To ja zadam pytanie: dlaczego w ogóle pensja pielęgniarki musi być regulowana? Dlaczego ogrom profesji podlega pod taką samą najniższą krajową, chociaż zawody te nieraz skrajnie się od siebie różnią koniecznymi nakładami pracy, a pielęgniarki mają być wyjątkiem?
Czy powodem tej sytuacji ma być fakt, iż służba zdrowia w Polsce jest państwowa? Taki powód jest dla mnie słaby.
Dlaczego nie uregulujemy pensji pracowników zakładów gospodarki komunalnej? Niektóre z tych zakładów są finansowane z budżetów miejskich czy gminnych, a inne prywatne. Dlaczego nie ustalimy wynagrodzenia, potocznie mówiąc, "śmieciarza", na określonym poziomie adekwatnym do wykonywanej przez niego pracy? Jest to ciężka praca fizyczna, o wysokim ryzyku kontaktu z materiałami czynnymi biologicznie, nieraz materiałami zakaźnymi, toksycznymi, żrącymi i w zasadzie całą tablicą Mendelejewa. Jest to także zawód strategiczny dla bezpieczeństwa naszego kraju, jeśli bowiem tych ludzi zabraknie, miasta zostaną zalane śmieciami, co spowoduje migrację gryzoni będąch nosicielami patogenów chorobotwórczych (przypominam że to szczury były odpowiedzialne za epidemie dżumy).
Czy nie powinniśmy regulować ich pensji tak samo jak pielęgniarek, bo nie protestują? Bo nie tworzą pomarańczowych miasteczek?
Gdzie jest granica i kto ustala, jakie to są "godne zarobki"? Może powinniśmy regulować wszystkie profesje? Czy pielęgniarka jest lepsza od sprzątaczki w szpitalu? Czy ta też nie powinna godnie żyć? A ratownicy medyczni? A pracownicy analiz medycznych?
A co z kierowcami zawodowymi? Gdyby oni przerwali łańcuch dostaw, ze wzgledu na strajk, okazałoby się, że to znacznie bardziej strategiczna grupa ludzi niż pielęgniarki, bo nagle sklepy byłyby puste, a pielęgniarki nie miałyby wenflonu do wkłucia, bo ten nie dojechałby w dostawie z hurtowni.
To wiem! Zastrajkujmy wszyscy! 1000 złotych podwyżki dla każdego! Ale jak każdy dostanie 1000 złotych, to tak, jakby nikt nie dostał...
Hmm... to może pozwólmy rynkowi samemu się regulować? Właśnie to jest złoty środek. Nie podejmujmy arbitralnych decyzji. Niech reaguje rynek, tak jak w przypadku piekarzy, kierowców, maszynistów, sprzedawców, logistyków, rybaków, tak samo pielęgniarek.
Gdy dokładacie pielęgniarkom, po pieniądze stoją w kolejce nauczyciele, policjanci, wojskowi, pracownicy ZUS i następnie wszyscy inni. Łańcuch zawsze wygląda tak samo. Na końcu tego łańcucha stoi pielęgniarka, która dziwi się, że znów chleb poszedł w górę, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i to też wzrost jej pensji spowodował wzrost inflacji.
Proszę was, zrozumcie to że regulowanie rynku to idiotyczy pomysl, bo kończy się zawsze katastrofą, co już zaczynamy obserwować.