Witajcie,
Wczoraj skończyłem czytać. Książka jak dla mnie jest świetna. Całe dzieciństwo mi rzeleciało przed oczami, wszystkie strachy, bieda komuny, trudny kontakt z rodzicami, stan wojenny, czarno-białe Strażnice i PS drukowane po strychach. Żółta książka (którą lubiłem), poczucie że jesteśmy wybrańcami do przeżycia(zgroza dla mnie teraz). Robert nawet tych samych ludzi zna i opisuje. Nawiasem mówiąc, pamiętam jak zbieraliśmy pieniądze i ubrania dla jakiejś rodziny ŚJ, którym spalił się dom. To było miłe- takie poczucie wspólnoty. Przypominam sobie, że zdziwiłem się kiedy spotkałem na głoszeniu Badaczy Pisma Świętego. Wtedy pierwszy raz usłyszałem, że istnieje kilka podobnych grup. Lubiłem tych wujków i ciotki szczerze- nie miałem pojęcia o tych wszystkich problemach osób wykluczanych i unikanych. W domu się poprawiło, odkąd rodzice zaczeli chodzić na zebrania. Dzisiaj myślę, że to Swiadkowanie było dla nas w komunie zastępnikiem wolności i buntu przeciw rzeczywistości. Nie sądziłem wtedy, jakie ten idealny świat pokaże oblicze, gdy w końcu uzyskamy wolność, i że organizacja przebije głupotą swoich wrogów i prześladowców. Trochę to smutne przebudzenie było (i niedawne). Trza było i wykluczenie zaliczyć, żeby łuski spadły z oczu. Wróciłem tylko po to żeby rodzinę ratować, dzieci i żonę. No i chyba sie udało- możemy teraz w domu porozmawiać o WSZYSTKICH wątpliwościach, nikt mi dzieci o chrzest nie nagabuje. ZOOMowe zebrania też pomogły odzyskać perspektywę i odprogramować mózgownicę. Nie jestem pewny czy mogę mówić o zmarnowanych latach- czegoś to mnie też nauczyło, mam wiele miłych wspomnień. Pewnie moje wybory byłyby trochę inne, ale nie jestem też pewien tego czy lepsze.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów serdecznie tym pierwszym wpisem. Czytam sobie Wasze- najbardziej lubie te wspomnieniowe i komiczne :-). Rożnych wójków sobie powspominam, z siebie się pośmieję z perspektywy czasu
. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich!