Masz rację nic nie zmienia.
Bruzda a mózgu została tak głęboko wyryta,że na siłę będą wymyślać różne dziwne rzeczy aby potwierdzi ,że mają racją.
Przykładem mogą być SJ.
Mówiąc bardziej ogólnie - chodziło mi bardziej o to, że dla kogoś, kto chce oprzeć się na jakimś spójnym systemie religijnym, to czy główne postaci w tym jego systemie wierzeń były rzeczywistymi postaciami czy też pewnym mitem uosabiającym jakieś idee/wartości, to ma niewielkie znaczenie.
To, że jesteś dobrym człowiekiem ponieważ chcesz być jak Mojżesz czy Noe jest ważniejsze od tego czy Mojżesz/Noe żyli naprawdę.
Podobnie - ktoś chce być szlachetny jak pan Wołodyjowski i nie ma znaczenia czy żył kiedyś człowiek o nazwisku Wołodyjowski.
Tutaj będzie spór pomiędzy fundamentalistycznym podejściem 0/1, czarno/białe a podejściem kolorowym. Myśleniem centralnym / mysleniem granicznym. Mówiąc w skrócie: czy istotne są najmniejsze detale czy też liczy się sedno systemu religijnego, w który się wierzy.
Dla osób/instytucji z podejściem 0/1 problem z najdrobniejszym trybikiem w systemie wykolei cały system.
Nawet też nie chodzi o system tylko o dobrostan całego człowieka. Czy mam żyć w lęku, że moje przekonania religijne są zależne od odkryć historycznych takich czy innych. Czy też mój system jest na tyle "ponad" te detale, że nie ma znaczenia czy - mówiąc brzydko - papież/członek CK/ajatollah ogląda pornografię albo czy kradnie batoniki w sklepie.
Liczy się moje życie i to bym był zachowywał się porządnie.
Oczywiście - jeśli ktoś mną brzydko manipuluje i wywiera na mnie nieuczciwą presję, to powinienem mieć swobodę podziękowania takiemu gościowi a z obserwacji widzę, że np funkcjonariusze jw.org nie grają tu czysto. Złożona sprawa.