Pozwolę sobie na komentarz.
Zawsze zarzucano mi ,że niczego nie przyjmuję na wiarę,wszystko sprawdzam itp.
Także w trakcie "studium".
Moja mama i siostra "przyjęły prawdę" szybko,ja nie.
Zawsze powtarzano,że nie przyjmę czegokolwiek,jeżeli nie sprawdzę.
Tak było ,jest i pewnie pozostanie.
Wiem,że w wielu przypadkach,to,że pokazano mu [prawdziwe] dziesięć przykazań, wystarczyło,żeby przekonać,że tu jest prawda. itp.
U mnie tak nie było.
Sprawdzałem ,zadawałem niewygodne pytania.
Od początku czytałem tzw. "literaturę odstępczą".
Oczywiście od T.Kundy "Pismo św.przeczy..."
Mam ponad dwadzieścia publikacji [książek i broszur].
Do udanych zaliczam "W obronie wiary",czy "Walka na wersety".
Wbrew pozorom wcale nie "Kryzys sumienia".
Ten ukazuje tylko,że nasze wyznanie to dzieło stwórcy i człowieka.[= niedoskonałego].
Nasz społeczność jak powiedział dobry mój znajomy ,który swego czasu ukończył "Kurs usługiwania",jest podobna do wielu innych wyznań.
Wszystkie przypominają ogród.
A we wszystkich pojawiają się "chwasty".
My różnimy się od większości z nich,że te chwasty wyrywamy.
I wykluczenie nie stanowi "zła"tylko "dobro" na którym zależy członkom itp.