Nie wiem, czy masz rację. Z moralnego punktu widzenia na pewno powinna poinformować służby o tym, że wszystko jest ok, jak tylko zobaczyła, co się dzieje. Sam jednak zauważyłeś, że dotyczy to sytuacji, w której faktycznie wszystko jest ok, czyli mówimy o osobie zdrowej. Tutaj zachodzi całkiem sporo przesłanek, że stan tej osoby pozostawia wiele do życzenia.
Ale nawet gdyby była w pełni zdrowa i świadoma, to nie wiem, czy jest paragraf na tego typu zachowanie. Zupełnie inną sytuacją jest to, gdy ktoś w pełnej świadomości wzywa służby do określonych czynności bez uzasadnienia - chociażby robią sobie idiotyczny żart w rodzaju "na lotnisku jest bomba". Jest to działanie czynne. U niej takiego nie było. Wydaje mi się, że nie ma w polskim prawie przesłanki do karania takich osób z automatu.
Czy w ogóle jest obowiązek oglądania wiadomości i ciągłej weryfikacji tego, co się dzieje? Możesz uciec w pełni świadomie i postanowić, że w ogóle nie będziesz wchodził na FB, Interia czy Onet i nie dowiesz się, że postawili pół kraju, by cię znaleźć. Także moim zdaniem tego typu akcje to jest po prostu koszt demokracji, czy szerzej mówiąc wolności. Od czasu do czasu się zdarza.
Jako podatnicy ponosimy takie koszty, które są wynikiem różnych sytuacji. Na przykład wypadki drogowe w 2023 roku w Polsce kosztowały podatnika nieco ponad 30 miliardów złotych. Tutaj też mnóstwo ludzi mogłoby oddawać koszty akcji ratunkowej, ale tak się nie dzieje, bo jest to pewien rodzaj umowy społecznej.