Kto nie da rady się zeswatać przez spotkania wewnątrz organizacji, temu internet nie pomoże.
to łatwo się pisze (o takich spotkaniach wewnątrz), ale trudniej z wykonaniem, gdyż zlikwidowano (albo ograniczono) niemalże wszystkie "możliwości nawiązania relacji" na drodze teokratycznej.
były ośrodki pionierskie - ale już nie ma ich
były zebrania książki w domach - po których nie rzucając się w oczy można było odprowadzić kobietę do domu - ale już nie ma ich
było obowiązujące _każdego_ oraz _każdą_ głoszenie od domu do domu (także na odległych terenach, na które można 40 min dreptać piechotą) ale w dużej mierze wyparte jest przez stojaki
był większy napływ ludzi do organizacji i nowe studia biblijne na które można zaprosić wybraną siostrę - ale teraz prawie nikt z zewnątrz nie przychodzi
były letnie kongresy ale ostatnio 2x pod rząd odbywały się online
owszem, _nadal_ istnieją "teokratyczne" okazje do podrywu ale jest ich _mniej_ niż kiedyś
nadal można odprowadzać kobietę do domu po zebraniu, ale po zebraniu na sali królestwa, a to bardziej rzuca się w oczy.
nadal można zaprosić kobietę "na studium" ale trzeba dużo nakombinować się bo "studium" polega najczęściej na czytaniu książki czterolatkowi i nie każdy ma takiego 4latka w rodzinie.
owszem, można _wspólnie_ stać "przy stojaku", ale to jest "mniej prywatne" niż spacer z miasta na wioskę i z powrotem
sumując, dzisiaj "pozainternetowy podryw teokratyczny"
jest _dużo_ trudniejszy niż 30 lat temu...