Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte  (Przeczytany 6598 razy)

Offline Bugareszt

  • Pionier
  • Wiadomości: 757
  • Polubień: 848
  • Dzięki bogu jestem ateistą. Nigdy nie byłem w org.
Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #45 dnia: 23 Sierpień, 2020, 19:31 »
Dokładnie przeczytałam wszystkie Wasze odpowiedzi, porównałam z moimi przemyśleniami i wnioskami, wiele z nich pokazałam też mężowi, aby zobaczył, że odstępca to nie jest ktoś bełkoczący bez sensu i najeżdżający na Boga i wszystkie świętości...Ostatnie dni w sumie nie robię nic innego jak dogłębne studium duchowe, tyle pokarmu, co w tym tygodniu to ja nie zdobyłam przez ostatnie 30 lat bycia w organizacji bo tam w kółko jedno i to samo na zebraniach, te same cukierki w troszkę innych papierkach. Piszecie, aby zdobywać argumenty: mam ich bardzo wiele (kwestia krwi, kwestia krzyża, "Kryzys sumienia" i fałszywy prorok, absurdy CK, nakładanie obowiązków o których nie mówi Biblia, problem pedofilii w zborach, wszechobecna manipulacja itp.), nie mogę jednak wyzbyć się kilku pytań, kilku "ale", które gnębią mnie i dręczą i wciąż wracają do głowy na przykład: jak mam wytłumaczyć choćby mojemu mężowi, że nie trzeba być w żadnej religii skoro, chcąc trzymać się wzoru pozostawionego przez Jezusa, nie powinno się opuszczać wspólnych zebrań, powinno się respektować pasterzy, którzy mają paść owieczki Boga, powinno się brać udział w "głoszeniu ewangelii", co przecież wyróżnia śj bo tylko oni trzymają się tego  nakazu z Biblii. Ponadto, jak odeprzeć argument często słyszany na zebraniach, że nie wystarczy być jedynie dobrym człowiekiem gdyż trzeba również czcić Boga w SPOSÓB JAKI ON SOBIE ŻYCZY A NIE JAKI NAM PASUJE (argumenty muszą pochodzić z Biblii, bo inaczej nie ma nawet sensu zaczynać rozmowy). Ja oczywiście podaję przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie, o faryzeuszach, którzy sądzili, że znają Boga a zostali przez Niego potępieni i wiele innych, ale widzę, że to niewiele daje, w odpowiedzi słyszę pytanie co jest wobec tego tą wąską ścieżką, o której mówił Jezus i czy można "paść samego siebie" skoro Jezus ustanowił apostołów i starszych w zborach.

Muszę tu od razu zaznaczyć, że dla mnie Bóg zawsze będzie bardzo ważny i nie wyobrażam sobie, żeby Go zupełnie wykluczyć z życia, nawet jeśli ktoś uzna to za słabość, ja się do niej publicznie przyznaję. Jednakże nie widzę mnie i mojego męża w kościele katolickim, już kiedyś po pierwszym wykluczeniu tam byłam i niestety nie odnalazłam się w nim. Nie byłabym też w stanie obchodzić świąt skoro faktycznie opierają się na pogańskich zwyczajach. A co z pogrzebem? Do kogo się zwrócić nie będąc nigdzie w razie śmierci współmałżonka? Wiem, wiem jak to brzmi, że może to obawy na wyrost, ale jestem już daaaawno po 20tce i zaczynam rozmyślać nad takimi rzeczami :-)

Pewnie sobie pomyślicie, że strasznie marudzę i komplikuję sprawę, ale wierzcie mi: ponad 30 lat bycia świadkiem łącznie z całą rodziną odcisnęło na mnie ogromne piętno, cieszę się , że jestem już w pełni świadoma iż tkwię w niewoli, z którą muszę zacząć walczyć, ale cały  czas zbieram na to siły i broń, bo nie chcę podejmować żadnych decyzji pod wpływem emocji i bez dobrego przygotowania. To forum bardzo mi pomaga robić porządki w mojej głowie i bardzo wszystkim za to dziękuję.

Musisz zdobyć jak najwięcej wiedzy w nurtujących Cię tematach, dzieci wierzą przez kilka lat w istnienie Mikołaja i po zdobyciu odpowiedniej wiedzy w tym temacie sami dochodzą to prawdy, nie trzeba im mówić czy on istnieje czy nie, a co najlepsze nie mają pretensji o kilkuletnią  indoktrynacje.
Nie mamy prawa naszej nieznajomości praw rządzących światem uważać za przejaw boskości. To tylko nasza niewiedza.


Offline Trinity

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #46 dnia: 23 Sierpień, 2020, 19:40 »
witaj Janno
pracowałam kiedyś z Janą
nie będę nudzić swoją urzekającą story
jak ktoś chce może poczytać moje wypociny.
w dwóch zdaniach nadmienię że
1)słaba duchowo
2)nieczynna od lat
3)kochająca ludzi

rodzina moja podzielona na świętojebliwców i kryptoodstępsców .
rodzice - klasyka modlą się na zoomie a wejdź im w drogę 😎 to utopią w łyżce wody 😅
ja jestem ta zła ( właśnie a gdzie jest Tazła?)
jak się czuję? pozyskałam męża!
jak pozwolisz Janno to opowiem co ostatnio mnie spotkało w rodzinie.
a myślałam że mnie nic nie zaskoczy już w życiu 😊


Offline Janna

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #47 dnia: 23 Sierpień, 2020, 19:44 »
Oczywiście Trinity, zamieniam się w słuch :-)
Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline Roszada

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #48 dnia: 23 Sierpień, 2020, 19:52 »
Miło mi, również witam :-)
Pamiętaj, jak czegoś będziesz szukać, a nie będziesz pamiętać gdzie to było, to może pomogę (pisz wtedy na priv, bo nie śledzę wszystkich wątków).
Triss czasem korzysta z mych podpowiedzi, a inni też czasem.
Mam dobrą pamięć a i na forum od 5 lat więc nawet często pamiętam czy co było omawiane i gdzie.


Offline Trinity

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #49 dnia: 23 Sierpień, 2020, 20:35 »
w mojej rodzinie jest młoda dziewczyna
nie chcę zdradzać jej statusu, ale jest mi bliska jak córka
nazwijmy ją Dorota
Dorcia była wychowana w prawdzie i wszystko jak należy.
dziewczyny w orgu mają ciężko, zero poczucia wartości, facet ma być tylko po chrzcie.
i spotkała takiego narcyza a ona kochana, oddana, pierwsza do pomocy : głoszenie, goszczenie NO, na koserwacje piekła placki i gotowała strogonowy.
miała minie o wątpliwej reputacji.
ale ja również potrafię aię odwdzięczyć.
Dorota popadała w dysonans poznawczy. wszyscy jej od lat truli że ktoś kto porzuca prawdę ma tylko źle.
ale ona była świadkiem jak mi źle 😏 !?
wpadała do nas, porzucała dziecko ( a tak, postarali się o młodą bo myśleli że to ich jeszcze złączy)
nigdy jej nie " głosiliśmy" żadnych odstępczych historii. tylko czyny.
z mężem - bratem nie wyszło i wróciła do domu.

akurat trafiło w pandemię i zooma
siedziała w pięknych sukienkach i uśmiechała sie cudnie
aż poznała przebrzydłego światusa! tak o!

żadne tam " och to światus! nie wolno! oj to próba!
NIC Z TYCH RZECZY
zadzwoniła tylko czy może przywieź małą bo ona może mieć randkę!
jak to randkę? pytam a zasady ? przecież trzeba.. brata ślub i takie tam

a ona! NIE Trinity!
od razu pójdę z nim do łóżka!
kupiłam już bieliznę i jak tylko się da to wykorzystam to.
ja długo nie mogłam szczęki podnieść z podłogi!
bo ja to jestem ta zła, a ona?
wzór cnót i co chce zrobić?



« Ostatnia zmiana: 23 Sierpień, 2020, 20:37 wysłana przez Trinity »


Offline PoProstuJa

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #50 dnia: 23 Sierpień, 2020, 20:47 »
Dokładnie przeczytałam wszystkie Wasze odpowiedzi, porównałam z moimi przemyśleniami i wnioskami, wiele z nich pokazałam też mężowi, aby zobaczył, że odstępca to nie jest ktoś bełkoczący bez sensu i najeżdżający na Boga i wszystkie świętości...

Muszę tu od razu zaznaczyć, że dla mnie Bóg zawsze będzie bardzo ważny i nie wyobrażam sobie, żeby Go zupełnie wykluczyć z życia, nawet jeśli ktoś uzna to za słabość, ja się do niej publicznie przyznaję. Jednakże nie widzę mnie i mojego męża w kościele katolickim, już kiedyś po pierwszym wykluczeniu tam byłam i niestety nie odnalazłam się w nim. Nie byłabym też w stanie obchodzić świąt skoro faktycznie opierają się na pogańskich zwyczajach. A co z pogrzebem? Do kogo się zwrócić nie będąc nigdzie w razie śmierci współmałżonka? Wiem, wiem jak to brzmi, że może to obawy na wyrost, ale jestem już daaaawno po 20tce i zaczynam rozmyślać nad takimi rzeczami :-)

Największe porządki w głowie i najwięcej argumentów dostarczyły mi książki Raymonda Franza, konkretnie:
- Kryzys sumienia
- W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
Mówiąc w skrócie ten facet - będący w organizacji kilkadziesiąt lat - był naprawdę inteligentny, mądry, oczytany, rozsądny.. Jeśli jeszcze nie czytałaś tych książek, to jest to lektura obowiązkowa dla każdego Świadka i każdego odstępcy!

Jeśli chodzi o odstępców, to jak już wcześniej pisałam - nie jest to jednorodna grupa. Są w śród nich różne osoby - miłe i fajne, ale też zdarzają się niemiłe i niefajne. Najbardziej wkurzają mnie osoby, które na siłę próbują innym narzucić swój światopogląd - często kpiąc z ich wierzeń. I widzę dwie skrajności - z jednej strony byli Świadkowie mogą stać się "moherami" w jakiejś nowej religii i próbować wszystkich na nią nawracać. Z drugiej strony byli Świadkowie coraz bardziej masowo zostają również ateistami i część z nich również ma misję "nawracania" wszystkich na ateizm oraz drwienie z osób wierzących.
Jeżeli ktoś wierzy w Boga, to nie może przepraszać ateistów za to, że wierzy! Tak samo ateiści nie muszą się tłumaczyć wierzącym za światopogląd, który wybrali.

Kłótnie pomiędzy "ex-śj moherami" i ateistami są męczące i drażniące, więc nie biorę w nich udziału. Gdybym była Świadkiem, to oczywiście chętnie brałabym udział, bo w nagrodę mogłabym sobie wpisać parę godzinek w rubrykę "głoszenie". Jednak odkąd nie jestem Świadkiem, to nie odczuwam potrzeby aby pouczać kogoś w kogo/co ma wierzyć.

Co do świąt i pogrzebu...
Kiedyś rozmawiałam z jedną znajomą, która była wykluczona, a ja zachęcałam ją żeby wróciła do zboru. I jako jeden z argumentów użyłam właśnie tego dotyczącego pogrzebu... bo na serio byłam zmartwiona kto pochowa człowieka, który nigdzie nie przynależy.
Jakiś czas później miałam okazję być na pogrzebie świadkowskim... chyba nawet na dwóch czy trzech. I to co mnie w nich zaskoczyło, to taka pogrzebowa bezduszność...
Mówca nie skupił się na tym, żeby powiedzieć coś dobrego o zmarłym, żeby go powspominać... Skąd... potraktował ten pogrzeb jako świetną okazję, aby głosić przybyłym na niego "światusom"... No więc utarte formułki, że życie w raju itd. Osoba zmarła nie była najważniejsza, a najważniejsza była propaganda strażnicowa. To było smutne...

Pamiętam, gdy umarł mój wujek. Nie byłam z nim aż tak bardzo związana, ale mimo wszystko było mi smutno z powodu jego nagłej śmierci. Napisałam o tym do znajomej "siostry", która w ramach pocieszenia napisała w smsie - zgodnie ze strażnicową formułką - że mamy przecież nadzieję na zmartwychwstanie. Źle się wtedy poczułam, bo to jest brak empatii...
Owszem, ludzie wierzący mają nadzieję na zmartwychwstanie. Ale tu i teraz są smutni, bo stracili kogoś bliskiego... i nawet jeśli kiedyś będzie zmartwychwstanie, to i tak będą tęsknili za tą osobą przez kilkadziesiąt lat swojego życia (dopóki sami nie umrą). Świadkowie potrafią "załatwić" problem żałoby jednym smsem w stylu "nie smuć się, bo będzie życie w raju".
Podsumowując temat pogrzebu...

Nie chciałabym aby mój pogrzeb był pretekstem do szerzenia strażnicowej propagandy. Dlatego przestałam się martwić tym kto mnie pochowa... Są mówcy pogrzebowi, są pastorzy protestanccy, są znajomi... Może ktoś się tego zadania podejmie i opowie o zmarłym bez wplatania propagandy z Warwick.

Jeśli chodzi o święta i katolicyzm...
Ja też miałam kiedyś takie czarno - białe myślenie... Skoro nie chcę być katoliczką, to zostanę Świadkiem... Ale jak się odchodzi ze Świadków, to wcale nie trzeba zostać katolikiem! Ba! Wcale nie trzeba przystępować do jakiejkolwiek religii!
Radzę jednak - dla czystego zaspokojenia ciekawości - poobserwować kościoły protestanckie (a jest ich trochę do wyboru).
Ja byłam na kilku nabożeństwach/spotkaniach w kilku różnych miejscach. Ze zdziwieniem odkryłam, że są zbory, które funkcjonują prawie tak samo jak Świadkowie, ale ludzie wyglądają tam na zadowolonych. Tzn. jest nabożeństwo, a po nim spotkanie - kawa, herbata, ciastko i wspólne rozmowy. Ludzie nie uciekają zaraz po nabożeństwie, ale zostają żeby pogadać, integrować się.
Inne zaskoczenie to pokoiki dla dzieci - matki z nimi siedzą i słuchają lecącego przemówienia przez głośnik, a dzieci mogą się pobawić zabawkami.
Inne zaskoczenie to coś w rodzaju szkółki niedzielnej - gdy jest przemówienie dla dorosłych, to dzieci idą do innego pomieszczenia w którym też się czegoś uczą, wykonują rysunki itp.

Kolejne zaskoczenie, to radość panująca na tych nabożeństwach - ludzie potrafią na początku śpiewać pieśni przez pół godziny... grają na gitarach, poruszają się w rytm muzyki...
Wyobraźmy sobie jakby ktoś był taki entuzjastyczny podczas zebrania... od razu by go wzięli za świra! U Świadków "wielbienie Boga" jest sztywne, a ludzie stoją tak jakby im kije od szczotki do tyłka włożyli. Radość jest wręcz niestosowna. Wyjątek to zgromadzenia międzynarodowe... na nich widać entuzjazm, ale może to dlatego, że przyjeżdżają Świadkowie z różnych rejonów świata.
Jeżeli ktoś chce gdzieś przynależeć po wyjściu ze Świadków, to nie ma naprawdę z tym problemu - zborów protestanckich do wyboru do koloru.

Ja boję się tylko, że w każdej religii jest zawsze jakiś "haczyk". Tak jak u Świadków zainteresowanym nie mówi się o wielu rzeczach, tak też zapewne jest w innych zgromadzeniach. Na przykład słyszałam, że u zielonoświątkowców jest haczyk w postaci dziesięciny! Czyli wierni mają oddawać na zbór 10% swoich dochodów! (Jeśli jest tu jakiś zielonoświątkowiec i ma inne informacje, to niech mnie sprostuje... ale słyszałam tę informację od ex-Świadków, którzy zamierzali do tego zboru należeć).
Inne haczyki to oczywiście ustalony system wierzeń... Aczkolwiek co ciekawe ludzie mogą wyrażać publicznie swoje poglądy - czasem skrajnie różne - i nie są za to wykluczani.

I jest jeszcze coś, co mnie urzekło... Modlitwy za członków zboru. Osoba prowadząca albo ktokolwiek na sali może powiedzieć o co chciałby, żeby modlił się zbór. I wtedy wstaje ktoś i mówi np.: "Moją żonę czeka operacja, proszę o modlitwę, żeby się udała." Albo: "Brat z innego zboru miał wypadek, pomódlmy się o jego zdrowie".. Normalnie aż się wzruszyłam jak to słyszałam.
Wyobrażacie sobie coś takiego na sali Świadków?! Przecież to nie do pomyślenia żeby publicznie modlić się za członków zboru! Modlitwy mają być krótkie i na temat, bez osobistych wynurzeń.

Wzruszającym momentem jest też Wieczerza Pańska.. Jedne kościoły/zbory mają ją co tydzień, inne co miesiąc... w każdym razie spożywają chleb i wino (w symbolicznych ilościach). Wtedy przypominają się człowiekowi słowa Jezusa: "kto spożywa moje ciało i moją krew, ten będzie miał życie wieczne". I zdajesz sobie sprawę, że STRAŻNICA ODBIERA ŚWIADKOM PRAWO DO ŻYCIA WIECZNEGO. Daje ten przywilej tylko określonej liczbie osób (ostatnio to chyba 20 tysięcy na całym świecie). Ponadto jeżeli ktokolwiek na Pamiątce ośmieliłby się spożyć chleb i wino, to w najlepszym wypadku zostałby uznany za chorego psychicznie, a w najgorszym miałby rozmowę ze starszymi, podejrzenie o odstępstwo i wykluczenie.
Niesamowitym paradoksem Pamiątki jest to, że ludzie na całym świecie spotykają się po to, aby usłyszeć dlaczego NIE POWINNI spożywać emblematów. Gdybym miała stwierdzić kto organizuje takie święto zakazujące spożywania "ciała i krwi", to śmiało uznałabym że to po prostu Antychryst.
Jezus mówi: spożywajcie na moją pamiątkę.
Antychryst: Nie wolno wam spożywać!
Pamiątka jest więc najbardziej anty-chrześcijańskim świętem jakie znam!

I to właśnie a propos świąt... Wiadomo, że wszystkie święta są opakowane w marketingową otoczkę i nastawione na zysk - handlowcy zacierają ręce. Ale gdyby odrzucić z nich ten marketing, to mają jednak jakieś przesłanie - teoretycznie upamiętnienie narodzin Jezusa, jego śmierci, zmartwychwstania. Są okazją do spotkań rodzinnych.

A jakie przesłanie ma Pamiątka u Świadków? Ma pokazać, że Bóg podzielił ludzi na lepszą i gorszą klasę? Jedni lepsi, niebiańscy, urodzeni w okolicach 1914 (z tą datą to też pic na wodę i wymysł Russella), a inni, później urodzeni załapali się już tylko na życie na ziemi.

Świadkowie są tak uczeni, aby automatycznie odrzucać wszystko co złe. O Bożym Narodzeniu się uczą, że bardzo złe... bo pogańskie korzenie. O Wielkanocy, że zła... pogańskie korzenie... no i potrafią się dokopać do historii sprzed 2 czy 3 tysięcy lat.

A jednocześnie Świadkowie nie są zainteresowani tym, aby sięgnąć jakieś 140 lat wstecz i poznać KORZENIE swojej religii. Jakże będą zdziwieni, że Russell wymyślił kilka dat Armagedonu (niestety żadna nie trafiona), że był zadufany w sobie i uważał, że jego książki są ważniejsze od Biblii. A później nastał po nim Rutherford, który de facto został prezesem Strażnicy wbrew woli Russella i który wyrzucił w 1916 roku z Betel braci, którzy nie zgadzali się z jego sposobem zarządzania. A później pisał kolejne książki o końcu świata (który miał być w roku 1925, następnie w 1942). Rządził twardą pięścią, był alkoholikiem, został przeniesiony do willi Beth Sarim żeby nie robić wstydu w Betel i żył w luksusach na koszt współwyznawców.

Poznanie tych historii może pokazać każdemu Świadkowi, że tak naprawdę wierzy w zbiór nauk, które były tworzone i ciągle modyfikowane na przestrzeni lat. Że powstały w niej dogmaty, których nie da się udowodnić Biblią i które są ludzkim wymysłem (np. rok 1914).

U Świadków widzę jednak pewien plus...
Otóż przeciętny katolik dowiadując się, że jakaś nauka kościelna nie jest zgodna z Biblią macha na to ręką i nadal chodzi na msze. Tymczasem Świadkowie zawsze uczą, że jeżeli w jakiejś religii jest choćby odrobina kłamstwa i trucizny, to trzeba koniecznie z niej wyjść, bo to religia fałszywa.
No więc jak dostrzegłam tę truciznę i  kłamstwo u Świadków, to nie miałam wyboru... musiałam od nich odejść... z automatu. Tak jak mnie nauczyli!  ;D
« Ostatnia zmiana: 23 Sierpień, 2020, 20:55 wysłana przez PoProstuJa »


Offline Janna

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #51 dnia: 23 Sierpień, 2020, 22:03 »
PoProstuJa - napiszę krótko: JESTEŚ WIELKA!
Dziękuję Ci za trud włożony w to, co napisałaś, za całą Twoją szczerość i troskę o rzetelne podzielenie się Swoimi odkryciami i przemyśleniami. Bardzo mi to pomogło i dało wiele do myślenia, odpowiedziałaś wprost i bez ogródek na moje wątpliwości, obawy i pytania i na pewno Twoja jak i inne szczere i sensowne odpowiedzi pomogą kolejnym osobom podobnym do mnie, stojącym na rozdrożu i rozrywanym przez walkę serca z rozumem. Raz jeszcze DZIĘKUJĘ  :-*
Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline Matylda

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #52 dnia: 23 Sierpień, 2020, 22:04 »
Witaj Jaana.
Już żem jest stara 8-),marudna :-\ i okropnie leniwa >:D.Dlatego nie chce mi się stukać w klawiaturę a jak już to się czepiam i zwykle mam odmienne zdanie ale przy odrobinie dobrej woli idzie wytrzymać.
Tyle osób już Cię przywitało że zrobiło mi się wstyd że ja nie.Niniejszym jeszcze raz serdecznie witam i podziwiam za szeroko otwarte oczy.
Z Wielkopolski jesteś.Mój mąż z Poznania(ale światus łobrzydliwy ;D) Teraz my som zachodni Pomorzanie,to nie tak daleko od Ciebie.
Pozdrawiamy :)


Offline Janna

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #53 dnia: 23 Sierpień, 2020, 22:07 »
Matyldo, kocham Poznań! Często tam przyjeżdżamy na weekend z mężem żeby trochę połazić wsród kamieniczek i pójść na piwko i frytki na Starym Rynku. My mieszkamy jakieś 100 km od Poznania, ale jeszcze się obawiam, żeby napisać dokładnie skąd. Zapewne sama rozumiesz  ;)
Dzięki za serdeczne przywitanie i ze wzajemnością rzecz jasna!
Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline Matylda

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #54 dnia: 23 Sierpień, 2020, 22:18 »
Matyldo, kocham Poznań! Często tam przyjeżdżamy na weekend z mężem żeby trochę połazić wsród kamieniczek i pójść na piwko i frytki na Starym Rynku. My mieszkamy jakieś 100 km od Poznania, ale jeszcze się obawiam, żeby napisać dokładnie skąd. Zapewne sama rozumiesz  ;)
Dzięki za serdeczne przywitanie i ze wzajemnością rzecz jasna!
Jasne,jasne.Nawet szczerze Ci odradzam zebyś się demaskowała. ja słabo znam Poznań,choć bywałam pare razy. Mąż mój pyta czy piwko wam lepiej smakuje na Koziej czy na Gołębiej? :D
Ja jestem rodowitą Szczecinianką teraz mieszkam na wsi.Nie ma na tym forum mojej historii bo już ją pisałam na tzw,starym forum.Wspomnę więc tylko że jestem ponad 30 lat poza organizacją.Odeszłam mając około 20 lat.
Życie przez tyle lat miało wzloty i upadki.Płacz,łzy,krew i radość.Tak czy owak nie mam rodziny straconej w wyniku ostracyzmu ale jestem wolnym człowiekiem.
Polecam.Każdemu polecam. Rodzina to sprawa umowna,a życie i wolność umysłu to wartość nie do kupienia.
 :)


Offline bene

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #55 dnia: 23 Sierpień, 2020, 22:49 »
witam cię serdecznie nie odpowiem ci na wszystkie pytania ale do niektórych wrzucę kilka myśli. w miarę możliwości będę korzystał z przekładu Nowego Świata którego to nie darzę zaufaniem ze względu na tendecyjność tłumaczenia . Jednak by uniknąć argumentacji iż jest to tłumaczone nie po myśli WTS to przeboleję ten fakt.
nie mogę jednak wyzbyć się kilku pytań, kilku "ale", które gnębią mnie i dręczą i wciąż wracają do głowy na przykład: jak mam wytłumaczyć choćby mojemu mężowi, że nie trzeba być w żadnej religii skoro, chcąc trzymać się wzoru pozostawionego przez Jezusa, nie powinno się opuszczać wspólnych zebrań,
Bo gdzie jest dwóch lub trzech zebranych w moje imię, tam jestem pośród nich”.Mat 18:20 W jakim imieniu spotykają się tak zwani Świadkowie Jehowy? A o jakim imieniu mówił Jezus?
powinno się brać udział w "głoszeniu ewangelii", co przecież wyróżnia śj bo tylko oni trzymają się tego  nakazu z Biblii
Kiedyś popełniłem taki tekstodnosi się on do rzzesłania uczniówprzez Jezusa  po dwóch Luk 10:1-21
Głoszenie to nie bieganie lub stanie z publikacjami WTS lecz Odnośnie tego moje spostrzeżenia które to opublikowałem na innym forum Przeczytałem sobie polecenia jakie dał Jezus

-wysłanie w parach tam gdzie sam chciał się udać

-nie brać z sobą sakiewki,sukni,torby

-nikogo nie pozdrawiać

-gdy wejdą do jakiegoś domu mają mówić pokój temu domowi

-nie przenosić się  z domu do domu ale jak chcą ugościć to nie wybrzydzać tylko korzystać z gościny

-uzdrawiać chorych

-mówcie przybliżyło się królestwo Boże

A teraz jak ja to widzę jak to robią ŚJ zaznaczam że są to moje subiektywne odczucia patrzącego z boku.

-wychodzą w parach zgodnie z planem opracowanym przez kogoś z kierownictwa zboru

-z moich prawie 30 lat obserwacji ŚJ nieodłącznym rekwizytem jest teczka i garnitur czy maja z sobą portfele nie sprawdzałem bo nie miałem takiej potrzeby ale stawiam złoto przeciwko orzechom że takowe posiadają.

-podczas tak zwanego głoszenia rozmawiają z każdym znajomym a na pewno mówią dzień dobry

- przez prawie 30 lat nie zanotowałem ani jednego przypadku by którykolwiek z świadków zwrócił się z zwrotem pokój temu domowi w przeciwieństwie do księdza który to chodzi po kolędzie a który to był u mnie z taką wizytą ostatnio z 15 lat temu i to przez pomyłkę

- Przy pierwszej wizycie zaproponowanie herbaty lub kawy nie wchodzi w rachubę chyba że jest tęgi mróz bo nie mają czasu a spędzenie 30 minut graniczy prawie z cudem.

-uzdrawianie chorych doktrynalnie sobie odpuścili i nie spotkałem się z jakaś relacją by ŚJ modlili się o chorych

-jedynie co robią w ich mniemaniu prawie zgodnie z tym poleceniem to mówią o Królestwie Bożym. Tylko że zamiast co pod tym pojęciem wynika z Biblii to co wypływa z nauk niewolnika a to kolosalna różnica
Na przykład słyszałam, że u zielonoświątkowców jest haczyk w postaci dziesięciny! Czyli wierni mają oddawać na zbór 10% swoich dochodów! (Jeśli jest tu jakiś zielonoświątkowiec i ma inne informacje, to niech mnie sprostuje... ale słyszałam tę informację od ex-Świadków, którzy zamierzali do tego zboru należeć).
Inne haczyki to oczywiście ustalony system wierzeń... Aczkolwiek co ciekawe ludzie mogą wyrażać publicznie swoje poglądy - czasem skrajnie różne - i nie są za to wykluczani.

W niektórych zborach zielonoświątkowych jak też i innych protestanckich praktykowana jest forma dziesięciny. Jednak nie jako coś obowiązkowego i determinującego przynależność do danej społecznośći. Lecz jakpo sposób na finansowanie wydadków związanych z funkcjonowaniem danej społeczności. Jako zalecenie a nie nakaz.
Ciekawe jakie rośliny mają zmysły by poznać jaką budowę ma  owad oraz gdzie mają mózg aby mogły przetwarzać dane z poprzednich cyklów swojej egzystencji aby móc dostosować się do jego budowy


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #56 dnia: 24 Sierpień, 2020, 00:39 »
A napiszcie czy nie mieliście choć raz poczucia, trudno to określić, ale jakby rewanżu za te wszystkie szablonowe lata? Myśli w stylu: teraz sobie odbiję, będę imprezować, pić i palić, oglądać zakazane filmy itp?

Rewanżu nie. Jedynie wolności samodzielnego decydowania o tym co jako dorosły człowiek zamierzam robić ze swoim własnym życiem a czego nie, w zgodzie z własnym rozumem, moralnością i rachunkiem strat i zysków. Bo to jest moje życie a nie Towarzystwa Strażnica.

Jeden brat, dosyć wtedy dobrze sytuowany, mi opowiadał że zaobserwował że jak się ktoś odwraca od Jehowy to zaraz "traci błogosławieństwo". Kłopoty zdrowotne, finansowe, rodzinne, a to samochód się ciągle psuje, a to co innego, no kara boża. Sprawdziłem, u mnie jest odwrotnie. Tamten brat miał już kilka wylewów i stracił piękny dom - wydudkał go własny szwagier, starszy zboru który już zresztą nie jest starszym i nie jest w zborze, opuścił żonę i próbuje zostać następnym Elonem Muskiem. A ja żyję dużo lepiej niż kiedy się starałem przypodobać Jehowie. Jeśli on się obraził i nie chce mi pomagać to musowo ktoś inny go zastąpił, stawiam na kogoś z tych bardziej luzackich bogów, Buddę albo Ganesza bo z Allahem też nie żyję w zbyt dobrych stosunkach, piję whisky w dzień i nie kłaniam się w kierunku Mekki.

 ;D ;D ;D ;D


« Ostatnia zmiana: 24 Sierpień, 2020, 00:40 wysłana przez Mahershalalhashbaz »
nihilista


Offline Janna

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #57 dnia: 24 Sierpień, 2020, 01:09 »
Ja tez się nasłuchałam proroctw moich własnych rodziców i innych braci jak to osoby odchodzące od organizacji, de facto od Boga, schodzą na manowce, dostają szału, tracą wszelakie błogosławieństwa itp. W tym miejscu rodzi się pytanie: dlaczego ktoś taki ma być ukarany potrójnie? pierwszy raz gdy zostanie wykluczony czyli wyrzucony poza nawias organizacji, która jedyna na całym świecie jest jak bezpieczna arka, drugi raz kiedy utraci wszelkie błogosławieństw i dobra jakich można zaznawać tylko będąc świadkiem w organizacji Jehowy i jakby tego wszystkiego było mało - trzecia najgorsza kara czyli smierć, która czeka każdego z powodu grzesznej natury. Przecież to jak kopanie leżącego! czy Bóg, który jest miłością, naprawdę aż tak się mści na ludziach, którzy mają wątpliwości i nie zawsze na wszystko się godzą, tylko dlatego że coś jest podszyte Biblią?



Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #58 dnia: 24 Sierpień, 2020, 13:40 »
Ja tez się nasłuchałam proroctw moich własnych rodziców i innych braci jak to osoby odchodzące od organizacji, de facto od Boga, schodzą na manowce, dostają szału, tracą wszelakie błogosławieństwa itp. W tym miejscu rodzi się pytanie: dlaczego ktoś taki ma być ukarany potrójnie?

Bo oni mentalnie żyją w równoległej rzeczywistości opisanej w Starym Testamencie. Jehowa jest zazdrosny, mściwy, okrutny, wszechwiedzący i wszechpotężny. Tylko spróbuj mu podpaść, zdradzić ideały Narodu Wybranego a zrobi ci z dupy jesień średniowiecza.
Wtedy kiedy spisywano Stary Testament, Żydzi jako mały słaby naród otoczony potężnymi imperiami potrzebowali potężnej ideologii żeby trzymała ich w kupie. Ten sam mechanizm działa dzisiaj u Świadków. Tworzą na włąsny użytek tego typu zabobony i straszą się nimi nawzajem.
nihilista


Offline PoProstuJa

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #59 dnia: 24 Sierpień, 2020, 17:47 »
PoProstuJa - napiszę krótko: JESTEŚ WIELKA!
Dziękuję Ci za trud włożony w to, co napisałaś, za całą Twoją szczerość i troskę o rzetelne podzielenie się Swoimi odkryciami i przemyśleniami. Bardzo mi to pomogło i dało wiele do myślenia, odpowiedziałaś wprost i bez ogródek na moje wątpliwości, obawy i pytania i na pewno Twoja jak i inne szczere i sensowne odpowiedzi pomogą kolejnym osobom podobnym do mnie, stojącym na rozdrożu i rozrywanym przez walkę serca z rozumem. Raz jeszcze DZIĘKUJĘ  :-*

Janno dziękuję za miłe słowa  :)
Trafiłam na to forum parę lat temu jeszcze jako gorliwy Świadek... wkurzony na to, że odstępcy ośmielają się krytykować tę religię. Moja przemiana dokonała się dzięki książkom Franza i z jego mądrości do tej pory czerpię garściami. A forum pokazało mi, że jest w podziemiu więcej takich ludzi jak ja, którzy mają różne przemyślenia żyjąc w organizacji, ale bali się o nich z kimkolwiek rozmawiać.

Oprócz tego miałam okazję poznać w życiu i dużo Świadków i obecnie dużo "odstępców", więc ubogacona ich historiami również mogę więcej powiedzieć o tej religii.
No i też z czasem dochodzę do własnych przemyśleń. Bardzo bliska mi jest filozofia "złotego środka" i nie popadania w skrajności. Możliwe, że dzięki temu prowadzę zwykłe, normalne życie, bez żadnych kontrowersji.
Dookoła w zborach przetasowania... ten wykluczony, tamten rozwiedziony, tamta zdradzona, ten ograniczony itd. itp., a u mnie nadal "nuda", żadnych skandali  ;D
Ciekawe jest to, że Świadkowie potrafią wypatrywać jakie to nieszczęście przytrafi się odstępcy, a jednocześnie nie widzą jakie afery są u nich w zborach...

Odkrycie prawdy o "prawdzie" dało mi też inny obraz Boga.
Bo Bóg ze Strażnicy jest jest bardziej starotestamentowy... Czyż to przypadek, że najwięcej artykułów jest o Mojżeszu, o plemionach izraelskich, o królach izraelskich, o PORZĄDKU W ORGANIZACJI, o Bogu który karał za grzechy i winy, o POSŁUSZEŃSTWIE!

A tymczasem o Jezusie i jego nauce o miłości jest artykułów jak kot napłakał. A jeśli już coś piszą, to podają swoje definicje. Na przykład: co to jest miłość?
Okazujesz  miłość, gdy:
a) głosisz innym (patrz: stoisz przy stojaku, odtwarzasz filmiki z tabletu itp.)
b) zapraszasz nadzorcę obwodu z żoną na obiad.

Używając Biblii można wspaniale manipulować każdym człowiekiem. Wystarczy wybrać wersety nawiązujące do tego jak on karze, jak nie lubi grzechu... a milczeniem pominąć fragmenty o wybaczaniu, o miłosierdziu itp.

Będąc Świadkiem byłam trochę zasmucona, że nie powinnam iść na studia... i jeszcze w to był wkręcany Bóg...
A gdy wyszłam od Świadków, to ucieszyłam się, że on NIE JEST taki jak o nim mówi Strażnica. Że ma w nosie to ile ktoś odtworzył filmików na tablecie... bo nie ma takiej możliwości, aby Bóg błogosławił religii, w której przez 60 lat maskowano pedofilię (m.in w Australii).

Myślę, że największa krzywda jaką Strażnica wyrządza ludziom, to pokazywanie im portretu Boga, który chce aby jego wyznawcy rzucili wszystko i zajęli się tylko rozpowszechnianiem czasopism... Żeby nie mieli żadnych pasji, żadnego wykształcenia, najlepiej aby nie zakładali rodzin. Po prostu żeby zachowywali się jak zoombie przeznaczone do głoszenia. Żeby nie okazywali uczuć rodzinie "ze świata" - no chyba, że uda się z nimi rozpocząć studium i żeby wykluczonych członków rodziny traktowali prawie na równi z osobami umarłymi.

Jeżeli Bóg ma być taki jak go opisuje Strażnica, to naprawdę nie opłaca się w niego wierzyć.
Stąd nie jestem zdziwiona, że wielu Świadków po wyjściu z orga odrzuca Boga i zostaje ateistami.

Moim zdaniem jest to przewinienie wszystkich religii - każda opisuje Boga po swojemu i wymyśla co trzeba zrobić żeby tego Boga zadowolić. Są religie, które twierdzą, że Bóg się cieszy, gdy zabija się innych "niewiernych" i w nagrodę w raju daje 70 dziewic.
A ludzie w to wierzą, bo w takiej religii się wychowali oraz zaufali bezgranicznie swoim przywódcom religijnym.

Jakiś czas temu widziałam fajny program  dokumentalny. Reporterka... to chyba była Martyna Wojciechowska... trafiła do żydowskiej rodziny i prowadziła wywiad z Żydem - szczupluteńki, grubo po 40-stce, jak się okazało, był ojcem kilkunastu dzieci. A mieszkanko malutkie, wszyscy śpiący "na kupie", ojciec natomiast w ogóle nie pracujący. Zagadka... kto się opiekował dziećmi oraz chodził do pracy?! Oczywiście żona! Dlaczego nie mąż? Ponieważ w tej miejscowości było mało rabinów i musieli korzystać z pomocy także innych, uczonych Żydów. A więc ten chudzina całymi dniami siedział w domu i czytał mądre, święte księgi (których miał w mieszkaniu i w piwnicy całe stosy), by pełnić rolę pomocnika rabina, a w nocy płodził kolejne dzieci. I wszystko odbywa się za błogosławieństwem całej społeczności, bo przecież nabywanie świętej mądrości jest ważniejsze niż pójście do pracy po to żeby zarobić na dom i dzieci, które żyją w ciężkich warunkach. A żona... Niech rodzi i niech pracuje... Jak ją ten tryb życia wpędzi do grobu, to pewnie chudzinka poszuka sobie następnej żony... Co gorsza ten facet nie był wyjątkiem w tej społeczności, ale było tam więcej takich "oczytanych bezrobotnych" (u Świadków zapewne byłby to bezrobotny pionier stały na utrzymaniu żony, nie szukający pracy).

A więc ludziom naprawdę da się wmówić wszystko jeżeli jako argumentu użyje się Boga (i jego gniewu). A jeszcze jak ktoś się legitymuje jakimś wykształceniem w kierunku biblijnym, to już fiu fiu... autorytet, trzeba go słuchać.

Niestety długoletni pobyt w organizacji pokazał mi, że moje wygodnictwo mnie zwiodło. Cieszyłam się, że ktoś odkrył za mnie wszystkie prawdy biblijne, a ja mogę korzystać z tej esencji. Nie przypuszczałam, że do esencji można też dodać fałszywe teorie i dogmaty. I ja to piłam bezkrytycznie przez tyle lat!

Niestety zamiast wierzyć Bogu, wierzymy CZŁOWIEKOWI, który nam tego Boga opisał po swojemu (często w taki sposób, aby nami manipulować dla swoich korzyści!).

Janno, obecnie rzadko się udzielam na forum, piszę tu coś średnio raz na parę miesięcy, ale po Twoich wypowiedziach widzę, że jesteś fajną, mądrą osobą, więc odpisuję w Twoim wątku z przyjemnością :)