Ja to rozumiem. Żyć według własnych zasad i niepodporządkowywanie się nikomu jest najłatwiejszym stylem życia jaki można sobie wyobrazić. Nic dziwnego, że miliony - jeśli nie miliardy - ludzi tak żyją.
Ale mam takie pytanie - do osób piszących na tym wątku, a które odeszły od zboru.
Jak wygląda teraz Wasze życie? Załóżmy, że jest data 24, 25 grudzień, albo 31 grudzień, albo marzec/kwiecień w okresie wielkanocnym albo 14 luty. Czy obchodzicie wtedy popularne w tym czasie święta, czy nie celebrujecie żadnych świąt?
Ja miałem normalne święta w końcu. Mama popłakała się z radości, że po 16 latach rodzina była znów razem. Uświadomiłem sobie jak bardzo raniłem najbliższych gdy nie byłem z nimi wtedy, gdy większość rodzin jest razem i spędzają razem czas. Ja zawsze gdzieś wyjeżdżałem w góry żeby nie obchodzić babilońskich świąt a teraz zrozumiałem co jest w życiu najważniejsze i to że nie byłem tolerancyjny dla najbliższych, choć oni tolerowali mnie zawsze. Teraz wiem jak było im przykro że ponad rodzinę stawiałem WTS.
Miałem postanowienie w sercu, że zrobię najfajniejsze święta jakie do tej pory mieli. I udało się! Radość i szczęście mamy, siostry, szwagra i siostrzeńca - bezcenne! Nie zamienię na nic!
Słuchając kolęd zauważyłem, że słowa są zaczerpnięte z Biblii. Nic tam złego nie ma jak uczył WTS.
Spędziłem w końcu czas z tymi, których najbardziej kocham. W lato nie ośrodek pionierski a urlop z rodziną w Słowackich Tatrach. W tym rok też planujemy jechać razem i święta spędzać razem.
Rodzina jest najważniejsza i z tym czuję się w końcu szczęśliwy.
W WTSie zawsze mi tego brakowało.
P.S.
Nie żyję wg własnych zasad jak to ujęłaś i podporządkowuję się prawu i własnemu sumieniu, chociaż jak każdemu zdarzy się popełnić błąd. Ale to chyba ludzkie co nie??