Jeśli ktoś twierdzi, że kocha wszystkich ludzi kłamie. Wszystkich się kochać nie da, ale można szanować jako człowieka, nawet wtedy jak mamy jakiś uraz czy poczucie krzywdy.
Na widok jednych znajomych się cieszymy, innych witamy obojętnie i to jest całkiem normalne. Mogę mieć żal, mogę być uprzedzona ale to nie zmienia faktu że stać mnie na szacunek jaki należy się człowiekowi ponad wszelkimi podziałami.
No nie da się przejść obojętnie obok potrzebującego pomocy, niedawno na przystanku młoda kobieta straciła przytomność, a akurat tamtędy przechodziłam, dziecko w wózeczku spało, zebrało się nas kilka osób, wiecie jak każdy z nas współpracował, to było jakbyśmy się wszyscy znali, każdy wiedział co robić, aby pomóc tej młodej, nieprzytomnej matce z dzieckiem. Do 10 min. przyjechało pogotowie, kobieta odzyskała przytomność. Niesamowicie pozytywne jest uczucie, gdy przyczyniamy się dla dobra innych. Obojętnie czy pomagamy wierzącym, niewierzącym, wierzącym innych religii. Nikt tam nie pytał o wyznanie, po prostu pomagał.
Byłam młodą głosicielką, mieliśmy zbiórkę gdzieś w odległej małej miejscowości. Gdy zaczynała się zbiórka jakieś 20 m od nas stał oparty o wielkie drzewo jakiś mężczyzna. Gdy cała odprawa się skończyła, ów mężczyzna osunął się na ziemią. Oczywiści to wzbudziło małe poruszenie w naszej ponad dwudziestoosobowej grupce. Jednak po chwili stwierdzono, że to na pewno jakiś pijak i niech się nim zajmą miejscowi.
Poszliśmy głosić. Później jedna z kobiet mówiła, że zatrzymał się jakiś samochód i mężczyzna z auta wezwał pogotowie które gościa zabrało.
Po jakimś czasie głosiłam w bloku ze starszą siostrą i na klatce leżał mężczyzna . Gdy się nad nim pochyliłam moja towarzyszka mnie oburknęła, że to na pewno jakiś pijak i postanowiła ominąć to piętro. Tu jednak postawiłam na swoim i zadzwoniłam do najbliższych drzwi z pytaniem czy nie znają tego pana? Ludzie znali, to był ich sąsiad z innego piętra. A jaki on był czy chory, czy pijany to już nie moja sprawa.
Ja nie twierdzę, że wszyscy są tacy, ale tak jest wygodniej, dziś też ludzie czasem udają że nie widzą.
ktoś w innym wątku napisał ...bycie dobrym człowiekiem to za mało.... I tak się zastanawiam co ma większą wartość ,,bieganie slalomem " między ludźmi w potrzebie i głoszenie, nabijanie sobie godzin, czy pochylenie się nad drugim człowiekiem i pomoc?