Tak, i znów miłosierny i łaskawy pozwolił aby ukatrupiono jego syna dla dobra ludzkości. Nie uważasz, że przykład idzie z góry? Że ci nawiedzeni właśnie z takich pomysłów czerpią wenę?
Wierzący A by tego nie zrobił, ale wierzący B oczy by jej żywcem wypalił gdyby spojrzała w kierunki innego. Chcesz się tak licytować i co, udowodnić niewierzącym że ci wierzący są lepsi?
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a i tak nigdy nie masz pewności, czy jak wstaniesz to się nie przewrócisz.
Problem polega na tym, że ateiści uważają, że życie kończy się w chwili śmierci, a wierzący, że życie będzie się toczyć dalej.
Dlatego wszelkie twierdzenia, że Bóg jest niesprawiedliwy, czy okrutny i dlatego nie może być prawdziwy, że dziękuję za takiego Boga, który dopuszcza zło, jest bez znaczenia dla wyzwolonego wierzącego. Wyzwolony wierzący, taki jak ja uważa ,że Bóg wzbudzi z martwych każdego i tego złego i tego dobrego. W takiego Boga chcę wierzyć. I obojętnie co ten Bóg zrobił wcześniej komukolwiek, odpłaci mu życiem wiecznym póżniej. Sprawa załatwiona.Jeżeli wychodzi się z takiego założenia, nie ma znaczenia 80 lat istnienia przeciętnego człowieka, nawet jeżeli cierpi, jeżeli weżniemy pod uwagę
"długość wieczności".Oczywiście łatwiej byłoby żyć, gdyby miało się 100% pewności że tak będzie. I tu wchodzi w grę wiara, silna wiara, tak jak wasza, że Boga nie ma.
Najlepiej spojrzeć na swoje dzieci, nawet jeżeli dziecko jest złe, pamiętamy okres kiedy np. było mniejsze i było dobre, kochamy je mimo wszystko, nawet jeżeli postępuje żle, myślimy jak mu pomóc, żeby wyszło na dobrą drogę. Choć wszyscy mówią żeby się jego wyrzec, ty tego nie robisz, ponieważ to jest twoje dziecko. Tłumaczymy jego postępowanie, czasami karcimy słownie, czasami czynem, ale nadal chcemy dla niego dobrze. Marzymy, żeby stało się dobre, żeby zrozumiało, że to co robi szkodzi nie tylko innym ale także jemu bo nigdy będąc zły nie osiągnie szczęścia. I podobnie jest z Bogiem. Ludzie myślą że są pępkiem świata i Bóg najlepiej, jak by postępował według ich własnych wskazówek. Bóg na pewno już udowodnił, że ma to w nosie, co sobie o Nim myślą.
A to, że człowiek sobie nie radzi i
na dłuższą metę unicestwi się sam, jest oczywiste(patrz link poniżej) dlatego potrzebuje kierownictwa Bożego, bo tak zostaliśmy zaprogramowani. Oprócz wolnej woli jest też prawo Boże.
https://www.youtube.com/watch?v=dHpHxA-9CVM Tak jak prawo ciążenia musi być przestrzegane, tak prawo Boże również jest gwarancją powodzenia i szczęścia. Czy tego chcemy, czy nie i obojętnie jak głośno będziemy krzyczeć, że jest inaczej.
A ateista, który jest dobrym człowiekiem, jest tylko potwierdzeniem, że Bóg tak zaprogramował człowieka, żeby był dobry, ale czasami różne sytuacje życiowe, ciąg wydarzeń, powoduje, że robi się zły, bo przestał się kontrolować. Tak samo jest z wierzącym, który przestał przestrzegać prawa Bożego.
A prawo Boże= kontrola