Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Historia Gipiury  (Przeczytany 10569 razy)

Offline Exodus

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #30 dnia: 22 Grudzień, 2017, 00:20 »
 
Grupa bandziorów napada na wioskę w Syrii,
Maleńkie sprostowanie Akcja dramatu ma miejsce w ogarnietym wojna Sudanie
Z resztą trafiłaś  TaZła w 10kę!   A film - perełka.
Każdy powinien go obejrzeć !
Jakże wymowne są słowa głównego bohatera na końcu.
Gipiura Moja żona też wyszła za człowieka że-"świata"
Dziś tego nie żałuje. Sama zaś nie chodzi na zebrania
Serdeczna rada
Nie znikaj z tego forum. Czerp ile się da. Najlepiej garściami!
Jest tu kopalnia wiadomości których w Strażnicy czy
Przebudźcie się- nigdy nie przeczytasz.
A teraz i ja serdecznie Cię witam


Offline Gipiura

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #31 dnia: 22 Grudzień, 2017, 14:30 »
Teraz nie zalezy mi na żadnej religii, chcę odpocząć. Nie chodzę na zebrania, nie uczestniczę w głoszeniu, nie rozmawiam ze Świadkami Jehowy. Jest taki teledysk "This land is mine" https://www.youtube.com/watch?v=-evIyrrjTTY i z tym mi się kojarzą ogólnie religie. A co do mamy - już jak postawiłam na swoim i wyszłam za mąż za człowieka, którego ja sama wybrałam - powiedziała mi "nie tak cię wychowałam". Nawet nie była na moim ślubie chociaż był tylko cywilny. Był to wyraz jej buntu, niezadowolenia. Mój brat i ja wyprowadziliśmy się z domu, bo każde z nas ułożyło sobie życie po swojemu. Ona jest sama, wiem, że rozpacza. Rozpacza z tego powodu, że zginiemy w armagedonie, wiem, że cierpi bardzo, wiem, że ma koszmary z tego powodu. Jak sobie jeszcze pomyslę, że miałaby pożegnać się ze mną na zawsze z powodu mojego odstępstwa i nie odzywać się do mnie w ogóle - serce mi się kraje. Czuję się tak jakbym robiła jej wielką krzywdę. Namęczyła się wychowując nas sama a mysmy się zbuńczuczyli i rozbisurmanili - ja i mój brat. Tyle, że z bratem jest inaczej ciut, bo on ochrzczony nie był.
« Ostatnia zmiana: 22 Grudzień, 2017, 14:42 wysłana przez Gipiura »


Offline Startek

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #32 dnia: 22 Grudzień, 2017, 17:08 »
Nie robisz nikomu żadnej krzywdy , to organizacja usiłuje nam wmówić że wielka krzywdę robimy najbliższym i jak oni cierpią z naszego powodu .  Zamiast martwić się o mamę zadbaj o swoje zdrowie i nie daj sobie wmówić że krzywdzisz mamę . Lepiej pokaż czym jest ta organizacja i jak wiele złego czyni , pokaż mamie Chrystusa prawdziwego i w jaki sposób zostaje poniżany nasz Pan Jezus Chrystus przez tą organizację .


Offline dziewiatka

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #33 dnia: 22 Grudzień, 2017, 18:39 »
Gipiuro gdy wychowujesz dziecko   to często dopadają cię troski jak ten mój syn ,moja córka poradzi sobie w dorosłym życiu,czy będzie szczęśliwe.Nawet jak cię wkurza nieprzeciętnie bo ci odpyskuje zlekceważy to i tak dalej go kochasz bo to twoje dziecko gdy mu się źle dzieje cierpisz,gdy się powodzi rozpiera cię duma.Choć nie zawsze wybiera drogi które się tobie podobają,ale wiesz że to jego życie i jego wybór,my jesteśmy by było im trochę łatwiej.Natomiast próba zadowolenia rodziców przez dzieci jest chora i często wpędza w poczucie winy a to recepta na nieszczęśliwe życie.                                                                                        Agnesja to było polecenie Jezusa a nie opis chrztu.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #34 dnia: 22 Grudzień, 2017, 22:23 »
Ona jest sama, wiem, że rozpacza. .

  I znów będę okrutna. Jaka sama, jaka sama? Ma cały zbór braci, kochających ją i patrzących w tym samym kierunku. Oni doskonale jej Ciebie zastępują. Nikogo im więcej do szczęścia nie trzeba, a już na pewno kogoś, kto zwątpił w organizację.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Światus

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #35 dnia: 23 Grudzień, 2017, 12:47 »
Jaka sama, jaka sama?

Z czyjego wyboru jest sama?
Jeśli będzie potrzebować pomocy, przypomni sobie, że ma dzieci, bo na "drogich braci" raczej ciężko liczyć w takich sytuacjach.
Gipiura, wygląda na to, że Ty też boisz się zostać sama...
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline Szarańcza

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #36 dnia: 23 Grudzień, 2017, 13:20 »
Giupiura widać, że masz ogromne wyrzuty sumienia z powodu Twojej mamy. Wydaję mi się też, że była dla Was dobrą matką i dlatego nie chcesz jej skrzywdzić i zawieść.
Z jednej strony chciałabyś aby uszanowała Waszą (Twoją i brata) decyzję a z drugiej wiesz, że na razie tak się nie stanie.
Jesteś rozdarta.. Strasznie Ci współczuję.

Wielka krzywda została nam wszystkim wyrządzona - tak rodzicom jak dzieciom. Relacje są mocno zaburzone, niektórych z pewnością nie ma możliwości uzdrowić.

Czy mama rzeczywiście jest sama? Czy nie ma Was? Uciekła we własny świat i nie dostrzega jaka jest rzeczywistość.
Próbowałaś z nią jakoś rozmawiać czy w ogóle się nie da?


Offline Malaczarna

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #37 dnia: 25 Grudzień, 2017, 23:06 »
Witaj ;) widze, ze wiele osób cię tutaj wspiera ;) ja tylko dodam, że moja historia w wielu aspektach jest podobna i też jestem nieczynnym świadkiem Jehowy. Chciałam się tylko tak z ciekawości zapytać, bo wspomniałaś, że był komitecik u Ciebie gdy poślubiłaś "światusa" . A więc za samo poślubienie kogoś kto nie jest ŚJ jest komitecik? Pozdrawiam ;* :-*


Offline pies berneński

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #38 dnia: 26 Grudzień, 2017, 05:34 »
A więc za samo poślubienie kogoś kto nie jest ŚJ jest komitecik?
Nie.Raczej za całowanie niekoniecznie w rękę przed tym poślubieniem. ;)
https://swiadkowiejehowywpolsce.org/co-ci-w-duszy-gra/odp-gdzie-zapodzial-sie-watek-'muzyka-na-dzis'/msg116612/#msg116612
Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.


Offline Bożydar

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #39 dnia: 26 Grudzień, 2017, 13:16 »
@Gipiura, jeśli zdasz sobie sprawę z tego, że większość rodziców to ofiary agresorów (też rodziców) to sami zaprogramują swoje dzieci jako ofiary, które mają czcić swoich oprawców rodziców. Taki rodzic musi uszkodzić poczucie wartości i niezależności dziecka, które nie jest w stanie wyrosnąć na kochającego siebie dorosłego. Jak czytam twoje wypowiedzi to widzę tylko obraz matki, której kurczowo trzymasz się jak mała przestraszona dziewczynka. Nie oszukujmy się... Większość z nas tak ma, a i ja natrudziłem się, żeby odciąć się od tych manipulacyjnych sznureczków rodzinki.
Zdrowy rodzic wydał Cię na świat żebyś żyłą i cieszyła się życiem. Toksyczny rodzic wprogramuje Ci zamianę ról i to ty będziesz niańczyć wiecznie zranioną matkę i jej nieuleczone wewnętrzne dziecko. To syzyfowa praca napędzana przez wewnętrznego sabotażystę.
W połączeniu z procedurami, miernikami i warunkową miłością JW mamy niesamowicie silne schematy, sznurki pociągania za emocje i poczucie winy. Powiedzmy sobie otwarcie... Matka kocha organizację, a ty boisz się dokonać decyzje jakie może podjąć jedynie osoba dorosła. Żebranie o miłość i tak nie da Ci matczynej miłości jakiej nie dostało twoje wewnętrzne dziecko. Lepiej zrobisz jak sama zaopiekujesz się sobą. Nie jesteś głupia skoro robisz doktorat, ale twoje ego jest nadal jest nieumocnione. Umocnij je, a przestaniesz liczyć na coś czego i tak nie dostałaś i nie dostaniesz. Prawda jest bolesna, ale od "matki organizacji" i własnej matki tego nie usłyszysz. Jesteś obywatelem świata, a nie niańką matki.
Ciężki kawałek chleba, ale każdy musi zjeść tę żabę. Jeśli nie to będzie wiecznie chodził skwaszony zgagą. Zawsze powtarzam, że lepiej się zwymiotować i zacząć jeść od nowa niż na siłę trawić coś toksycznego.
Generalnie mam podejście takie jak @Tazła, chwalę sobie ostre cięcia. Na początku człowiek ściska pośladki i się miota, ale potem przychodzi ozdrowienie sytuacji. 


Offline Estera

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #40 dnia: 26 Grudzień, 2017, 20:02 »
Od 14 roku życia mama wychowywała mnie w religii Świadków Jehowy. Ochrzciłam się w wieku 18 lat. Teraz jestem nieczynna.
Moja mama poznała "prawdę" w - wydaje mi się - isealnym dla niej momencie. Była samotną matką wychowującą 2 dzieci (mam młodszego brata). Życie dało jej porządnego kopa. Było jej ciężko. Gdy poznała Świadków Jehowy - odżyła. Znalazła sobie cel w życiu.  To może zabrzmi dość dziwnie ale chciałabym żeby robiła to nadal, żeby była w zborze., najwyrażniej robi to jej dobrze.
Gorzej ze mną. Wyszłam za mąż - za osobę "ze świata". Zebrał się komitet sądowniczy i mnie ograniczył za to. Moja mama nie była na moim  ślubie ponieważ nie podzielała mojego wyboru. Dziwne trochę, było mi bardzo przykro, że nie ma jej w tak ważnym dla mnie dniu. Wcześniej próbowała wydać mnie za mąż za Świadka Jehowy. Nie chciałam go, wiedziałam co to za człowiek, po prostu byłam ogniwem w łańcuchu, on po prostu chodził po zborach i chciał na siłę znależć żonę, a ja byłam jedną z wielu, której "zawracał głowę". Mama wmawiała mi, że jestem az tak brzydka,tak bezwartościowa, że nie znajde sobie nikogo innego. Mówiła, że mam demona w oczach. Jestem 8 lat po ślubie z mężem, którego sama sobie wybrałam - ze świata. Jestem ciagle nieczynna, nie chodzę na zebrania, nie głoszę, jestem zawieszona jakby w "próżni". Nie mogę jednak powiedziec oficjalnie, że jestem ateistą, ponieważ gdybym to zrobiła, byłabym wykluczona, a wtedy mama wyrzekłaby się mnie, a tego nie chcę. Kompletnie nie wiem co mam robić. Jeśli wyrażę własne zdanie, będę wykluczona a to jest jednoznaczne ze stratą mamy, bo ona będzie musiała nie przeznawać się do mnie.
   Gipiuro
   Witaj i żyj swoim życiem.
   Podejmuj takie decyzje, które dla Ciebie będą najlepsze, najoptymalniejsze.
   Każdy ma swoje powody, by postąpić tak a nie inaczej.
   I nikt nie ma prawa w to ingerować.

   My, poharatani na różny sposób w tej organizacji, zmagamy się z różnymi dylematami.
   I nie są one takie proste, jakby się wydawało.
   Bądź sobą, to najważniejsze.
   Pozdrawiam.
  "Estera".
    :-* :-*
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Szarańcza

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #41 dnia: 29 Grudzień, 2017, 13:40 »
Bożydar ogólnie się z Tobą zgodzę, ale trzeba wybrać odpowiedni dla siebie moment. Trzeba być już bardzo samoświadomym aby dokonać tego aktu odcięcia się od toksycznego rodzica.
Jeśli zbyt słabi odetniemy się i rodzic na ten przykład w międzyczasie opuści nasz padół łez (nie mówiąc już o tym, że z tej słabości sam zdecyduje się na taki krok), to istnieje spora szansa (wg mnie granicząca z pewnością), że do końca życia będziemy się obwiniać, że to przez nas, że nie musieliśmy tak bardzo dręczyć rodzica, że może trzeba było to jakoś wytrzymać i nie kombinować. To w efekcie może doprowadzić do tragicznego rozstroju naszego zdrowia psychicznego i zniszczenia własnego życia.

Podałeś przykład wymiotowania to ja podam przykład raka płuc. W pewnym stadium, w trakcie leczenia, palacz nawet gdyby chciał to nie może rzucić palenia, ponieważ mogłoby to pogorszyć sytuację i w efekcie przyspieszyć zgon.

Jeśli relacje ludzkie można byłoby przyrównać do matematyki to nie byłoby to proste równanie 2+2=4 ale raczej równianie z wieloma niewiadomymi, które rozwiązać można tylko dokonując wielu mniejszych przekształceń. Zatem w przypadkach z tym związanych nie ma prostych rozwiązań.


Offline Bożydar

Odp: Historia Gipiury
« Odpowiedź #42 dnia: 30 Grudzień, 2017, 15:36 »
Zgadzam się z tobą w pełni @Szarańcza.
Myślę, że odpowiednia ilość czasu spędzona u odpowiedniego specjalisty może zaowocować zmianą podejścia do swojej sytuacji.
Wiem, że JW nie są chętni do wysyłania braci do terapeuty, ale to raczej nie ma znaczenia dla zalogowanych tutaj.