jest siłą jednoczącą. Po wypowiedzeniu słów przez Chrystusa: „Uświęć ich przez Twoje słowo. Twoje  słowo jest prawdą”., Chrystus natychmiast modli się  o to, aby wszyscy jego wyznawcy wówczas za nim podążający  i Ci, którzy wierzą, byli zjednoczeni w jednym, właśnie tak jak On i Jego niebiański Ojciec stanowią jedno. (Jana 17: 17-23) Właśnie teraz ta Chrześcijańska jedność musi być osiągnięta; teraz pod koniec świata. Została osiągnięta przez Świadków Jehowy, którzy przybyli z licznych religijnych organizacji i którzy jednoczą się teraz w służbie Bogu, pomimo ich poprzednich różnic religijnych.

39   Jak to jest? Jak pokonuje się czy unika niezgodności w indywidualnej interpretacji Pisma Świętego? Czy dzieje się tak, dlatego, że ludzie jednoczą się wokół widocznej organizacji czy ludzkiego przywódcy? Odpowiedz brzmi: Nie! To, dlatego, że uznają Boga Jehowę i Jezusa Chrystusa, jako Siłę Wyższą, której musi podlegać każda chrześcijańska dusza dla zbawienia sumienia. (Rzymian 13: 1) Dzieje się tak, dlatego, że uznają Boga Jehowę jako jedynego i żywego Boga, jako tego Najwyższego, a Jezusa Chrystusa jako Jego namaszczonego Króla i Wybranego Sługę, którego Jehowa namaścił jako Pana i Władcę narodów. (Izajasza 42: 1; 55:3,4; Mateusza 12: 8; Dzieje 13: 34) Również, dlatego, że uznają Boga Jehowę, za żywego zawsze obecnego Nauczyciela swojego zboru na ziemi i że naucza ”kościół Boży” przez swoją Głowę, Jezusa Chrystusa – Izajasza 54: 13; Jana 6: 45.

40 A zatem Świadkowie Jehowy, nie twierdza, że kościół jest tym, czym jest dla religijnej Hierarchii, a więc wyznaczonym przez Boga „Interpretatorem Biblii ”. Ci, którzy uznają autorytet Boga Jehowy i Jezusa Chrystusa raczej uznają natchnione stwierdzenie wypowiedziane przez apostoła do Tymoteusza, a odnoszące się do kościoła: „ Wiesz jak powinieneś zachowywać się w domu Boga...” (1 Tymoteusza, 3: 15 Donay).
   Byłem głęboko poruszony odpowiedzią zawartą w artykule "Strażnicy" tyczącą stwierdzeń „hierarchicznych organizacji”, które twierdza, że;
Po pierwsze:
      „Biblii nie można pozostawiać do indywidualnej interpretacji”,
Po drugie:
      „Nadal potrzebna jest widoczna organizacja wiernych, która by działała jako „żywe magisterium” bądź „siła nauczająca”,
A po trzecie, że:
      „Biblia jest siłą dzielącą dla tych, którzy się do niej zabierają – i tylko do niej”.

   Na każde takie twierdzenie "Strażnica" odpowiadała: „Nieprawda”! Odpowiadała jasno, że droga do uniknięcia rozbicia nie jest „organizowanie się wokół widocznej ludzkiej organizacji”, ale poprzez uznawanie Boga Jehowy i Jezusa Chrystusa. A dalej, że:
   „Świadkowie Jehowy nie twierdzą, że są tymi, którzy hierarchicznie i wyłącznie nauczają, a więc nie są wyznaczonymi przez Boga Strażnikami i interpretatorami Biblii”.
   Kiedy czytałem te stwierdzenia, z 1946 r. całym sercem się z nimi zgadzałem. Byłem przekonany, że postępowałem zgodnie z tymi zasadami, gdy tymczasem dowiedziałem się, że nie i to od tych samych, którzy kiedyś opublikowali te zasady. Autorem artykułu „Niech Bóg okaże się Prawdziwy” był, Fred Franz. Artykuł zawierał śmiałe, jasne bezpośrednie stwierdzenia, z których każde po kolei zostało zaprzeczone przez wspomnianych trzech świadków "Strażnicy" przed Sądem w Szkocji. Uzmysłowiło mi, że zasady tychże śmiałych stwierdzeń sformułowanych w 1946 r. były głoszone, ale nigdy nie realizowano ich w praktyce. Po roku 1946 nie znalazłem niczego, co choćby w przybliżeniu przypominało tą silną postawę, jeśli idzie o wolność osobistą. Dlaczego? Co mogło spowodować taką zmianę, taką rozbieżność, gdzie organizacja mówi o czymś z tak widocznym przekonaniem, a po kilku latach zajmuje pozycje skrajnie przeciwną? Gdzie wyrażają takie poglądy, które wcześniej potępiali u innych jako produkt ducha hierarchii? Bez żadnego wytłumaczenia, bez przeprosin, czy choćby obalenia poprzedniego poglądu tak silnie głoszonego. Częściowo, bez wątpienia jest to skutek zmiennych nastrojów temperamentów oraz poglądów samych ludzi. Szczególnie  stało się tak, ponieważ od 1942 do 1975 r. administrowanie było sprawą osobistą, skupiającą się głównie wokół dwóch mężczyzn – Nathana Knorra i Freda Franza, przy czym ten ostatni był głównym źródłem doktryny.9 Wszystko to ilustruje wzór ludzkiego zachowania, które to zachowanie powtarzało się z przygnębiającą regularnością w ciągu stuleci.
   Jest to wzór grupy ludzi, która opuszcza ustanowioną religie bądź religie, która startuje z jawna determinacją, że Biblia jest i będzie ich jedynym przewodnikiem, jedynym prawdziwym źródłem informacji, która to grupa potem rośnie liczebnie jako jedność i która stopniowo produkuje zestaw nauk, które staja się normą, „Prawdą”, definiowanym testem do mierzenia ludzkiej chrześcijańskości.
   Do tego dochodzi równoległy rozwój struktury władzy, która zapewnia trzymanie się tych nauk przez członków organizacji. W skrajnych przypadkach, może dojść do tego, że dyktuje się tym, którzy należą do struktury, co należy czytać, studiować, o czym rozmawiać, czego nauczać, co praktykować i karania tych, którzy nie stosują się do tych norm ustalonych przez człowieka. Takie grupy, zatem stają się bardzo podobne do ustalonych religii, od których odeszli ludzie należący do tych grup. Jest to wzór rozwoju wielu obecnie istniejących religii.
   U podłoża tego leży jeden podstawowy czynnik, czynnik, który przyczynił się do obalenia (przewrotu) pierwotnego zboru chrześcijan, zmieniając go z braterstwa zjednoczonego jedynie więzami miłości i powszechnej zgody na podstawie przekonania (wierzenia) na hierarchiczny system religii, dokładnie zinstytucjonalizowanej. Ten fundamentalny czynnik jest po prostu dążnością człowieka do narzucenia swojej własnej woli innym, przeciwko czemu ostrzegał Chrystus. Ta konkluzja jest jak sądzę poparta zarówno przez Pismo Święte, jak i historię.

 
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #39 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 00:00 »
Niestety musiałem usunąć fragmenty książki ze względu na to co przeczytałem tutaj pod linkiem:
http://www.commentarypress.com/copyright/


Z grubsza chodzi o to, że prawa autorskie posiada  Deborah Dykstra. Tłumaczy ona, że ma prawa do wszystkich publikacji na podstawie oświadczenia od 2013 roku co skutkuje zakazem publikowania w wszelkiej formie jego książek, (wymienia wydania ) na terenie Usa i innych krajów.

Mówi, że spodkała się już z wydawcą i stara się wydać kolejną wersje Kryzysu, ponieważ Franz pisał na starym oprogramowaniu i komputerze i  nowa wersja będzie bardziej unowocześniona, żeby mogła być wyrażniejsze zdjęcia, jego listy i żeby mogło być to dostosowane do dzisiejszych programów np. EBook-a, co ułatwi oczywiście przesył danych książki w lepszym formacie. Będzie się starać aby jak największa ilość osób mogła przeczytać jego książki i wie jakie to jest ważne społecznie, dlatego zrobi wszystko co w jej mocy...

Także przykro mi i proszę Admina o usunięcie fragmentów, które nie mogłem już usunąć.

Szkoda bo myślę że Franzowi i Cynthii  na pewno chodziło o wolny dostęp do treści jego publikacji, z przyczyn ideologicznych, społecznych, bo z pewnością chcieli aby ludzie którzy są krzywdzeni w organizacji obudzili się szybciej niż póżniej. To była przecież jego misja ( Czyż sam tytuł książki o tym nie świadczy "W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności"?) ,  ale oczywiście należy szanować prawa autorskie i co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości.
Szkoda, bo pewnie poczekamy na oficjalne wydanie jego książki w języku polskim kolejne 10 lat. :(
« Ostatnia zmiana: 20 Czerwiec, 2016, 00:33 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #40 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 00:21 »
Deborah Dykstra napisała co następuje:

Obecnie istnieje tylko jeden "wydawca" który ma moją zgodę na publikowanie i rozpowszechnianie książek Raymonda Franza   AUSSTIEG w Niemczech i obecnie mają  pozwolenie na publikowanie i rozpowszechnianie książek Raymonda Franza "w języku niemieckim . ( Żaden inny język ) Ich strona internetowa to : www.ausstieg-info.de

Nikt inny poza "wydawcą" AUSSTIEG w Niemczech nie ma mojej zgody na publikację dzieł Raymonda Franza, cyfrowo lub w inny dowolny sposób. Jeśli będą one publikowane, są one naruszania praw autorskich...
« Ostatnia zmiana: 20 Czerwiec, 2016, 00:26 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline janeczek

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #41 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 00:48 »
No może nie popadajmy w przesadę nie publikujesz całej książki tylko fragmęty w celach poznawczych i to nie narusz żadnych praw liczy się też wola autora a to KTOŚ znaczący i nikt nie ma praw do niszczenia jego dorobku,ale jak chcesz być całkowicie legalny to można to publikować tylko do zarejestrowanych wtedy to grupa dyskusyja czy podobnie i wtedy można wszystko we fragmentach umieszczać,nie zapominaj że naruszamy też prawa korporacj strażnica mają też takie ostrzeżenie że tyko oni mają prawa np.do strażnic,liczy się prawda bo to wyzwala i forum to zapewnia więc pokombinuj a nie wycofuj się Baran zdajesz sobie sprawe że WTS to nadal niebezpieczna zaraza i trzeba robić wszystko żeby nowych nie krzywdzili brakiem wiedzy czym są
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ 
Publikacja ta jest poufna i chroniona prawem autorskim.  Ktoś dobrowolnie przyjmuje krew należy podać w zborze że winowajca odłączył się


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #42 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 08:24 »
No może nie popadajmy w przesadę nie publikujesz całej książki tylko fragmęty w celach poznawczych i to nie narusz żadnych praw liczy się też wola autora a to KTOŚ znaczący i nikt nie ma praw do niszczenia jego dorobku,ale jak chcesz być całkowicie legalny to można to publikować tylko do zarejestrowanych wtedy to grupa dyskusyja czy podobnie i wtedy można wszystko we fragmentach umieszczać,nie zapominaj że naruszamy też prawa korporacj strażnica mają też takie ostrzeżenie że tyko oni mają prawa np.do strażnic,liczy się prawda bo to wyzwala i forum to zapewnia więc pokombinuj a nie wycofuj się Baran zdajesz sobie sprawe że WTS to nadal niebezpieczna zaraza i trzeba robić wszystko żeby nowych nie krzywdzili brakiem wiedzy czym są

Masz rację, chodziło mi raczej o przytoczenie całych  rozdziałów.
Według ogólnej zasady, korzystanie z cudzych utworów wymaga zgody ich twórców, spadkobierców, czy osób które nabyły prawa autorskie do dzieł twórców – ale nie zawsze. Wiem oczywiście, że istnieje  prawo cytatu, które pozwala na korzystanie z dzieł autorstwa innych osób nie tylko bez ich zgody, ale i bez ich wiedzy. I tu nie ma problemu, ale powinniśmy być ostrożni żeby nikt nie miał pretensji, także nie wycofuje się  ;) ;D
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline wrzesien

Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #43 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 09:26 »
Baran - dzięki za chęci. Już zdążyłem zdobyć to co masz :)


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
« Odpowiedź #44 dnia: 20 Czerwiec, 2016, 10:11 »
Jężeli ktoś chciał by zapoznać się z oświadczeniem Deborah Dykstra w sprawie udostępniania książek Franza na kanale Marc Cora podaję link:

https://www.youtube.com/watch?v=mSKvFVcoi2o

http://www.commentarypress.com/copyright/

Pokrótce chodzi o to że pojawiło się wiele nielegalnych książek i prawnicy tej Pani będą teraz walczyć, aby takie kopie nie pokazywały się w żadnej formie, ponieważ obiecała to żonie Franza, która to obawiała się i była zmartwiona, że książki wydawane na lewo mogły by być zniekształcone i że po prostu w tych lewych książkach mogły by się pojawić treści, które Franz nigdy nie powiedział.Dlatego każda książka musi być autoryzowana. Dlatego z szacunku do niego i do niej będzie walczyła z takim nielegalnym  rozpowszechnianiem.
Zona Franza  Cynthia Franz zmarła dnia 29 grudnia 2013 i od tamtej pory Deborah Dykstra walczy już sama. Prosi o poszanowanie woli Raymonda i  Cynthii i o nie rozpowszechnianie nielegalnie kopii jego dzieł, ponieważ Franz był bardzo skrupulatnym człowiekiem, często sam wysyłał pojedynczo swoje książki, żeby mogła ona dotrzeć do każdego. Deborah Dykstra obiecuje, że każdy kto będzie chciał przeczytać jego dzieła będzie miał taką możliwość ale na wszystko potrzebny jest czas.

To tak w skrócie.

« Ostatnia zmiana: 20 Czerwiec, 2016, 22:25 wysłana przez gedeon »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission