Pisząc o nowym narodzeniu nie miałem zamiaru agitować. Chodziło mi o to, że to, czego odmawia ogółowi Świadków Ciało Kierownicze jest konieczne i dostępne dla każdego człowieka, który tylko ma takie pragnienie. A przecież Ciało Kierownicze wyraźnie oświadcza, że nowe narodzenie nie jest konieczne dla "drugich owiec".
Zgadzam się, że są różne wykładnie nowego narodzenia. Najbardziej tradycyjna to taka (u Ojców Kościoła), że nowe narodzenie to chrzest (narodzenie z wody) oraz następujące zaraz po nim udzielenie Ducha Świętego (narodzenie z Ducha Św.). Na drugim biegunie jest wykładnia kalwińska, że nowe narodzenie to niezależne od chrztu odrodzenie z Ducha Świętego, dzięki któremu ktoś okazuje skruchę i zaczyna wierzyć w Chrystusa.
Wymieniłem nowe narodzenie tylko przykładowo, jako jedno z wielu dóbr duchowych zakazanych dla "wielkiej rzeszy". A o decyzji Kruszynki nie myślałem w kontekście nowego narodzenia, tylko odnośnie powrotu do organizacji lub dalszego poszukiwania prawdy poza nią.
Nie neguję też, że Duch Św. działa tam, gdzie chce, i że różni ludzie, w różnych kręgach i środowiskach, także niezrzeszeni w żadnym kościele mogą być zbawieni. Zbawienie to sprawa między Bogiem a człowiekiem. Ale pobudzanie ludzi, którzy są na rozdrożu, by rozważyli różne możliwości chyba nie jest niczym złym?
Widzicie, ile nieporozumień wynika, gdy się krótko formułuje myśli, a nie można szerzej porozmawiać. A może powinienem stąd odejść?