Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?  (Przeczytany 8921 razy)

Offline TomBombadil

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #30 dnia: 31 Maj, 2016, 22:52 »
Pomaga zbudowanie życia poza Organizacją. Pomaga,w każdym razie mi, zerwanie kontaktów z tzw.braćmi.
Lubię moich znajomych ze zboru,ale po każdym kontakcie z kimś czuję jakbym znowu przechodziła przez te cierpienia. Wolę nikogo nie spotykać, nie rozmawiać. Co innego ci wybudzeni,przy nich można być sobą. Niestety tyle teorii,a w praktyce rozmowy z aktywnymi świadkami pomagają im otworzyć oczy. Przekonuję się o tym i zdumiewa mnie ile osób widzi obłudę,ale potrzebują czasu by się otrządnąć. I tak trwa drapanie ran.


Offline gangas

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #31 dnia: 01 Czerwiec, 2016, 01:33 »
CYT PPJ:

 1.Oczywiście nie jest tak czarno - biało i w zborze też są osoby nam bliskie i chętne do pomocy. Ale raczej można ich policzyć na palcach jednej ręki.

 2...Ja mam jeszcze jedną, a w zasadzie dwie obawy przed odejściem ze zboru. Po pierwsze mamy wspolne interesy z niektórymi w zborze i niestety musielibyśmy szukać innych osób do tych interesów, a dziś znaleźć uczciwego człowieka wcale łatwo nie jest.


 3...A druga obawa - o której dopiero teraz zaczynam myśleć, to ów ostracyzm. Dziwnie bym się czuła gdyby na ulicy mijał mnie ktoś ze zboru traktując jak powietrze. I pewnie wszyscy by uznali, że coś nam odbiło totalnie, skoro się odłączyliśmy. Mi odstępca zawsze się kojarzył z człowiekiem nie do końca zrównoważonym psychicznie (bo człowiek normalny przecież nie odszedłby od prawdziwej religii  ;D ), i zapewne tak byłabym postrzegana przez innych.

 4...Niestety mamy już takie doświadczenia, że lepiej byśmy się dogadali finansowo z obcym człowiekiem niż z braćmi

 Ależ Ty jesteś samowystarczalna. Zadajesz pytania i sama sobie odpowiadasz.

1. Jeżeli nie jesteś mutantką, to powinnaś mieć coś ok 5 palców u jednej ręki. Tych 5 osób jeśli naprawdę są przyjaciółmi, to zostaną nimi a jeśli nie to nie byli nigdy przyjaciółmi !!

2. Ten powiąż z pkt 4 i masz odpowiedź. Tak jak pisze Blizna uczciwość wśród świadków nie musi być większa. Jest taka propaganda np; nalazłem portfel na ulicy i go oddałem ale jestem świadkiem ( i teraz werble i fajerwerki) a przecież to odruch każdego normalnego człowieka ::) ekspedientka wydała za dużo reszty - oddaj normalny odruch, to nie wymysł świadków. Z obcymi pewnie będzie łatwiej bo to związki biznesowe a nie emocjonalno-religijno-biznesowe.

 3. Tu może być ciężko. Zawsze z osób odchodzących robi się odstępce w ostateczności świra ale pisał o tym już Raymund Franz. Jak jesteś otwarta poradzisz sobie i poznasz wiele fajnych osób. Ja zawsze dodaje w temacie odstępców, że właśnie jakiś czas temu ich opuściłem ;D ;D ;D

« Ostatnia zmiana: 01 Czerwiec, 2016, 01:45 wysłana przez gangas »
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline ups

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #32 dnia: 01 Czerwiec, 2016, 14:53 »
Czekam więc chyba na jakąś iskrę zapalną, na jakiś wystrzał

Chcesz już tego (niezależnie od tego czy zdarzy się, czy nie), a nawet bardzo pragniesz...


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #33 dnia: 01 Czerwiec, 2016, 16:22 »
Na razie w tej czarze goryczy zbiera mi się i zbiera, ale jeszcze się nie przelało. Czekam więc chyba na jakąś iskrę zapalną, na jakiś wystrzał (niczym strzał do księcia Ferdynanda rozpoczynający I wojnę światową), na jakiś znak, który mi powie - to już! I wtedy spadam!


Myślę, że od samego wyjścia z WTSu ważniejsze jest obudzenie się, a tobie się to chyba udało?



Offline PoProstuJa

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #34 dnia: 02 Czerwiec, 2016, 00:21 »
Chcesz już tego (niezależnie od tego czy zdarzy się, czy nie), a nawet bardzo pragniesz...

Ups może powiesz coś o sobie forumowiczom...? Bo jesteś bardzo tajemniczy, a Twoje komentarze są tak wieloznaczne jak przepowiednie delfickiej wyroczni.

Jesteś za czy przeciw? (nie wiem czy się da być po środku)?


A co do mojego chcenia czy niechcenia, to moje to zmartwienie  ;D


Offline PoProstuJa

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #35 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 01:17 »
Przed chwilą przeczytałam krótki artykuł na temat reporterów, którzy odwiedzili metro w Korei Północnej. Uwiecznili na zdjęciach sztywnych pasażerów z przyklejonymi do ust uśmiechami.

Poczułam analogię do naszego pobytu w zborze. Musimy ciągle nosić na twarzach maski, żeby nie zostać zdekonspirowani.
Jesteśmy tak "wolni", jak obywatele Korei!  ;D


Offline gangas

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #36 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 01:29 »
 Oj PPJ-ka
Ty czekasz chyba, żeby Jezus zjechał na tronie nad nami i powiedział,że to wszystko co robi wts to ściema :D ;D
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline M

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #37 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 02:14 »
Oj PPJ-ka
Ty czekasz chyba, żeby Jezus zjechał na tronie nad nami i powiedział,że to wszystko co robi wts to ściema :D ;D

Nie, moim zdaniem czeka po prostu na odpowiedni moment by podjąć kroki na zewnątrz. Bo wewnątrz decyzję już podjęła :). Ten moment jest dla każdego różny, trzeba sobie w głowie poukładać życie na nowo, zastanowić się co z siatką znajomych, co z ewentualnymi zależnościami finansowymi itp. Nie ma co tej decyzji pospieszać :).


Offline PoProstuJa

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #38 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 22:05 »
Oj PPJ-ka
Ty czekasz chyba, żeby Jezus zjechał na tronie nad nami i powiedział,że to wszystko co robi wts to ściema :D ;D

Ja czekam na trąbę Archanioła i otwarcie zwojów!  ;D


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14345
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #39 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 22:25 »
Oj PPJ-ka
Ty czekasz chyba, żeby Jezus zjechał na tronie nad nami i powiedział,że to wszystko co robi wts to ściema :D ;D
A WTS, odpowiedziałby że to fałszywy Jezus nasłany przez odstępców, aby zwieść na manowce braci słabych w wierze.  :o
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline PoProstuJa

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #40 dnia: 03 Czerwiec, 2016, 23:31 »
Wczoraj po przeczytaniu krótkiego artykułu pojawiła mi się w głowie analogia: Świadkowie Jehowy - Korea Północna.

A dziś kolejny artykuł i następne skojarzenie: ŚJ - scjentolodzy

http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,20179752,tom-cruise-nie-rozmawia-z-corka.html#Czolka3Img

Wklejam cytaty z artykułu:

"Według zewnętrznych źródeł, Tom Cruise przez ostatnie dwa i pół roku nie widział się z córką ze względu na swoją religię. Scjentologia zakazuje kontaktów z jakimkolwiek członkiem rodziny lub przyjacielem, który jest krytyczny wobec scjentologii i zniechęca do jakiegokolwiek kontaktu z tymi, którzy opuścili kościół - informuje serwis "The Dishh".

Serwis przypomina, że Katie Holmes rozstała się z mężem i opuściła kościół właśnie ze względu na córkę. Tom Cruise początkowo zaprzeczał temu mówiąc, że nie ma powodu, żeby chronić Suri przed wpływem scjentologów, potem jednak przyznał, że właśnie to było powodem rozłamu w małżeństwie.

Dodaje, że zaangażowanie aktora jest całkowite.
On je, śpi i oddycha scjentologią. Rozstał się z Katie, i de facto, z Suri. Nie widział jej odkąd skończyła 7 lat - czytamy tam."


Offline gangas

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #41 dnia: 04 Czerwiec, 2016, 00:11 »
 PPJ
I słusznie sama dochodzisz do pewnych wniosków ale piszesz, żeby ktoś przytaknął, bo będzie Ci lżej. Rozumiem to i ja miałem podobnie. SJ zrobili mi takie kuku, że przez dłuższy czas w każdej decyzji musiałem szukać akceptacji kogoś drugiego. Czyli nie byłem samodzielny. Ale przyjdzie tajm na Ciebie, że pozbędziesz się tego.  ::) ::)
Cierpliwości  ;) ;)

PS a w którymś poście napisałem czy nie zajeżdża to scjentologami aaa? to tak na marginesie :) :)
« Ostatnia zmiana: 04 Czerwiec, 2016, 00:15 wysłana przez gangas »
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #42 dnia: 04 Czerwiec, 2016, 07:57 »
   Z każdą poważną decyzją w życiu jest jak ze zrywaniem owoców....ona musi dojrzeć, przejść swoje i burzę i słońce, aby móc być gotowym do....
Przyśpieszanie, ponaglanie nic tu nie da. Kto jadł pomarańczę zerwaną prosto z drzewa , a taką jakie są u nas w sklepach, wie o czym piszę.

Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #43 dnia: 08 Czerwiec, 2016, 23:28 »
Dziś stwierdziłam, że życie w rozdwojeniu jaźni wpływa także na moje sny :)

Miałam piękny sen. Śniło mi się, że byłam na jakimś zebraniu czy zgromadzeniu, ale dość małym, bo byli tam głównie członkowie mojego zboru. I był tam też nowy nadzorca obwodu (postać chyba nieistniejąca w rzeczywistości) - taki nadgorliwy fanatyk, który postanowił rozprawić się ze słabymi duchowo braćmi.

Ów nadzorca wezwał mojego męża i publicznie ogłosił, że jest on wykluczony ze zboru, bo bardzo mało głosi (godzinka na miesiąc).
Tak drastyczne potraktowanie mojego męża wywołało oburzenie u mnie i u innych braci. Zaczęłam bronić męża i w tej samej chwili również zostałam wykluczona za to samo "przewinienie".
I wyobraźcie sobie, że w tym śnie byłam zadowolona, że mnie wykluczyli!  ;D

Chciałam jednak zachować pozory przed innymi członkami zboru, więc zaczęłam się oburzać na tak niesprawiedliwe potraktowanie i szukałam sprzymierzeńców, którzy zbojkotują decyzję nadzorcy. Zaczęłam się też już żegnać z członkami zboru (w tym z jednym, moim ulubionym starszym) i każdemu mówiłam jak niesprawiedliwie nas potraktowano.

Poczułam ulgę, że jestem już poza zborem, ale miałam satysfakcję, że inni mnie za to nie potępiają, ale jeszcze bronią! :)

Jak myślicie? Czy to sen proroczy?  ;D
(może ja mam sny jak Józef, syn Jakuba? :D )


Offline gangas

Odp: Jak długo da się żyć w "rozdwojeniu jaźni"?
« Odpowiedź #44 dnia: 09 Czerwiec, 2016, 01:43 »
Dziś stwierdziłam, że życie w rozdwojeniu jaźni wpływa także na moje sny :)

Miałam piękny sen. Śniło mi się, że byłam na jakimś zebraniu czy zgromadzeniu, ale dość małym, bo byli tam głównie członkowie mojego zboru. I był tam też nowy nadzorca obwodu (postać chyba nieistniejąca w rzeczywistości) - taki nadgorliwy fanatyk, który postanowił rozprawić się ze słabymi duchowo braćmi.

Ów nadzorca wezwał mojego męża i publicznie ogłosił, że jest on wykluczony ze zboru, bo bardzo mało głosi (godzinka na miesiąc).
Tak drastyczne potraktowanie mojego męża wywołało oburzenie u mnie i u innych braci. Zaczęłam bronić męża i w tej samej chwili również zostałam wykluczona za to samo "przewinienie".
I wyobraźcie sobie, że w tym śnie byłam zadowolona, że mnie wykluczyli!  ;D

Chciałam jednak zachować pozory przed innymi członkami zboru, więc zaczęłam się oburzać na tak niesprawiedliwe potraktowanie i szukałam sprzymierzeńców, którzy zbojkotują decyzję nadzorcy. Zaczęłam się też już żegnać z członkami zboru (w tym z jednym, moim ulubionym starszym) i każdemu mówiłam jak niesprawiedliwie nas potraktowano.

Poczułam ulgę, że jestem już poza zborem, ale miałam satysfakcję, że inni mnie za to nie potępiają, ale jeszcze bronią! :)

Jak myślicie? Czy to sen proroczy?  ;D
(może ja mam sny jak Józef, syn Jakuba? :D )

 No pewnie a jak nie proroczy??. Sny to zazwyczaj lęki albo marzenia z rzadka obawy. Dobrze, że je pamiętasz, czyli Twoja wyobraźnia działa nadzwyczaj prawidłowo. W snach postaci fikcyjne to standard ale mieszają się z rzeczywistymi.
 W swoim śnie masz wszystko. Postać fikcyjną NO i jego ogłoszenie, które usłyszałaś. On wykluczony, Ty dołączyłaś do niego. Chciałaś zachować pozory, żegnałaś się z przyjaciółmi i !! konkluzja. Byłaś zadowolona. Te odczucia we śnie są prawdziwe.
 Nie wierze w sny jako takie ale za czasów króla Daniela robił bym konkurencję ? ;D ;D ;D
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwiec, 2016, 01:46 wysłana przez gangas »
Jutro to dziś tyle że jutro.