"Zakaz transfuzji krwi obowiązuje od I w. n.e. W zasadzie wyznanie nic do tego nie ma. Jest to osobiste stanowisko każdego człowieka."
W zasadzie, to pan, który wypowiedział te słowa popełnił dużą gafę. Kto jak kto, ale Pan Mielczarek powinien wiedzieć, co sugeruje zresztą w swojej wypowiedzi, iż "zakaz transfuzji" jest zakazem Bożym, wywodzącym się z Pisma Świętego, a więc nie ma tu żadnego znaczenia żadne "osobiste stanowisko" kogokolwiek. Zakaz ludzki jest przecież zakazem, a Boży? Także bezwzględnym zakazem. Egzekwowanym zresztą stanowczo w organizacji przez jej przywódców, do której należał ten pan, i który to pan był zobowiązany ten zakaz także bezwzględnie egzekwować od podległych mu osób w biurze w Nadarzynie. Jedno kłamstwo rodzi drugie, a nawet następne kłamstwa. Pan ten przemilczał bowiem także to, iż jeśli ktoś miałby inne stanowisko niż on oraz tak zwana "grupa, trzymająca władzę" w organizacji świadków, to grozi mu wykluczenie,a jeśli go łaskawie nie wykluczą, to każą mu pod przymusem odejść i będą znowu twierdzić, że jest to drugie jego "osobiste stanowisko".
Inną sprawą jest, że nikt w I wieku naszej ery nie wydawał zakazu transfuzji krwi (kanon Pisma Świętego pojawił się parę wieków później), bowiem nie była ona wówczas znana, ani przez wiele wieków potem, a Świadkowie Jehowy pojawili się na scenie świata dopiero w 1931 roku, i dopiero w roku 1945 ich liderzy wydali taki zakaz, wcześniej pochwalając tego rodzaju zabiegi.
Przynajmniej teraz wiemy, że to powiedzenie "osobiste stanowisko czowieka", czy też jego "osobista decyzja" nie wzięła się nagle z znikąd, na przykład nie pojawiła się po raz pierwszy po strzelaninie w Hamburgu, lecz ma już długoletni staż w organizacji rządzonej przez Ciało Kierownicze, a te oświadczenia mają magiczną moc zdejmowania z tych rządzących odpowiedzialności karnej i po to oni tak lubią się nimi posługiwać. Czyli tak jak Piłat, "umywają ręce". A sami te zakazy ustanawiają.