Dzieci są zbyt poważnym tematem, by wycierać sobie gębę organizacją. Podstawą jednostką społeczną jest rodzina.
Rodzice ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo dzieci. Jeśli organizacja to rozmywa, nadal rodzice ponoszą odpowiedzialność.
Jeśli brakuje im zrozumienia tej kwestii, wciąż nie zmienia to ich sytuacji.
Nie ma najmniejszego znaczenia jak to wygląda w organizacji, ani gdziekolwiek indziej, bo mój zarzut nie dotyczy jedynie organizacji.
Są tak zwane instytucje publicznego zaufania.
Od lekarzy spodziewamy się, że będą nas leczyć nie uśmiercać.
Od policji oczekujemy, że będzie nas chronić przed bandytami.
Od sądów oczekujemy sprawiedliwych wyroków, itd, itp.
Religie, to też instytucje, które sobie uzurpują prawo do wysokiego zaufania! I świadkowie Jehowy też nie są w tym wyjątkiem.
Sami się kreują na takich przede wszystkim przestrzegających wysokich norm moralnych, niemalże doskonałych.
Taka jest oficjalna doktryna tej organizacji.
Jeśli do organizacji wchodzi rodzina z dziećmi słysząc takie nauki.
To nikt nie spodziewa się, że tam ich dziecko może być gwałcone przez jakiegoś ukrytego systemowo pedofila.
I ma to ogromne znaczenie, jak to wygląda w tej organizacji, bo tu o tym przede wszystkim właśnie mówimy.
Bo ogromną część życia taka rodzina spędza właśnie na różnych obowiązkach związanych z tą religią.
Nie chcę się rozwodzić nad tym jak to rodzice przerzucają swoją odpowiedzialność na inne instytucje za swoje dzieci.
Bo tu można by pisać całe epopeje, ale ...
Temat zawężamy do tego, co się dzieje w tej organizacji religijnej, jeśli chodzi o bezpieczeństwo dzieci.
I niestety, życie jednak pokazuje, że kredyt zaufania do niej jaką ją ludzie obdarzają.
Nie jest wart funta kłaków.
Organizacja mówi:
Jesteśmy rodziną duchową!
Jesteśmy braćmi i siostrami!
Tu są same ciocie i wujkowie!
Organizacja, to dziś najbezpieczniejsze miejsce na ziemi!
To wspaniała arka duchowa, tylko tu możemy czuć się bezpiecznie i wspaniale!
Tu każda sierota i chłopiec bez ojca, znajdzie swojego ojca i matkę!
itd., itp. ... można by jeszcze tego namnożyć bez liku.
Więc jeśli ktoś na każdym zebraniu w różnej postaci słyszy tego rodzaju slogany.
To jakie to wytwarza myślenie w umyśle każdego śj?
Czy komukolwiek przyszło by do głowy, że nasze dziecko może być narażone na molestowanie przez pedofila?
Czy raczej słysząc te slogany kreujemy sobie obraz bezpiecznej przystani?
I tu wcale nie chodzi o przerzucanie odpowiedzialności na organizację za wychowywanie dzieci, tym zajmują się rodzice.
Tu chodzi o świadkowski system, który tak naprawdę wprowadza ludzi w błąd.
I wcale nie jest tak bezpieczny jak sam o sobie mówi.