Strona 209:
"Co więcej, usprawiedliwianie tego nastawienia jest niewłaściwe. Strażnica z 1 sierpnia 1974, strona 465, zawiera następujący komentarz do 2 listu Jana 7-10:
Zwróćmy uwagę, że w wierszu siódmym apostoł Jan powiada, iż „wyszło na świat wielu zwodzicieli, którzy nie chcą uznać, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele. Taki jest zwodzicielem i antychrystem” (NP). Następnie Jan ostrzega, żeby się mieć na baczności i nie przyjmować takich ludzi do swego domu, gdyż są to aktywni propagatorzy fałszywych nauk, zwodniczy krzewiciele błędu. Nie powinno się im pozostawić żadnego przyczółka, z którego by na pewno usiłowali przeniknąć dalej. Nie należy ich nawet pozdrawiać, aby nie stać się współuczestnikiem ich zła.
Strażnica z 1 czerwca 2015, strona 14 zgadza się z powyższym komentarzem:
Apostoł Jan utożsamiał z antychrystem każdego, kto świadomie rozpowszechnia kłamstwa religijne o Jezusie Chrystusie i jego naukach.
Osoby, o których napisał Jan, to ci, którzy aktywnie szerzyli fałszywe nauki. Rzecz jasna chrześcijanie nie powinni zapraszać takich ludzi do swych domów ani ich pozdrawiać. Ale słowa Jana nie odnoszą się do tych, którzy opuszczają zbór chrześcijański nie sprzeciwiając się mu aktywnie ani nie rozpowszechniając fałszywych nauk.
Paweł twierdzi, że osoby które przesiąknęły szczególnie złym postępowaniem są niegodziwe i muszą zostać usunięte ze zboru (1 Koryntian 5:11,13; 6:9,10). Mówi również, że nie powinniśmy nawet "jadać z takim człowiekiem" (5:11). Istnieje powód by nie mieć z taką osobą do czynienia. Nasze postępowanie pokazuje, że potępiamy zachowanie takiego człowieka i to jest najsilniejszy środek, jakiego możemy użyć by spróbować uświadomić mu, iż znajduje się na złej drodze i powinien okazać skruchę. Istnieje też powód do stosowania ostracyzmu wobec antychrystów, a mianowicie by nie przyjąć ich nauk. Ale nie ma powodu do stosowania ostracyzmu wobec osoby, która oświadcza, że nie chce już dłużej być częścią zboru SJ.
Gdy ktoś oddaje się Jehowie i zostaje ochrzczony, obiecuje służyć Bogu na zawsze. Jeśli ktoś taki opuszcza zbór, łamie obietnicę, którą złożył. To jest sprawa między tą osobą a Jehową. I nie widzę logicznej przyczyny dla której nie mielibyśmy zaakceptować takiej decyzji opuszczenia naszej organizacji i traktować takiego człowieka w przyjazny sposób, tak jak traktujemy wszystkie inne osoby spoza naszego zboru.
Nie istnieje biblijny nakaz mówiący, że chrześcijanin musi stosować ostracyzm wobec osoby, która odłącza się od zboru, jeśli ta osoba nie jest antychrystem.
Inny przykład wrogiego nastawienia został wyrażony na kongresie. Pokazano scenę, w której zadzwonił telefon siostry. Na wyświetlaczu pojawił się numer wykluczonej spokrewnionej osoby. Właśnie dlatego siostra nie odebrała telefonu. Aby pokazać, że wykluczony musi okazać skruchę, nie będziemy mieć z nim nic wspólnego. Jednakże chcemy uchronić wykluczoną osobę przed najgorszym. I jeśli będzie potrzebowała ratunku, to jej pomożemy. Wykluczona osoba, która telefonowała mogła być chora i potrzebować pomocy albo tak pogrążona w depresji, że chciała popełnić samobójstwo. Z uwagi na chrześcijańską miłość i równowagę należało odebrać telefon. Jeśli nie była to gardłowa sprawa, należało w łagodny sposób zaznaczyć iż rozmowa nie jest możliwa. Byłoby to o wiele lepsze przypomnienie wykluczonej osobie, że musi okazać skruchę niż nieodebranie telefonu.
Nie wychodźcie poza to, co napisano (1 Koryntian 4:6)
Wykluczanie chrześcijan w oparciu o ludzkie nakazy, które nie mają poparcia w Biblii jest poważnym pogwałceniem zasad biblijnych.