Mi przez te lata świąt Bożego Narodzenia aż tak nie brakowało, ponieważ u mnie w domu (katolickim) aż tak bardzo się tego święta nie celebrowało.
Wigilia polegała tylko na zjedzeniu barszczu z uszkami, pierogów lub grochu z kapustą.
Nawet ryby nie było! Karpia jadałam dopiero kilka lat temu i to w barze
Prezentów też raczej nie było, a choinka była albo nie.
Jak widać super tradycyjnie się u mnie świąt nie obchodziło
- mimo, że mama co tydzień do kościoła chodziła.
Obecnie jakoś nie ma planów na obchodzenie świąt. Niemniej jednak mi swięta BN kojarzą się z fajnym wystrojem w sklepach, z wolnym czasem i fajnymi komediami w telewizji. Zawsze lubiłam tę atmosferę.
Gdyby ktoś mnie zaprosił na barszcz z uszkami, to nie odmówię. Powiem więcej - właśnie w okolicach świątecznych żołądek mi się domaga barszczu, więc może sama sobie ugotuję?!