Nie wytykajmy sobie, tak do niczego kochani nie dojdziemy.
Wracam do problemu.
Niepotrzebnie zmienili wymowę tekstu. Mogli zostawić "duch Chrystusa".
Moim zdaniem tekst ten mówi, że Duch, którego ma Chrystus jest tym samym Duchem, co mieli go prorocy. I odwrotnie. O ilości osób JHWH nie ma tu mowy.
W ST jest podobny przypadek. Elizeusz dostał ducha Eliasza, czyli tego samego ducha, którego miał Eliasz. Nie dowodzi to, że Eliasz i Elizeusz są jednym bytem, bo mieli tego samego ducha.
W NT jeszcze Jan Chrzciciel miał ducha Eliasza. Na upartego mozna by z tych trzech całkiem fajną trójcę zrobić. Wszak i Elizeusz i Jan mieli ducha Eliasza.
Albo po prostu uznać, że mieli tego samego ducha, co Eliasz, czyli tego samego ducha Bożego, którym Jahwe namaścił Eliasza.
Tak samo, jak prorocy mieli tego samego Ducha, co Jezus, o którym głosili, a Jezusa Bóg namaścił tym samym Duchem, co proroków, którzy go zapowiadali.
Tutaj się zgadzam.
Jednak jeśli się głębiej zastanowić, nie wszystko jest takie oczywiste.
Być może, trzeba się także pochylić nad egzegezą tego tekstu.
W każdym razie, zauważ, że starożytni prorocy często oświadczali,
że jest nad nimi "Duch Wszechwładnego Pana Jehowy".
Po co więc tak komplikować sprawę pisząc, że był to Duch Chrystusowy.
A co to znaczy, że "mieli tego samego ducha"? Niekoniecznie to samo,
co w przypadku Eliasza i Elizeusza. Bo czy o wypowiedziach Eliasza powiedziano,
że to duch Elizeuszowy w nim działał?
Dobra, z tym można dyskutować w nieskończoność.
Zwróć jednak uwagę na inną sprawę:
Nowy Testament mówi:
"A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim,
wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody,
i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów"Jeśli ten tron ma być chwalebny,
to sugeruje, że to będzie dla wszystkich oczywiste, zdumiewające,
zrozumiałe i budzące podziw (nie chodzi mi teraz o te szczegóły, ale o to,
że narody, czyli ziemianie, doświadczą monumentalnej
chwały Syna na CHWALEBNYM tronie).
Izajasz natomiast relacjonuje swoją wizję (BW, a podkreślenia moje):
"W roku śmierci króla Uzjasza widziałem Pana (YHWH) siedzącego
na tronie wysokim i wyniosłym, a kraj jego szaty wypełniał świątynię.
Jego orszak stanowiły serafy, z których każdy miał po sześć skrzydeł,
dwoma zakrywał swoją twarz, dwoma zakrywał swoje nogi i na dwóch latał.
I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan (YHWH) Zastępów!
Pełna jest wszystka ziemia chwały jego" Dlaczego te podobieństwa są ważne?
Bo właśnie w tej wizji, podczas oglądania tej "chwały Pana"
Izajasz słyszy następnie słowa:
"Znieczul serce tego ludu i dotknij jego uszy głuchotą, a jego oczy ślepotą,
aby nie widział swoimi oczyma i nie słyszał swoimi uszyma, i nie rozumiał
swoim sercem, żeby się nie nawrócił i nie ozdrowiał!"I teraz sedno. Jan, pisząc ewangelię, przytacza te słowa
z
komentarzem od siebie (Jan 12:40):
"A chociaż tyle cudów dokonał wobec nich, nie wierzyli w niego
(...)
Dlatego nie mogli uwierzyć, że znowu rzekł Izajasz:
Zaślepił oczy ich i zatwardził serce ich, aby nie widzieli oczami swymi
i nie rozumieli sercem swym, i żeby się nie nawrócili, i żebym ich nie uzdrowił.
To powiedział Izajasz, gdyż ujrzał chwałę jego i mówił o nim". Wygląda więc na to, że dla pisarzy NT, przynajmniej niektóre wypowiedzi o YHWH,
były wypowiedziami o Chrystusie, a czasem wypowiedziami samego Chrystusa.
Przykładów jest sporo,
Np. Zachariasza 12:10 Bóg mówi "Wtedy spojrzą
na mnie, na tego, którego
przebili" - to dlaczego Bóg tak mówi o sobie? (niektóre przekłady omijają zwrot "na mnie"
ponieważ widzą konflikt gramatyczny: połączenie 1 os lp z 3 os.lp" "na mnie"
i zaraz występujące po tym "na tego", ale to nie zmienia faktu, że ten zapis w hebrajskim
jest tak skonstruowany)
I bardzo często jest tak, że Przekład Nowego Świata wybiera wygodną opcję
wyczyszczenia dających do myślenia "niedogodności" - w przypadku NT
niemal w lustrzany sposób jak w przekładzie Grebera
PS> jeszcze przyszła mi taka myśl. Piotr u Korneliusza powiedział
o Chrystusie: "O nim wszyscy prorocy świadczą".
Nigdy nie pasowała mi ta wypowiedź, ponieważ w większości ksiąg
ST nie ma mowy o Chrystusie.
Natomiast, w świetle powyższych przykładów, jeśli oni w pierwszym
wieku utożsamiali Chrystusa z tym, który mówił pod imieniem JHWH,
to taka wypowiedź jest bardziej jasna i uzasadniona.
Bo on był PANEM ze Starego Przymierza, który mówił przez proroków.
Ale mimo tego, niektóre wypowiedzi JHWH brzmią tak, jakby je mówił wyłącznie Ojciec,
i do dziś nie mogę znaleźć jednoznacznego rozwiązania tego problemu.
Kiedyś, jako SJ atakowałem kościelne pojęcie "tajemnicy",
a teraz przynajmniej osobiście dostrzegam, dlaczego wielu
mądrzejszych ode mnie ludzi tak to nazywało i nazywa
- mimo, że nie zgadzam się z definicją tzw. Trójcy