1. Ale czy znacie takich, co się naprawdę o to starali, ale ich 'odpychano', albo nawet mówiono im, że się nie nadają itp.?
2. Albo jakąś szeptankę uskuteczniano, że się pcha ktoś, a nie ma ani predyspozycji ani wiedzy itp.
* numeracja moja
1. Przyjmujemy, że ci co się naprawdę starali, to tak jak DD i Michu pisali, potrafili normalnie powiedzieć o swoich celach, marzeniach, bądź pytali co jeszcze muszą zrobić aby przywilej dostać, albo tacy co zwyczajnie robotni byli. Przy normalnych starszych problemu nie było. Ale w innych sytuacjach 'odpychano' ich, bo byli zbyt szczerzy (jak to Dietrich napisał), albo starsi nie lubili zbyt dużego rozczłonkowania władzy, albo mieli jakiś przedpotopowy sposób myślenia, że przywilej spada z nieba i trzeba po prostu na to cierpliwie czekać.
Chociażby sam fakt że ta sama osoba X, ze swoimi cechami w zborze A zostanie starszym, a w zborze B nigdy to nie nastąpi.
2. Tu skupię się na 'pcha się'. Jest spora różnica między ubieganiem się a dopominaniem się. To drugie przebiega tak, że gość ciągle pyta 'no kiedy w końcu mnie zamianujecie'. Lobbuje też wśród starszych, którymi da się manipulować. Płacze w rękaw NO, jaki to on poszkodowany. Korzysta ze znajomości w BO. Strzela fochy zborowe. Ewidentnie ma parcie na władzę albo na 'szkło'. Całe jego zachowanie, względem tego co literatura opisuje, dyskwalifikuje go z jakichkolwiek przywilejów. Ale co ciekawe jakoś prędzej czy później wchodzi na szczeble po drabinie. Często spotykane zjawisko wśród byłych starszych, którym we znaki daje się brak dostępu do 'koryta'
.
I paradoksem jest, że właśnie tacy mają najmniej predyspozycji i wiedzy. Czysta polityka ubrana w ciuchy teokracji.