Czy CK zarabia na biednych braciach z Afryki?

[Sebastian]

zgadzam się z wszystkimi uwagami przedmówcy, ale chcę doprecyzować, że chodziło mi nie o faktyczną możliwość odczytania imion nazwisk i kwot z wyciągu bankowego, ale o mentalny nacisk i o wywoływanie dyskomfortu psychicznego u ofiarodawcy, który chciałby ofiarować mniej niż dotąd;

czyli o myślenie "skoro podałem swoje dane robiąc przelew, tzn. że 'oni' wiedzą ile ja daję i 'nie wypada' dawać mniej"

wracając do tematu wątku: nie zgadzam się z poglądem Reskatora aby na organizację łożyli przede wszystkim zamożni i średniacy;

uważam że organizacja zna metody skutecznego wyciągania kasy przez manipulowanie najbiedniejszymi i stosuje tę manipulację z takim "skurwysyńskim wdziękiem" że owieczki nawet tej manipulacji nie zauważają....

[Reskator]

Byłem sługą kont,latałem z koszem po stadionach w przerwach kongresów i widziałem kto się garnie z datkiem.
W PRL zapewne dawano owoc z datkiem w kopercie,ale ja nie spotkałem takiej formy płatnosci  po '89.
W zborach w których byłem nie było presji,nacisków na datki chyba jak remont sali,wymiana wykładzin to były wzmianki z mównicy.
Pamiętam z KK gdy byłem ministrantem jak proboszcz z ambony operował nazwiskami kto dał kto nie i ile,a mojemu ojcu podstawiając tacę mówił "co tak mało"?

[donadams]

Ja również dodam od siebie, że na szczeblu zborowym nie spotkałem się z naciskiem na datki innym, niż tym zaplanowanym od góry. Pamiętam też, że starsi którzy prowadzili takie punkty często zmiękczali wydźwięk tych przemówień, jakby samym czując się źle z tym, że przychodzi im mówić o pieniądzach. Wiadomo, były wyjątki świętsze od papieża, no ale to standard.

[Reskator]

Pamiętam z KK gdy byłem ministrantem jak proboszcz z ambony operował nazwiskami kto dał kto nie i ile,a mojemu ojcu podstawiając tacę mówił "co tak mało"?

Cholernie lubiłem tego proboszcza zawsze po corocznej kolędzie w kopertach dawał ministrantom sporo kasy.
Mało tego po maturze wynają mi i mojemu koledze (5 dan w karate) za darmo swoja kawalerkę w 12 pietrowym wieżowcu kupioną za dolary w PRL-u
Z kolei  już nie mój  proboszcz (byłem śj) mając kolizje na drodze z traktorzystą obiecał mu darmowy pochówek tylko wtedy gdy winę weżmie na siebie.