Witaj drogi Kleryku.
Niezależnie co się nie wydarzy życzę Ci wszystkiego dobrego.
Zapadło mi w pamięci, że bardzo serdecznie i życzliwie skomentowałeś mój wpis w którym opisałem swoją historię - było mi niezmiernie miło i zapamiętałem Ciebie właśnie z tego.
Piszesz o powodach przez które zależało Ci na pozostawaniu w Org:
Dlaczego zależało mi na tym aby być oficjalnie SJ?
Głównie ze względu na dzieci które stracą kontakt ze swoim kuzynostwem, dziadkami i przyjaciółkami których rodzice są SJ.
Sam tez miałem dobre relacje z rodziną i nie chciałem tego zmieniać.
Z drugiej strony nie mogłem pozwolić na to aby to, że jesteśmy oficjalnie SJ w jakiś sposób nas ograniczało.
Ja na szczęście (lub moje nieszczęście – jak kto woli) nie mam takich silnych powiązań z rodziną ani ze znajomymi z Org. Niby utrzymujemy tzw. pokojowe kontakty jednak nie są one tak silne, żebym miał po nich płakać gdyby przyszło mi je utracić. Głównie co mnie i żonę póki co trzyma przy Org to to, że jesteśmy jeszcze nieco związani interesem z moją zabetonowaną rodziną - i jeszcze nie mogę sobie pozwolić na utratę tego interesu. Ale pracujemy też nad tym i jesteśmy na dobrej drodze 😊
Poza tym utrzymujemy kontakty ze wspaniałymi ludźmi z poza Org i wciąż poznajemy coraz to nowych, dlatego ewentualne usunięcie nas z szeregów Org nie będzie z tego względu tak bolesne.
Wydaje mi się jednak, że Ty pozostając wciąż formalnie w Org i jednocześnie wrzucając publicznie na swojego FB zdjęcia swoich dzieciaczków w przebraniach w okolicy halloween, zdjęcie dziewczynki wraz z życzeniami dla dzieci w dniu dziecka albo zdjęcia Kryzysu Sumienia stojącego na Twojej półce - liczyłeś się z tym , że posty te będą nieco „dyskusyjne” dla części Twojej rodziny i znajomych będących w Org. Oczywiście teraz absolutnie nie oceniam tych postów ani tego czy one były ok czy nie – wydaje mi się tylko, że musiałeś się chyba wtedy trochę z taką a nie inną reakcją liczyć. Ja póki co nie mogę sobie pozwolić na opuszczenie Org ze względów finansowych, dlatego nie wrzucam na Fb takich albo podobnych zdjęć (mimo, że jakbym poszperał w galerii swojego telefonu to nie jedno by się znalazło 😊). Ty jednak – mimo, że zależało Ci na dalszych kontaktach z rodziną i znajomymi z Org – robiłeś to.
Co do argumentów braci dotyczących tego co i dla kogo produkujesz w swojej pracy, to oczywiście uważam to za absurd. To prawie tak samo, jakby postawić przed komitetem sprzedawcę w Castoramie za to, że sprzedał kafelki księdzu a ten wyłożył sobie nimi posadzkę w zachrystii, albo oskarżyć sprzedawcę w biedronce, że sprzedał zakonnicy wino które poszło na niedzielną mszę.
Jak czytam „Scenariusz napisany przez życie” Twojego komitetu, bądź słucham nagrań innych komitetów wrzuconych na YT to przyznam się, że dość mocno to przeżywam, bo prawie zawsze wyobrażam sobie, że jestem na miejscu tych osób stawianych przed Sanhedrynem i wiem, ze ja nigdy nie był bym w stanie poradzić tak dobrze jak Ty i wszystkie inne osoby. Wiem i czuję, że powoli i u mnie zbliża się ten dzień – węszą przy mnie coraz mocniej. Na dzień dzisiejszy wiem, że jak będę wezwany na takie przesłuchanie to prawdopodobnie się na nim pojawię, jednak nie przewiduje, że będę tam dłużej niż 10-15 min. Po wysłuchaniu tego kto i co na mnie dostarczył do zboru najprawdopodobniej podziękuję wszystkim za przybycie i wyjdę z Sali informując, że nie mam w tej i innych sprawach nic nikomu z obecnych do powiedzenia (na dzień dzisiejszy mam obraną taką taktykę – nie mam zamiaru spowiadać się z czegokolwiek przed osobami trzecimi i szkoda mi na to czasu). Dlatego tym bardziej podziwiam Ciebie i innych za odwagę i determinację i za to, że decydujecie się przechodzić tą procedurę
Jeszcze raz życzę Ci powodzenia i zapewniam, że będę w miarę możliwości śledził dalsze losy.