Zanim zostałam świadkiem rozmawiałam z księżmi (byłam bezwyznaniowa).Miałam przeczytaną biblię i dużo pytań. Księża zamiast rozmawiać o biblii ciągle mówili o świadkach,choć nie chciałam.Dali mi książeczkę o historii Rusella i Rutheforda,o BetSarim i piramidzie. Zapoznałam się,ale to nie miało znaczenia,bo chciałam znać biblię,a o tym nikt nie bardzo w kościele chciał . Świadkowie chcieli,pozwalali zadawać pytania i byli cudowni. Nie wiedziałam przez 30 lat,że mam traktować Strażnicę za natchnioną,a CK za jedyny kanał. Odbijało się to ode mnie,zawsze korzystałam z różnych przekładów biblii. I nagle zdziwko,że to inna religia,niż ja myślałam.
Puenta: nawet uczciwa wiedza o historii Organizacji nie musiałaby powstrzymywać,gdyby uczciwie mówiono o swoich błędach.Gdyby naprawdę traktowano się z miłością i szacunkiem. Ale nie ma co liczyć na uczciwość,a pycha chodzi przed upadkiem.