A tak swoją drogą, jeśli Świadkowie nie wierzą w ingerencje Boga co do stanu zdrowia - czyli nie wierzą w cudowne uzdrowienia - to jest to trochę bezduszne.
Bardziej bezduszne jest ocenianie ludzi niepełnosprawnych jako grzeszników, którzy powinni odpokutowywać i póki nie zostaną uzdrowieni nie są traktowani jako pełnoprawni członkowie kościoła. Bardziej bezduszne jest podważanie cudzej wiary gdy cud nie nadchodzi. Bardziej bezduszne jest sugerowanie, że zamiast udać się do lekarza powinno się zawierzyć Jezusowi. A wszystkie z tych patologii zdarzają się w kościołach uzdrowieniowych. Poczytaj sobie co dzieje się z wiernymi, nawet teologami, którzy ulegają poważnemu wypadkowi lub rodzi im się niepełnosprawne dziecko i nagle ich kościoły wypinają się na nich dupą. Wtedy przychodzi otrzeźwienie i świadomość, że nauczania powinny być kształtowane wedle innych wrażliwości.
Lepiej żeby człowiek stanął twarzą w twarz ze swoim położeniem i szukał pomocy w medycynie, niż żeby szukał go w religii i w konsekwencji dyskryminował chorych, zamiast chore doktryny. Kto odpowie za los tych, którym doradzono by zamiast iść na chemię zaufali Jezusowi i w efekcie trafili do piachu?
Świadki mają swoje za uszami jeśli idzie o kwestię krwi, ale gdyby byli kościołem uzdrowieniowym ofiar ich doktryn byłoby zdecydowanie więcej. Wystarczy, że za kadencji któregoś prezesa zafiksowaliby się na leczeniu choćby niektórych ciężkich chorób drogą wyłącznie modlitwy i przez dekady trzymali się tego z uporem godnym kwestii krwi. Jeśli nie potraficie znieść świadkowskiego zakazu transfuzji, to nie bylibyście gotowi na hipotetyczne świadkowskie doktryny uzdrowieniowe i wynikające z nich konsekwencje medyczne.