To ja pierwszy rzucam kamyczkiem
"A Jezus podszedł i powiedział do nich, mówiąc: Dano mi wszelką władzę w niebie i na ziemi." [Przekład Nowego Świata, Mt 28: 18]
Pytania moje brzmią: Dlaczego Jezus skłamał mówiąc po zmartwychwstaniu, że ma wszelką władzę skoro otrzymał ją dopiero w roku 1914? Dlaczego nie powiedział że BĘDZIE mu dana wszelka władza?
Co to znaczy wszelka władza? Czym się Jezus zajmował do roku 1914 i jakie stanowisko w takim razie objął po zmartwychwstaniu, skoro Królem miał dopiero zostać?
Osobiście przyznam, że ten właśnie werset mi otworzył oczy ku dalszemu przebudzaniu.
A tam kamyczek... to ledwie ziarnko piasku!
Zawsze można rozumieć tę wypowiedź jako pewną metaforę czy coś w tym stylu.
Ja mogę powiedzieć: "Dano mi bilet na Euro 2020".
Dano mi dzisiaj, ale w pełni go wykorzystam dopiero za 4 lata. Tak samo przyszły król może powiedzieć, że dano mu władzę, choć koronowanie będzie dopiero za miesiąc.
Takie kreatywne wytłumaczenia w stylu: Co Jezus miał na myśli?, można mnożyć i mnożyć
Niestety tak jest z wieloma wersetami, że można je rozumieć na różne sposoby.
Mam takie odczucie, że dyskusja zmierza w dziwnym kierunku. Są tu różne wypowiedzi dyskredytujące Pismo Święte, a ja akurat wierzę w to, że Biblia jest księgą natchnioną przez Boga. I że jest "instrukcją obsługi" człowieka.
Miło się rozmawia, ale to już przypomina kręcenie się w kółko. Te same argumenty powtarzane do znudzenia, tylko w nieco innych odsłonach. Nie ma tu już nic odkrywczego i nowego dla mnie.
Dlatego robię sobie forumowe wakacje
Jak się wydarzy nowa afera w Ciele Kierowniczym, to może znowu tu wpadnę. Ale obecnie nie mam już nic do dodania od siebie.
Pozdrawiam forumowiczów gorąco