Jesteście nieżyczliwi i jednocześnie nieprzyjemni,a przy tym poza wyrażeniem swojej niechęci do mnie tylko dlatego,że "nie uciekam " z tego miejsca,starcie się mnie "wykluczyć".
Na szczęście pomiędzy wami i na szczęście w "Administracji" istnieją ludzie rozumni,których nie boli obnażanie waszych tematów.
Rozumiem "Roszada",że jak nikt tutaj ,i nikt w innych miejscach wielce "cierpisz".
Nie zamierzam cię denerwować,niemniej wykazywać jeżeli trzeba twój "prymitywizm",tak.
I wcale nie piszę tego złośliwie.
Niemniej pewny jestem,że swoje zainteresowanie[twoja znajomość]kończy się na cytowaniu.
Potrzebne jest jeszcze zrozumienie.
Niestety niczym nie różnicie się pod wieloma względami od tych,których krytykujecie.
Postawa ta ,nie przynosi jednak rozwoju,jest zastojem.
Nie jest twórczym myśleniem ,tylko przypominaniem przeszłości.
Jeżeli zamierzam mnie obrażać, trudno [ravasz] .
Niemniej niewiele jest w tobie "z cwaniactwa lisa".
Niestety.
To,że napiszesz ,czy wypomnisz mi urojenie,to jedno,to,że nie masz nic rzeczowego do powiedzenia to drugie,to ważniejsze.
R.Dawkins wiarę w stwórcę uważał za urojenie.
Ludzi,którzy w niego wierzą za umysłowo chorych.
Ten przynajmniej napisał książkę na ten temat,i na ten temat miał wiele do powiedzenia.
Tak wiele,że inni jak m.in Rob Slane musieli mu odpowiedzieć "Bóg rzeczywisty".
Jesteś "lisie" nieprzyjemny,a jeżeli wierzący ,to wiedz,że oczekuje się i od ciebie [ja stawiam się zawsze do dyspozycji],iż masz pozostawać "zawsze gotowy do udzielenia r o z s ą d n e j odpowiedzi każdemu,kto prosi was o wyjaśnienie nadziei,jaka w was jest -ale...
jest pewne ale
...ale,w pokorze..."1Pt.3:15-16
Jesteś "Roszada" chyba nienormalny wypominając mi nienormalność.
To ty całymi latami zamiast oddawać się konstruktywnej analizie natchnionego słowa ,porównujesz nasze stare wypowiedzi z nowymi,żeby pokazać różnice.
A ja na przykładzie "eteru" wykazałem,że i to pojęcie od pełnego uznania,aprobaty,doczekało się odrzucenia.
I to w nauce,w której istnieją mocne kryteria dochodzenia do prawdy,uwiarygadniania.
I co z tego,że zmieniamy wyjaśnienia.
Czynią to niemal wszyscy.
I czekam na temat,który przeanalizujemy w oparciu o natchnione słowo z pominięciem naszej literatury,żeby sprawdzić wasz szacunek do tego słowa,i wykazać się jego zrozumieniem.
I przypominam,że zanim się tu pojawiłem pod tym tematem były trzy strony,teraz jest ich dużo więcej.
Rozumiem ,że wielu z was zadowala się pisaniem,niekoniecznie czytaniem,szkoda.
Niemniej nie ukrywam swojego zadowolenia z możliwości pisania tutaj,chociaż widzę,że "zakłóciłem wam spokój"