Literaturę Towarzystawa wydaje się w USA.
Tam jest normalne, że panna młoda jest w białej sukni, bez względu na to, czy ślub jest wyznaniowy czy cywilny, czy ma miejsce w kościele (takiej lub innej religii), czy w ogrodzie. Po prostu oni tak lubią. To tylko w PRL było tak, że do USC garsonka, a kościelny biała beza. I w niektórych taka mentalność nadal pozostała.
Ale zdarzyło mi się być na kilku ślubach świadków Jehowy (dopłacali sobie za pałacyki, dworki itd.), na których panny młode miały tradycyjne, acz skromne długie suknie ślubne, białe lub ecru. Jednakże zauważam, że to spopularyzowało się tak gdzieś w XXI wieku w naszym kraju. Jak się zastanowię, to chyba na większości ślubów śJ na których byłam królowały białe długie suknie. Ale jeszcze w latach 90. tak nie było.