To był fajny chrzest.Prawie samoochrzczenie i na dodatek nurkowanie:
„[1934 r.] Dzięki zachętom Gilberto zrobił piękne postępy. Doskonale pamięta swój chrzest. Bracia wprowadzili go do morza,
kazali mu całkowicie się zanurzyć i wstrzymać jak najdłużej oddech. Kiedy się wynurzył, oświadczyli, że jest ochrzczony. Oczywiście dzisiaj odbywa się to inaczej” (Rocznik Świadków Jehowy 1995 s. 190).
Ja się tak wiele razy w morzu chrzciłem