Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Bylam 'zainteresowana'  (Przeczytany 32909 razy)

Offline gangas

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #75 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 02:06 »
 TimBombadil           cyt;;Ja mam wiarę, nadal żywą,mocną.Jak dziecko, które ufa ,że tata zawsze da radę i wszędzie sięgnie.
Zawsze miałam bardzo osobistą relację z Ojcem niebiańskim. Czasem ,aż ciarki szły mi po plecach.
Namacalne dowody,że jestem  słyszana i wysłuchiwana.

 A co z tymi, którzy mogli wychowywać się bez taty? Masz fantastyczne wrażenie, że ktoś roztacza nad Tobą skrzydła.
Facet ma inaczej, to on powinien rozkładać nad kimś skrzydła. A nad nim kto?
 Nie masz namacalnych dowodów, że ktoś Cię słucha, miałem takie coś jak się modliłem w dzieciństwie o coś do Jehowy, że on mnie wysłuchał właśnie w tej modlitwie. I nawet mówiłem bliskiej osobie, że jakbym nawiązał więź i czułem to .....ale niestety nie pomógł mi.
 Wiem - użyjesz swoich argumentów na TAK ale znajdujemy się w grupie osób zupełnie rozstrzelonych po innych światach. Tak więc żaba nie wytłumaczy słoniowi, że powinien siedzieć w stawie i składać ikrę ani zając żółwiowi, że ma hasać w trawie. Bardzo ciekawie odniósł się do całej dyskusji Stanisław Klocek. Przeczytaj go jeszcze raz powoli.
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #76 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 07:32 »
Nie chcę oceniać niczyjej wiary czy niewiary  :)
Czasem myślę, że ludzie głęboko wierzący są szczęśliwsi od tych, co doznali zawodu w jakiejś religii i stali się sceptykami.
A czasem, patrząc z perspektywy uwolnionego od robienia rzeczy które drażnią moje sumienie, odczuwam niejako dumę, że mogę samodzielnie wybierać drogę postępowania  :)
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #77 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 10:30 »
Gangas,ja to rozumiem.Ogólnie ludzie biorę sprawę albo rozumowo,i to najczęściej mężczyźni,albo uczuciowo. Ja napisałam,jak ja mam.I to traktuję jako dar. Mi jest łatwiej. Ale mam też dużo sytuacji,w których mam pomoc. Czasem to jak telefon do przyjaciela.
Kiedyś miałam finansowy problem.Kasa się skończyła,prosić nie było po co,bo nikt nie miał.Czasy przemian i kryzysu. Poprosiłam Ojca niebiańskiego, by coś pomógł.A potem poszłam szukać po ulicy. I znalazłam .Najpierw rozsypane w krzakach ,starczyło na podstawowe jedzenie.Potem jeszcze banknot na opłaty. A potem już nic ,bo starczyło do pensji.
Innym razem stałam z dzieckiem na mrozie,czekaliśmy na autobus. Ludzi tłum,autobus zaginął,albo zamarzł,a nam się naprawdę spieszyło. Pomodliłam się gorąco,by Ojciec nam pomóģł,bo jestem zrozpaczona.I za chwilę zatrzymał się samochód,miły pan z tłumu wskazał na mnie i zapytał,czy nas gdzieś nie podrzucić.
Można to wyjaśnić,że taki traf. Ale ja tak mam naprawdę często.


Offline gangas

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #78 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 11:39 »
 Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że nie doznałem żadnego zawodu ze strony religii. Nie zauważyłem też żadnej bezpośredniej pomocy bożej dla ludzi. To, że raz modląc się wydawało mi się, że On mnie wysłuchał, bo doprowadziłem się pewnie do takiego stanu emocjonalnego też nic nie znaczy.
 Bardzo bym chciał uwierzyć w rozrzucanie przez Boga pieniędzy ale jakoś mi trudno. A jeśli już bym uwierzył  to, czemu nie jest w stanie zapobiec katastrofom, żywiołom, zamachom, indywidualnym tragediom ludzkim? Nie zawiodłem się na religii ponieważ nigdy od niej niczego nie oczekiwałem. Od Boga również. Ale, gdyby moje dzieci robiły taki kurdel na bułkach jak dzieci Boga na Ziemi na pewno nie poprzestał bym na rozrzucaniu pieniędzy po krzakach.
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #79 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 14:03 »
Wybór prarodziców.Kwestia sporna co do prawa do panowania i lojalności. Jeden w to wierzy inny nie.
Ja tak. Jezus mówił,że wiara może góry przenosić.I prosząc trzeba wierzyć,że Boģ wysłuchuje.
Tu na forum spotykamy się jako wierzący,niewierzący,wątpiący,zawiedzeni .Różnie.
Ja zawiodłam się na systemie i na ludziach (ofiarach systemu),nie na Bogu.I o tym piszę,bo może to komuś pomoże,bo też tak ma i chce wiedzieć,że nie jest sam.
Nie ewangelizuję i nie nawracam,bo forum to raczej nie to miejsce.
A że czuję kierownictwo z góry,to chyba dobrze.  Nawet obecnie posypały się okropne kłopoty i gdy już byłam pod ścianą,to zaczęło się dziać coś, co jest ode mnie niezależne,a jest rozwiązaniem lepszym,niż mogłam pomyśleć. I za to jestem wdzięczna mojemu Ojcu. I zachowuję siły i radość.


od-nowa

  • Gość
Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #80 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 14:33 »
Wybór prarodziców.Kwestia sporna co do prawa do panowania i lojalności. Jeden w to wierzy inny nie.
Ja tak. Jezus mówił,że wiara może góry przenosić.I prosząc trzeba wierzyć,że Boģ wysłuchuje.
Tu na forum spotykamy się jako wierzący,niewierzący,wątpiący,zawiedzeni .Różnie.
Ja zawiodłam się na systemie i na ludziach (ofiarach systemu),nie na Bogu.I o tym piszę,bo może to komuś pomoże,bo też tak ma i chce wiedzieć,że nie jest sam.
Nie ewangelizuję i nie nawracam,bo forum to raczej nie to miejsce.
A że czuję kierownictwo z góry,to chyba dobrze.  Nawet obecnie posypały się okropne kłopoty i gdy już byłam pod ścianą,to zaczęło się dziać coś, co jest ode mnie niezależne,a jest rozwiązaniem lepszym,niż mogłam pomyśleć. I za to jestem wdzięczna mojemu Ojcu. I zachowuję siły i radość.
Jak dla mnie, to piękne słowa w Twoim poście, szczególnie:

"I o tym piszę,bo może to komuś pomoże,bo też tak ma i chce wiedzieć,że nie jest sam."
oraz:
"Tu na forum spotykamy się jako wierzący,niewierzący,wątpiący,zawiedzeni .Różnie."
Z szczególnym zainteresowaniem czytam co mają do powiedzenia wszyscy z tych, których powyżej wymieniłaś.
Dzięki takim różnicom zdań  mam okazje poznawać "z pierwszej ręki" argumenty tych osób. Sama stoję w miejscu, gdzie wiara w Boga nie została zdruzgotana, a z drugiej strony staram się rozumieć np. Ateistów, Agnostyków, Katolików i osoby wahające się "co teraz?"

Z mojej strony jest tak samo, piszę aby czytający mogli zobaczyć, że jak Ty napisałaś i ja też zawiodłam się na systemie panującym w Organizacji i na ludziach, gdzie niektórzy zagubili czułość, wyrozumiałość jaką okazywał Jezus  Chrystus.

TomBombadil, czy dobrze zrozumiałam, że zawiodłaś się na "ofiarach systemu?" na tych których system skrzywdził, stawiając ich w pozycji pokrzywdzonych? Czy dałaś przykład (ofiar systemu) w sensie, że tacy ludzie Ciebie zawiedli?
W moim wypadku, to tak wiele ofiar systemu budzi moje współczucie.



Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #81 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 15:53 »
Tak jest,jak myślisz. Problemy pojawiły się ,kiedy zmieniliśmy zbór,staliśmy się obcy członkowie zboru.W zborze panowała już ustalona hierarchia,braci z zasługami. Raczej ludzie ze skromnym wykształceniem, zawody kiepsko opłacane, a zdrowie już nie te. A tu my, szczęśliwi,wykształceni,mąż starszy a młody,ja śliczna,wiotka pionierka ze zdrowymi zdolnymi dzieciakami. Z kasą i bez kompleksów.
Wpadliśmy jak burza i wprowadziliśmy innego ducha. W grupie męża  zawsze 150% obecnych, na jego wykłady przychodziły tłumy.W naszym mieszkanku wiecznie ktoś wpadał pogadać,zjeść, wyżalić się.I do tego 0 plotek.
Ze strony współstarszych narastała niechęć. Zaczęły się jakieś gierki,insynuacje. Mąż nigdy o niczym mi nie mówił.W końcu miał atak serca. W tym czasie zaczęło się oślepianie światłami. Mąż wycofał się,a wcześniej postanowić zbadać ten system.Obudził się pierwszy i męczył się dla nas. Miały miejsca wobec nas niezłe świństwa.  W sumie ciągnęło się parę lat. Zmieniliśmy zbór, ale to niewiele dało. Po wizycie NO wróciło wszystko,tyle,że zaatakowano mnie i to z dzieci ,które myślało o chrzcie. Usłyszałam od starszego,że dla nich nic nie znaczy moje oddanie Bogu, liczy się oddanie Organizacji.Organizacja= Jehowa.To była dla mnie "obrzydliwość w miejscu świętym".
Więcej już tam nie poszliśmy. Bałam się ,że to odbije się na wierze dzieci. Ale to mądrzy młodzi ludzie.
 Zaufaliśmy Chrystusowi,że jeśli opuścimy wszystko ,to da nam stokrotnie braci ,sióstr, matek ...
Nie zawiódł.    Forum pomagało mi na początku ułożyć emocje.Szczególnie po Kryzysie Sumienia.  .
Brakowało mi zebrań ,tęskniłam za zborem .Forum łagodziło tęsknotę.Teraz jest dobrze, zaglądam tu ,bo was bardzo polubiłam.


Offline PoProstuJa

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #82 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 18:40 »
Tak jest,jak myślisz. Problemy pojawiły się ,kiedy zmieniliśmy zbór,staliśmy się obcy członkowie zboru.W zborze panowała już ustalona hierarchia,braci z zasługami. Raczej ludzie ze skromnym wykształceniem, zawody kiepsko opłacane, a zdrowie już nie te. A tu my, szczęśliwi,wykształceni,mąż starszy a młody,ja śliczna,wiotka pionierka ze zdrowymi zdolnymi dzieciakami. Z kasą i bez kompleksów.
Wpadliśmy jak burza i wprowadziliśmy innego ducha. W grupie męża  zawsze 150% obecnych, na jego wykłady przychodziły tłumy.W naszym mieszkanku wiecznie ktoś wpadał pogadać,zjeść, wyżalić się.I do tego 0 plotek.
Ze strony współstarszych narastała niechęć. Zaczęły się jakieś gierki,insynuacje. Mąż nigdy o niczym mi nie mówił.W końcu miał atak serca. W tym czasie zaczęło się oślepianie światłami. Mąż wycofał się,a wcześniej postanowić zbadać ten system.Obudził się pierwszy i męczył się dla nas. Miały miejsca wobec nas niezłe świństwa.  W sumie ciągnęło się parę lat. Zmieniliśmy zbór, ale to niewiele dało. Po wizycie NO wróciło wszystko,tyle,że zaatakowano mnie i to z dzieci ,które myślało o chrzcie. Usłyszałam od starszego,że dla nich nic nie znaczy moje oddanie Bogu, liczy się oddanie Organizacji.Organizacja= Jehowa.To była dla mnie "obrzydliwość w miejscu świętym".
Więcej już tam nie poszliśmy. Bałam się ,że to odbije się na wierze dzieci. Ale to mądrzy młodzi ludzie.
 Zaufaliśmy Chrystusowi,że jeśli opuścimy wszystko ,to da nam stokrotnie braci ,sióstr, matek ...
Nie zawiódł.    Forum pomagało mi na początku ułożyć emocje.Szczególnie po Kryzysie Sumienia.  .
Brakowało mi zebrań ,tęskniłam za zborem .Forum łagodziło tęsknotę.Teraz jest dobrze, zaglądam tu ,bo was bardzo polubiłam.

Smutna, wzruszająca i ciekawa historia. Niektóre jej elementy przypominają moje przeżycia.

Jednym z takich przeżyć jest to jak przeprowadziliśmy się i przez to zmieniliśmy zbór. Trafiliśmy w nim na niesamowity beton. Betonowi, niereformowalni starsi i betonowi członkowie zboru. Na zebraniu wszyscy wyglądali jak chińska armia z terakoty  ;D Rzędy sztywnych ludzi, bez uśmiechu, bez spontaniczności.
Zobaczylismy, że jest w tym zborze sporo młodych ludzi, którzy - ku naszemu zaskoczeniu - nie integrowali się ze sobą.
Postanowiliśmy rozruszać to towarzystwo, wprowadzić trochę życia w te betonowe mury. Organizowaliśmy spotkania dla młodych, staraliśmy się wymyślać jakieś wspólne inicjatywy.

Efekt... młodzi chętnie zaangażowali się w tę inicjatywę i podobno nawet innym członkom się to podobało (piszę podobno, bo nikt nam w oczy tego wprost nie powiedział). Ale później wmieszała się w naszą inicjatywę jedna siostra, która chciała wdrażać swoje koncepcje i zaczęła mieszać. W efekcie wszystko upadło.
Dodam, że starsi zboru przyglądali się wszystkiemu z boku i nigdy nie wsparli naszych działań. Nigdy nie pochwalili. Co więcej... nie pamiętali nawet jak my się nazywamy! I to nas zabolało najbardziej, bo zgłaszaliśmy się dość często na Strażnicy, a starszy prowadzący nie zadał sobie przez wiele miesięcy trudu żeby zapamiętać nasze imiona czy nazwisko. Byliśmy w końcu tak zniechęceni, że na siłę się przymuszaliśmy żeby pójść choć na jedno zebranie w tygodniu. A nawet jak nie szliśmy, to i tak nikt tego nie zauważał.

Podzieliliśmy się naszymi bolączkami z jednym starszym, którego uważaliśmy za wyrozumiałego. Powiedzieliśmy mu, że czujemy się w zborze obco, że ludzie są sztywni, nikt nie chce się integrować. I że dlatego chcemy zmienić zbór. Ów starszy ku naszemu zdumieniu wcale nie chciał nas zatrzymywać w zborze. Widocznie uznał, że problem jest w nas, a nie w działaniu starszych.
Zmieniliśmy zbór i atmosfera była o niebo lepsza. Ale jak to w życiu bywa - nie ma nic stałego. Z tego drugiego zboru odszedł starszy, aby ratować inny zbór z większymi potrzebami. Niestety wszyscy tak się przyzwyczaili, że ten starszy jest "człowiekiem orkiestrą", który wszystko robi, że jak go zabrakło, to nagle wszystko zaczęło lecieć na pysk. Rządy objął brat o zapędach dyktatorskich. Frekwencja na zebraniach spadła dramatycznie.

Dobrze, że znów się przeprowadziliśmy, bo dzięki temu zmieniliśmy zbór. Okazało się, że to była najlepsza zmiana.
To jak wygląda zbór zależy głównie od starszych. Betonowi starsi produkują betonowych głosicieli :)

A co do tej zazdrości. Też to obserwuję i jest to mało przyjemne. Własnymi rękami zdobywasz wykształcenie, fajną pracę, mieszkanie. A inni to widzą i oczy by wydrapali z zazdrości. Zawsze mnie to smuciło, że na 100 osób w zborze, moje szczęście cieszy tylko jedną bliską przyjaciółkę, a jest powodem do smutku i zawiści u pozostałych 99 osób...  :-\


Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #83 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 19:56 »
Mnie przeraziło to,że zabroniono samodzielnie myśleć. Brat wprost powiedział,  " Bracia ,my już nie musimy myśleć,bo BRACIA za nas myślą"   chodziło o ck i wydawców Strażnicy.
A ja nigdy nie miałam zaufania na 100% . W moim macierzystym zborze uczono nas,że musimy wszystko rozumieć, bo inaczej staniemy się fanatykami.A fanatycy są dla Boga bezużyteczni .Jezus kazał włączyć myślenie,a nie wyłączyć.
Przeraziło mnie co się robi z tymi ludźmi.  Nie mogę też w sercu się z tym pogodzić.
TO ONI SĄ ODSTĘPCAMI I BAŁWOCHWALCAMI.

Efezjan 2:4, 5" wkradli się do zboru fałszywi bracia ,by przeszpiegować naszą wolność...ale nawet na chwilę nie podporządkoliśmy się im. "     


Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #84 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 19:57 »
Sorki za literówki


Offline gangas

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #85 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 23:46 »
  Nooo TomBombadil to gratulacje!!! Jak widzę zbieranie pieniędzy w krzakach przyniosło efekty. Piszesz;

cyt Ciebie
 Raczej ludzie ze skromnym wykształceniem, zawody kiepsko opłacane, a zdrowie już nie te. A tu my, szczęśliwi,wykształceni,mąż starszy a młody,ja śliczna,wiotka pionierka ze zdrowymi zdolnymi dzieciakami. Z kasą i bez kompleksów.

Brawo Jak widać Pan Bóg wie komu pomagać. Pomoc musiała nastąpić niedawno skoro młodzi. A i dodaj śliczna, wiotka i przede wszystkim skromna.

 Nie powinienem w zasadzie wkraczać w " babską " dyskusje ale jesteście obie uzależnione od zebrań. Tak. po to jest ich tyle, żeby uzależnić. To kolejny etap. Ja mam go za sobą i obeszło się bez emocji
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline TomBombadil

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #86 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 23:53 »
Cynizm? Jak się wykształcisz,to potem zarabiasz.A uczciwego chętniej zatrudniają. Z czasem to nawet zatrudnia się innych.


od-nowa

  • Gość
Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #87 dnia: 20 Kwiecień, 2016, 23:59 »
Tak jest,jak myślisz. Problemy pojawiły się ,kiedy zmieniliśmy zbór,staliśmy się obcy członkowie zboru.W zborze panowała już ustalona hierarchia,braci z zasługami. Raczej ludzie ze skromnym wykształceniem, zawody kiepsko opłacane, a zdrowie już nie te. A tu my, szczęśliwi,wykształceni,mąż starszy a młody,ja śliczna,wiotka pionierka ze zdrowymi zdolnymi dzieciakami. Z kasą i bez kompleksów.
Wpadliśmy jak burza i wprowadziliśmy innego ducha. W grupie męża  zawsze 150% obecnych, na jego wykłady przychodziły tłumy.W naszym mieszkanku wiecznie ktoś wpadał pogadać,zjeść, wyżalić się.I do tego 0 plotek.
Ze strony współstarszych narastała niechęć. Zaczęły się jakieś gierki,insynuacje. Mąż nigdy o niczym mi nie mówił.W końcu miał atak serca. W tym czasie zaczęło się oślepianie światłami. Mąż wycofał się,a wcześniej postanowić zbadać ten system.Obudził się pierwszy i męczył się dla nas. Miały miejsca wobec nas niezłe świństwa.  W sumie ciągnęło się parę lat. Zmieniliśmy zbór, ale to niewiele dało. Po wizycie NO wróciło wszystko,tyle,że zaatakowano mnie i to z dzieci ,które myślało o chrzcie. Usłyszałam od starszego,że dla nich nic nie znaczy moje oddanie Bogu, liczy się oddanie Organizacji.Organizacja= Jehowa.To była dla mnie "obrzydliwość w miejscu świętym".
Więcej już tam nie poszliśmy. Bałam się ,że to odbije się na wierze dzieci. Ale to mądrzy młodzi ludzie.
 Zaufaliśmy Chrystusowi,że jeśli opuścimy wszystko ,to da nam stokrotnie braci ,sióstr, matek ...
Nie zawiódł.    Forum pomagało mi na początku ułożyć emocje.Szczególnie po Kryzysie Sumienia.  .
Brakowało mi zebrań ,tęskniłam za zborem .Forum łagodziło tęsknotę.Teraz jest dobrze, zaglądam tu ,bo was bardzo polubiłam.
Dziękuje Ci za opisanie swoich przeżyć.
Pierwsza część aż cieszy, że dobrą, przyjazną atmosferę budowaliście w zborze, za co byliście doceniani i lubiani, jak to dużo zależy od "wkładanego szczerego serca", co drudzy odczuwają z korzyścią dla obu stron. Tak, wiele zależy od tego jacy są bracia starsi.
Druga część zasmuciła mnie tak bardzo, że "zawiesiłam się " na dobrych kilka minut, dlatego że sama przeżywałam w dwóch zborach dręczenie mnie i rodziny przez "niewykwalifikowanych starszych zboru", straciłam zdrowie, wiele z tego powodu wycierpiałam i rodzina też, podniosłam się siłą woli i może  na tamten czas, nie utraconą wiarą w Boga i Jezusa Chrystusa. Wasza Rodzina przeżyła trudne chwile, raczej lata, a nie chwile, zgotowane przez tych, którzy mienili się "braćmi w wierze".
Tak, sens jest ten? - ofiary systemu - jesteśmy ofiarami, ofiar.
 Cieszy mnie, że teraz możecie żyć w spokoju, w zgodzie z sumieniem, pielęgnując wiarę w Boga.
Pozdrawiam i wszystkiego Dobrego :)


od-nowa

  • Gość
Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #88 dnia: 21 Kwiecień, 2016, 00:15 »
A co do tej zazdrości. Też to obserwuję i jest to mało przyjemne. Własnymi rękami zdobywasz wykształcenie, fajną pracę, mieszkanie. A inni to widzą i oczy by wydrapali z zazdrości. Zawsze mnie to smuciło, że na 100 osób w zborze, moje szczęście cieszy tylko jedną bliską przyjaciółkę, a jest powodem do smutku i zawiści u pozostałych 99 osób...  :-\
Niestety nawet wśród współbraci w zborze odczuwa się zazdrość, szkoda, szkoda, ale to też ludzkie uczucie. Jak różne etapy życia człowiek przechodzi, to i zazdrość przechodzi, tym lepiej  jak z korzyścią dla umęczonych zazdrością. Gdy zazdrośnik zdobywa, obiekt zazdrości, to chyba mu mija  ;D  tak trochę żartem. A poważniej to, że z czymkolwiek osobistym, każdy sam musi się uporać.
Gdy przyjechałam kilka pierwszych razy na zebranie samochodem, to nagle w wykładzie było, że do Królestwa Bożego autem się nie wjedzie i po co to, takie przytyczki i jak piszesz, było to "mało przyjemne", nawet zasmuciło i z fajną pracą, wykształceniem to zaraz rozmówki, że się będzie opuszczać zebrania, jak ładne ubranie, to brat starszy mnie upomina, że gorszę innych. Bez sensu. Może ludzka słabość.  Było, minęło. "Każdy walczy ze swoimi demonami".
Jakoś tak teraz śmieszne  się mi to wydało ;D  ;D  ;D takie przemijające  :)
Fajni jesteście  :) Dobranoc
« Ostatnia zmiana: 21 Kwiecień, 2016, 01:06 wysłana przez od-nowa »


Offline gangas

Odp: Bylam 'zainteresowana'
« Odpowiedź #89 dnia: 21 Kwiecień, 2016, 00:18 »
Cynizm? Jak się wykształcisz,to potem zarabiasz.A uczciwego chętniej zatrudniają. Z czasem to nawet zatrudnia się innych.

 I świetnie ale mi coś tu się nie zgadza. Te pieniądze w krzakach to znalazłaś będąc z dziećmi i studiując jednocześnie? Co robił mąż młody a starszy? Czemu uwierzyłaś, że akurat tobie powinien pomóc? To robi się skomplikowane jak serial klan.
Jutro to dziś tyle że jutro.