Fakt,że przyjaciele kochają w każdym czasie,a bratem stają się w nieszczęściu. Moja najbliższa kiedyś przyjaciółka jest sparaliżowana gdy wpada na chwilę do miasta i spotykamy się. Zawsze zadzwoni i choćby na 5 min. Ale to co się z nią dzieje mnie przeraża. A ja nie jestem wykluczona. Ona boi się zarazić wolnomyśleniem, że zburzę jej świat.
Kocham ją,ale odchorowuję te spotkania. To silna presja organizacji wpływa na nią. Przeprosiła mnie za ten stan i wyznała,że ta sprawa ją przerasta. Nie jest za młoda,ma w org 2 dzieci. Organizację uważa mimo wiedzy jaką o niej ma za jedyną od Boga. Ta sytuacja sprawia mi autentyczny ból. Trzewia mi pękają. Spać nie mogę w nocy. Ona jest mi największym dowodem jak chory jest wpływ tej Nierządnicy. Jak słodko gorzkie tam mają orędzie. Przyciąga miłością i dobrocią a potem pali goryczą od czubka języka aż po ujście. Jak goryczak,grzyb. Odejście jest traumą. Ten ból psychiczny. Nie dziwię się,że niektórzy tego nie wytrzymują.