Pamiętam o tej kwocie. Nie wiemy jednak jaki jest sposób liczenia tego "długu". To nie jest bank, żeby uznać te słowa za jakiegoś rodzaju wiążące treści. Faktem jest jednak, że w tamtym konkretnym momencie wyrazili takie przekonanie o kwocie "długu". Tylko co to zmienia? Moim zdaniem to nie zmienia nic, bo to nie świadczy o tym, że to jest jakiś biznes. Możesz umówić się na spłatę zobowiązań, oni się tam tak umówili, no to mają je spłacać. Podejrzewam, że do tej kwoty trzeba doliczyć także koszty budowy Sal Zgromadzeń, których w Polsce jest 9, tym samym 2-3 razy więcej w przeliczeniu na głosiciela niż w USA i nie mamy pojęcia o mechanizmie liczenia "spłaty" tych zobowiązań.
Nie mam danych ani z całego świata, ani nawet z Polski. Odniosłem się do moich doświadczeń, żeby wskazać, że zjawisko nie jest masowe i wydaje mi się, że gdyby takie było, to byłoby o tym głośno, a tak nie jest. Mówimy o ogólnym zjawisku, ale nie pojawiają się chwilę nowe sale na sprzedaż, a wiele - tak jak zauwazyłem - funkcjonuje już 20, 25 czy nawet więcej lat, co też trochę buży obraz biznesu opartego o handel nieruchomościami.
Natomiast co do 300 milionów dolarów, to kwota została wpłacona jako gwarancja, co oznacza, że może być zwrócona. Wiemy jednak, jak długo ciągną się takie sprawy i wiemy też, że jak dotąd ta kwota nie została zwrócona (jak przynajmniej wynika z przekazów medialnych). Co więcej, jest ona przechowywana przez sąd jakieś 10 lat, co oznacza, że wartość tych zamrożonych środków znacząco spadła, a dodatkowo mogła zostać uszczuplona przez przegrane przez jw.org sprawy - ponieważ gwarancja służy też wypłacie świadczeń różnego rodzaju w takich sprawach. Także nadal uważam, że to nie był, nie jest i nie będzie sukces. Jeśli część tej kwoty zostanie im w końcu zwrócona, to co najwyżej nie będzie to dramat, ale do sukcesu daleko. Sukcesem byłoby, gdyby sprzedali Brooklyn z własnej decyzji - a wychodzi na to, że tak nie było - a następnie nie musieli zamrażać takich pieniędzy w pozwy o molestowanie.