Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Taki ja  (Przeczytany 3041 razy)

Offline Szymon Miś

Taki ja
« dnia: 20 Listopad, 2020, 17:28 »
Cześć. Na początku przepraszam za ortografię - nie jestem do tego stworzony ;/. Nie specjalnie lubię pisać i wynaturzac się o sobie i swoim życiu ale ciągle szukam i może uda się mi coś tu znaleźć w tych poszukiwaniach ( napiszę na koniec pogrubione, czego szukam, żeby nie zanudzać nielubiących czytać)  Nazwywam się 'Szymon' 'Miś' żeby było przyjemniej :) to z tych mniej prawdziwych moich przeżyć.. a z tych już prawdziwych. Jestem w org od ponad 30 lat - ochrzczony w KK i jakieś pare miesięcy później rodzice zostali świadkami. Świadkami bardziej na papierze niż w życiu, ale za co jestem im wdzięczny to, ze zaszczepili mi 'jakąś' wiarę w Boga. Wspominam miło wertowanie z nimi Opowieści Biblijnych - ostatnia książka za pomocą której było prowadzone ze mną studium - może miałem wtedy 5/6 lat. Chodziłem, a czasem nie chodziłem z nimi na zebrania. Nudziłem się. Później wpadłem w hmmm fajne ale nie do końca zdrowe towarzystwo. W wieku 11 lat nauczyłem się pić, bić, kraść i przeklinać. Jeden z gorszyszych haharów na osiedlu. Było fajnie bo miałem szacunek wśród kumpli i młodych sąsiadów na osiedlu i w szkole - nie zaznałem prześladowań w szkole za wiarę, co nie jest specjalny powodem do dumy. Opinie miałem ogólnie nie ciekawą, mimo że na zebraniach starsze ciocie och i ach ale ten wasz syn jest miły i tak ladnie odpowiada. Myslę że ta droga byla trochę podyktowana brakiem zainteresowania w zborze i malą ilością rówieśników - po za jedną śliczną rówieśniczką :D. Jak miałem ok 15 lat przyjechał do mojego zboru świetny krasomówca i ogólnie człowiek. Pierwszy raz sluchałem zebrania z zaciekawieniem. Pierwszy raz ktoś serio zapytał jak się  mam. Naprawdę świetny gość, który był gorliwy w Bogu. Nie zrobił wiele, ale poruszył moje serce - 15 latka. Później trochę wkręcilem się w towarzystwo tej wczesniej wspomnianej slicznej rówieśniczki i tak sobie postanowiłem, że ona będzie moja, a ja stanę się duchowym człowiekiem. Przeczytałem raz br. Wymagania, zostałem głosicielem, a chwilę później po przeczytaniu ks. Zorganizowani zgłosiłem się do chrztu. Rodzice nic nie wiedzieli - dziwne czasy :) Pojechałem na 1 ośrodek - to był wschów naszego pięknego kraju. Fantastyczne przeżycia. Teren niesamowicie owocny, pierwsze prowadzenie tekstu dziennego, pierwsze zbiórki jako 16 letni dzieciak. I tam kolejna śliczna rok starsza siostrzyczka z niesamowicie gorliwej i zasłużonej rodziny. Ośrodek 1,2.. w tamtych okolicach, ja dojrzewalem i wieku 17 lat awans na pioniera stałego. I tak przez 13 lat. Mily i bardzo ciekawy okres. poznałem wielu fantastycznych ludzi i miejsc. Ale o tym może jeszcze za chwilę. Ogólnie to byłem gorliwym dzieciakiem. Chlonąłem 'prawdę', miałem pragnienie robienia czegoś dobrego dla innych. I to robilem. Umawiałem się ze strszymi wójkami i ciociami. Przynosiełem zakupy. odwiedzałem chorych. Sluchałem o problemach. Czasem łóżkowych i małżeńskich żony przewodniczącego - jako 18 letni pionier a ona 50  :o Było ciekawie, ale trochę mecząco. Zbór w którym się wychowywalem nie był łatwy - żony bite przez męzów (2 przypadki o których wiedział zbór), mężowie pijacy i palacze ( kilka przypadków i zdanie jednego z grona - a co myslisz jak mnie zaboli ząb to nie można sobie jednorazowo zapalić - od zaraz taka afera?), i to co częste w zborach przed obslugą starsi robią wizyty - wiecie co my się waszą sprawą zajmujemy ale w czasie obslugi nie ma konieczności o tym wspominać, załatwimy to po obsludze.. Smutne.. W penym momencie jak się to skumulowało pogdałem z gronem i zostalem lekko mowiąc wysmiany - w stylu 'co ty gówniarzu wiesz o życiu'. Mniejsza o to, moja gorliwość rosła. Ta pierwsza moja zborowa miłość wyszła za mąż. Druga - nie potrafiła się określić no i wybrałem w wieku 19 lat trecią i tą jedyną - jest do dziś niesamowitą żoną. Oboje pionierzy, oboje plany ternowe. Więc szybki ślub, zamiast fizycznych prezentów na wesele kasa i chwilę po w teren oddalony. Naprawdę było to pieknych kilkanaście lat. Polska przejechana wzdłuż i wszerz. Dużo fajnych i niefajnych przezyć. Miałem zadanie bycia starszym. Starsi z reguły maja na tym forum złą opinie. Ja miałem dobra wśród mlodzierzy i starszych ale sam nie byłem do konca zgodny z wytycznymi orga. Zawsze kochalem i będę kochał ludzi i staram się to od tego 16 roku życia okazywac innym i to wraca - złota reguła, jak ktoś ją podważa to znaczy że za malo z siebie dał. Mimo mojej gorliwości, już od początkow mojej przygody z organizacją założylem, że chce mieć otwartą głowę i nie stać sie fanatykiem (niestety zdarzało mi się nim stawać ale nigdny nie do przesady). Od chyba własnie tego 16 roku życia odwiedzalem siostrzane forum. Na początku walczylem z odstępczymy naukami, po paru latach je popierałem, później nie wchodziłem na nie i tak leciały lata. Pamiętam jak w słubie jako kilkunastolatek zawsze jako taki kozak JW, mówiłem ' jak mi Pan/Pani pokaże lepsza prawde albo zrozumienie Biblii to ja to kupuje' :) i chyba to bylo zdrowe podejście. Natomiast zmieniłem je na korzyść orga i w wykładach często powtarzałem - co by się stało jakby rok 1914 okazal się złą datą? nic, bo przecież jesteśmy oddani Bogu a nie dacie. Starałem się nie trzymać zbyt sztywno szkiców. Ale mniejsza o to. Do brzegu. Kocham Boga, kocham ludzi i myslę że to bez wzgledu na wyznanie czy 'ateizm' róznie rozumiany jest powinnoscia i przywilejem każdego człowieka - poszedł bym dalej, sensem istnienia i zaznawania szczęścia ( każdy ma prawo mieć inną opinie, to moje zdanie wypracowane na podstawie moich osobistych przeżyć). Nie szukam zwad ani z org ani z ludźmi z forum i z nikim innym. Szukam balansu. Studiuję ciągle Biblie i doczytalem, że w każdym narodzi, religi, osobowości, charakterze jest ktoś kogo Bóg jest gotów uznac za swego sługę - ktoś kto Go poszukuje. To jest dla mnie nie podważalne. Szukam.. właśnie sobie uswiadamiam że nie do końca wiem czego.. Bo mysle że Go znam. Ale może szukam potwierdzenia.. Chetnie poslucham Waszych rad jak żyć w Bogu i spełniać Jego wolę. Oszczędźcie proszę wszystkim spamu i nie piszcie że mnie witacie - ja się przywitam za Was - cześć Wszystkim :) Miłego
« Ostatnia zmiana: 20 Listopad, 2020, 17:36 wysłana przez Szymon Miś »


Online Do

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Listopad, 2020, 17:42 »
Hej Szymon, jesteś jeszcze na przywileju?

Ps. Też w pierwszym poście powinienem przeprosić za ortografięale.


Offline Szymon Miś

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #2 dnia: 20 Listopad, 2020, 17:45 »
Do: :) nie, juz nie jestem starszym


Offline lukier

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #3 dnia: 20 Listopad, 2020, 18:41 »
Panie, rób Pan akapity, albo odstępy, bo fajna historia i dobrze się czytało, ale linijki się plączą ;)

Szukasz rad "jak żyć w Bogu" na forum byłych świadków jehowy?

Dla mnie to trochę nie to miejsce, a jeśli szukasz potwierdzenia co do boskości organizacji to też pomyłka.

Nie obraź się, ale wyglądasz mi na świadka, który raczej wszedł tu przekonywać innych albo upewniać sie w swojej jedynej słusznej drodze.

Może mnie zaskoczysz i może będziesz przypadkiem takiego świadka, który jednak się przebudzi, ale stawiam raczej na konfrontacje  z forumowiczami po której się tylko zdenerwujesz.

Jakkolwiek jeszcze raz piszę: przyjemna historyjka, taka budująca ;)





Offline Gostek

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #4 dnia: 20 Listopad, 2020, 19:26 »
Lukier, napisałeś, że jest to forum byłych ŚJ. Jest to nieprawda. Nawet nazwa tego forum, temu przeczy. Każdy, kto ma coś ciekawego do powiedzenia w tematyce ŚJ, obojętnie, czy jest aktywnym, czy exem,jest tu mile widziany.
Śmiało wal Szymonie, co Ci leży na sercu czy wątrobie.


Offline lukier

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #5 dnia: 20 Listopad, 2020, 19:28 »
Oj czepialski :) fakt, że sama jestem oficjalnie nadal sj i jest wielu takich, nie świadczy o miejscu, autor wątku chyba chwycił do czego piję ;)


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #6 dnia: 20 Listopad, 2020, 19:43 »
"Chetnie poslucham Waszych rad jak żyć w Bogu i spełniać Jego wolę."


Pewnego razu uczeń przyszedł do mistrza zen Hyang Bonga i powiedział:

— Mistrzu, naucz mnie proszę, Dharmy.

Hyang Bong powiedział: — Przykro mi, ale moja Dharma jest bardzo droga.

— Ile kosztuje?

— A ile możesz zapłacić?

Uczeń włożył rękę do kieszeni i wyjął kilka monet.

— To wszystkie pieniądze, jakie mam.

— Nawet gdybyś ofiarował mi bryłę złota wielka jak góra --- powiedział Hyang Bong — moja Dharma byłaby wciąż zbyt droga.

Tak wiec uczeń odszedł praktykować zen. Po kilku miesiącach wytrwałego treningu wrócił do Hyang Bonga i powiedział:

— Mistrzu, oddam ci moje życie, będę robił wszystko, co mi każesz, będę twoim niewolnikiem. Proszę naucz mnie.

Hyang Bong powiedział:

— Nawet gdybyś ofiarował mi tysiąc żywotów moja Dharma byłaby nadal zbyt droga.

Uczeń odszedł bardzo przygnębiony. Po kilku miesiącach surowego treningu powrócił i powiedział:

— Oddam ci mój umysł. Czy teraz będziesz mnie uczył?

Hyang Bong powiedział:

— Twój umysł to wiadro cuchnących śmieci. Nie miałbym z niego żadnego pożytku. I nawet gdybyś ofiarował mi dziesięć tysięcy umysłów, moja Dharma byłaby nadal zbyt droga.

Uczeń ponownie odszedł i ćwiczył wytrwale. Po pewnym czasie zrozumiał, że cały wszechświat jest pusty. Powrócił wiec do mistrza i powiedział:

— Teraz rozumiem jak droga jest twoja Dharma.

Hyang Bong rzekł: — Jak droga?

Uczeń krzyknął: — Khaatz!

Hyang Bong powiedział: — Nie, ona jest droższa niż to.

Tym razem uczeń odszedł całkowicie zdezorientowany i pogrążony w rozpaczy. Poprzysiągł, że nie pójdzie do mistrza, dopóki nie osiągnie doskonałego przebudzenia. W końcu przyszedł ten dzień i uczeń powrócił.

— Mistrzu, teraz na prawdę rozumiem: niebo jest niebieskie, trawa jest zielona.

— Nie, nie, nie — odparł Hyang Bong — moja Dharma jest nawet droższa od tego.

Uczeń wpadł w furie:

— Już zrozumiałem, nie potrzebuje twojej Dharmy, możesz sobie ja wziąć i wsadzić do dupy!

Hyang Bong roześmiał się. To jeszcze bardziej rozzłościło ucznia. Właśnie wtedy, gdy przekraczał próg, Hyang Bong zawołał do niego:

— Zaczekaj chwilę!

Uczeń odwrócił głowę.

— Nie zgub mojej Dharmy — powiedział Hyang Bong.

Usłyszawszy te słowa, uczeń osiągnął oświecenie.
nihilista


Offline NieZnaPrawdy

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 263
  • Polubień: 2166
  • Między ślepymi jednooki królem
Odp: Taki ja
« Odpowiedź #7 dnia: 20 Listopad, 2020, 20:22 »
Cześć.
Skoro pytasz to czuję czuję się upoważniony do udzielenia Ci odpowiedzi.
Zastanów się czego szukasz.
Skoro zakładasz, że coś dla Ciebie jest nie podważalne to prawdy raczej nie szukasz.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 965
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Taki ja
« Odpowiedź #8 dnia: 20 Listopad, 2020, 21:05 »
Witaj Szymon Miś
''Otwieraj śmiało nowe rozdziały życia i wiedz jedno w życiu piękne są tylko chwile.
Pamiętaj, że w życiu każdego człowieka są dwa wielkie dni – pierwszy, w którym się rodzimy i drugi, w którym odkrywamy po co''

Czuj się radosny i szczęśliwy w naszej WIELKIEJ Gromadce 'Odstępczuchów'  :)


Offline Janna

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #9 dnia: 21 Listopad, 2020, 12:37 »
Witaj
Też nie do końca rozumiem, o co ci chodzi...Piszesz, że lata spędzone w orgu były w większości piękne i wartościowe, dzięki świadkom "wyszedłeś na ludzi", poznałeś ukochaną żonę, prowadzisz ciekawe rozmowy z ludźmi...nad czym więc się zastanawiasz? W czym tkwi problem? Być może pod tą idealną fasadą intuicyjnie zacząłeś dostrzegać pęknięcia? Być może jest wiele rzeczy, z którymi w duchu się nie zgadzasz, ale dla świętego spokoju wolisz o tym głośno nie mówić w zborze, bo wiesz, że i tak albo to zignorują, albo zaczną ci grozić palcem ? (już raz ci starsi pokazali swoje stanowisko, gdy zostałeś wyśmiany za swoją szczerą postawę).

Ja też byłam 30 lat w orgu i właśnie niedawno się odłączyłam. Oczywiście nie nastąpiło to z dnia na dzień: moje odejście poprzedzone zostało wieloma tygodniami poszukiwań, dociekań i przede wszystkim konfrontacji z tym, co normalnie w orgu byłoby niedopuszczalne - dla mojego dobra rzecz jasna  ;D. Obecnie jestem całkowicie przekonana, że nie chcę już być częścią tego fałszu i zakłamania, po prostu nie mogłabym z czystym sumieniem iść do ludzi i nakłaniać ich do takich absurdów, o których mówią śj. Dobrze wiesz, że jeśli zaczniesz publicznie wygłaszać poglądy, że wszyscy ludzie, bez względu na wyznanie, opinie itp. mogą mieć uznanie u Boga, doczekasz się poważnej, korygującej rozmowy ze starszymi. W zborze nie ma miejsca na taką tolerancję więc myślę, że z biegiem czasu ta świadomość zacznie cię męczyć.

Ze swojej strony radzę dokładnie czytać Pismo Święte (inny przekład niż NŚ) i prosić w modlitwach o kierownictwo - z czasem, jeśli naprawdę otworzysz siebie na poznanie, zaczniesz dostrzegać w czym tkwi sedno. Ja się przekonałam, że człowiek nie może osiągnąć "balansu" kiedy żyje wbrew sobie a pytania, które mu się nasuwają musi ukrywać przed ludźmi, którzy są ponoć braćmi i siostrami.
Życzę ci wszystkiego dobrego i wytrwałości w poszukiwaniach.
Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline Storczyk

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #10 dnia: 21 Listopad, 2020, 13:10 »
Nasz nowy kolega, napisał uczciwie i otwarcie   że "szuka jeszcze nie wie właściwie czego "  .
Jest otwarty na nasze propozycje pomocy.
Tak zrozumiałam.






DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Taki ja
« Odpowiedź #11 dnia: 21 Listopad, 2020, 13:15 »
Ciekawe ile Miś zaraportował za swój nie krótki list? Zastanawiam się czy kolejni uczestnicy w wątku powiększają współczynnik godzinowy?


Offline Gostek

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #12 dnia: 21 Listopad, 2020, 13:41 »
Pewnie zbiera teraz myśli..  :D  Oczywiście w gronie kilku odób. Bo to teraz takie modne myślenie jest wśród ŚJ..  ;)


Offline Takajaja

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #13 dnia: 21 Listopad, 2020, 17:17 »
Szukam balansu. Studiuję ciągle Biblie i doczytalem, że w każdym narodzi, religi, osobowości, charakterze jest ktoś kogo Bóg jest gotów uznac za swego sługę - ktoś kto Go poszukuje. To jest dla mnie nie podważalne. Szukam.. właśnie sobie uswiadamiam że nie do końca wiem czego.. Bo mysle że Go znam. Ale może szukam potwierdzenia.. Chetnie poslucham Waszych rad jak żyć w Bogu i spełniać Jego wolę. Oszczędźcie proszę wszystkim spamu i nie piszcie że mnie witacie - ja się przywitam za Was - cześć Wszystkim :) Miłego

"Witam" -chociaż nie wiem czy powinnam chociaż to krotkie slowo napisac, bo przecież mamy ci tego oszczędzić🙄.

Rozbrajają mnie pierwsze wpisy nowych forumowiczów, które dyktują nam jak mamy się zachowywać (my troche starsi).
Czyli nie pisać "czesc, witam itp" nie pisać spamu i nie zaśmiecać wątku🙄.
O ile wiem, to wszyscy jesteśmy dorośli i wiemy jak się zachować. Zwłaszcza jesli chodzi o nowych i nie są to Trole.
Wiec z zyczeniami prosze pisac listy do Sw. Mikoła, a nie tu.

A teraz do rzeczy:

Teraz dopiero "doczytałeś", ze w kazdym narodzie Bog ma osobe, kt.uzna za swego sluge?
Ja to juz czytałam na pierwszym studium.

Historia "fajna". Dobrze, ze wyszleś na ludzi.. gratuluje.
Teraz tylko mam wrazenie ze jestes zagubiony, bo co dalej? Prawda?
Moze warto zacząć cieszyć sie zyciem, a nie ciagle studiowac, studiować, studiować Biblię. Chlopie wez zonę na romantyczna kolację, zabierz ją na wycieczkę gdzie bedziecie mogli podziwiać to co stworzył Bog, cieszcie się sobą, to ze jestescie ze sobą itp. A nie tylko to studium Biblii.🙄


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Taki ja
« Odpowiedź #14 dnia: 21 Listopad, 2020, 19:00 »
Przyłączam się do tego co mówi Takajaja tutaj

A nie tylko to studium Biblii.🙄
.

Jeśli znasz angielski i chcesz dowiedzieć się o historii swojej religijnej grupy więcej niż jest w tej grubej zielonej książce wydanej przez Towarzystwo Strażnica to polecam "Reluctant Apostate" Johna Cedarsa, jest na Amazonie w formie e-booka.

A tak ogólnie żeby poszerzyć horyzonty poza Biblią zacząłbym na Twoim miejscu czytać też inne pouczające dzieła literackie z tego gatunku; dużo swego czasu dały mi baśnie Andersena, polecam też klasyczne bajki braci Grimm, Ezopa, La Fontaine'a... Dają do myślenia.

Pozdrawiam i życzę Ci abyś zrobił wiele postępów na drodze Prawdy!

nihilista